2009-09-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Lot - Ekiden 2009 (czytano: 402 razy)
Pora na mał± przerwę w berlińskich wspomnieniach. Bo niektóre wydarzenia wymagaj± gor±cej, no, a przynajmniej ciepłej jeszcze relacji. Tak jak wczorajsza sztafeta Ekiden.
W tym roku trasa pięciokilometrowej pętli została usytuowana w samym sercu Warszawy - start na Krakowskim Przedmie¶ciu, potem Miodowa aż za Plac Krasińskich, nawrót, wypad Senatorskk± do Pl. Zamkowego, powrót na Krakowskie aż prawie po ¦więtokrzysk± i powrót na wysoko¶ć skweru Hoovera. Zgłosiła się też rekordowa liczba 230 sztafet (x6 osób, czyli jakie¶ 1,5 tys, ludzi).
W połowie ubiegłego tygodnia okazało się, że jestem kapitanem sztafety nr 207, Byldeobiec Anin. Ogarnęłam się jako¶ z t± my¶l±, spojrzałam, kto jeszcze biegnie, dokonałam skomplikowanych obliczeń, i wyszło mi, że powinni¶my pobiec w 3 godz. i 2 minuty. Dla siebie, z racji pomaratońskiego zmęczenia, zarezerwowałam 5 km i zaplanowałam ostrożne 24 minuty. Ale szef klubu przytomnie zauważył, że tych dwóch minut na końcu wolałby nie widzieć. Zastanawiałam się, kogo obarczyć ich "urywaniem", ale werfyfikacja dokonała się na trasie...
Pierwszy wystartował Adam. Od zawodowej czołówki trochę odstał, ale w amatorskiej - był zdecydowanie w czubie, wypracował nam dobr± pozycję i dobiegł w 37:13. Super. Po nim na trasę ruszył Jacek. Jacek biegł też tydzień temu w Berlinie, ale sam chciał pobiec dyszkę. Chciał - to miał. Pierwsz± pętlę faktycznie przebiegł ze swoj± prędko¶ci± przelotow±, ale na drugiej stracił impet i w rezultacie dobiegł w 42:15. Od Jacka pałeczkę przej±ł Tomek, który wiosn± już biegał na tej trasie 5 km. Ruszył z impetem, a ja poszłam do strefy zmian i tam się niecierpliwiłam.
Do tego stopnia, że jak już dostałam t± pałeczkę po 23 minutach i 20 sekundach, ruszyłam jak wicher, stoper właczylam dopiero po kilku sekundach. Skręciłam w Miodow±, zerkam na garmina, a tam - 3:58 i 300 metrów zaledwie. Właczył sie rozum - zwolnij kobieto, bo zaraz staniesz. To jest 5 km, a nie kilometr. Nie biegasz tak szybko. Próbowałam zdyscyplinować nogi, ale te jako¶ nie chciały się słuchać, no może 4:05, ale nie wolniej. Pierwszy kilometr pobiegłam w 4:05. Drugi - już troszkę wolniej - 4:19. Ale to nadal było szybciej niż kilometrówki biegane w BPS-ie. Na 3. kilometrze lekko zwolniłam, bo i nawrót na Placu Zamkowym (180 stopni) i lekki podbieg nie pozwalały się rozpędzić. Cztery kilometry zrobiłam w 17:11. Już było nieĽle. I na ostatnim kilometrze, wbrew przekonaniu, że będę musiała końcówkę dospacerować, bo nie wytrzymam tempa - przyspieszyłam, znowu poniżej 4:30. Wpadłam na metę, oddałam pałeczkę, zatrzymałam stoper. A potem okazało się, że przebiegłam te 5 km w 21:46, co oznacza poprawę życiówki o.... 36 sekund!!!!!!!!!!!!! To był lot!!!! :D
Po mnie na trasę wybiegła Kasia, dla której 5 km to normalnie pestka i splun±ć w 20 minut, ale Kasia dopiero wraca do formy, niespełna dwumiesięczny Wit naczas biegu został pod czujn± opiek± taty i siostry. Mimo to Kasia zameldowała się na mecie po 22 minutach i 6 sekundach, oddaj±c pałeczkę Iwonie. Ta z kolei bardzo serio potraktowała moj± wskazówkę, że ma na te 7 km 195 m 33 minuty. Dobiegła w...32:56.
I wtedy wiedzieli¶my, że wynik mamy niezły, ale nie byli¶my pewni, czy złamali¶my 3 godziny, czy nie. Dopiero po podejrzeniu oficjalnych wyników mogłam zameldować wykonanie zadania - 2:59:36. 25. miejsce na 217 sztafet :) Wyszło nieĽle.
A ja.... wyszłam z życiówk± na 5. I z now± motywacj± ;-) Bo jednak mogę latać :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora henioz (2009-09-27,09:29): Gratulacje dla całej drużyny. Dobre planowanie to jednak podstawa sukcesu:) Zulus (2009-09-27,10:06): Sztafeta daje niesamowit± mobilizację.Gratki życiówki. jacdzi (2009-09-30,12:08): Ach ten Anin-biegowa stolica Mazowsza.
|