2024-12-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Tym razem w Koninie na 4 km NW (czytano: 14 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://konin.naszemiasto.pl/33-uliczny-bieg-o-lampke-gornicza-w-koninie-za-nami-ponad-500-zawodnik
W Koninie prężnie działa silna grupa nordic walking (NW) TRITON. Odnosi wiele sukcesów. Czasami z Ewą startowaliśmy na ich terenach łowieckich czyli na terenie wschodnich powiatów Wielkopolski (m. Turek i okolice) i to z z bardzo fajnymi wynikami. Dlatego z dużą ciekawością wybrałem się na 33 Bieg o Lampkę Górniczą do Konina. Duża impreza. Wyjątkowo słoneczna jak na 1 grudnia pogoda. Dobrze zorganizowana duża impreza. Wielu biegaczy i około 80 kijkarzy na starcie. Wiedziałem, że w OPEN NW nie mam szans na wysokie miejsce ale w kat. 60-69 liczyłem na wygraną. Forma przez ostatnie tygodnie zwyżkowała. Nic nie bolało. Tylko startować i śrubować rezultaty. Potrzebowałem w ramach treningu takiego mocnego startu. I się nie zawiodłem.
Oprócz pierwszej trójki z czołową zawodniczką NW w Polsce Mielecką (z która startowałem dwa razy u niej w Gąsawie) było dwóch b. silnych rywali (Jeden kijkarz z Kostrzynia i najlepszy zawodnik TRITONA. Potem stawka o dziwo się zmieniała na kolejnych miejscach. Ja też po niezłym starcie następnie trochę pozycji straciłem by potem odrobić kilka miejsc. Udało mi się wyprzedzić druga po Mieleckiej zawodniczkę, która przez jakiś czas była 20 metrów przede mną. Rzadko się zdarzają takie zmiany miejsc w dziesiątce rywalizujących kijkarzy. Jedni słabli inni uruchamiali piąty bieg. Do mety dotarłem na ósmej pozycji (7 mężczyzna) z niespodziewanie dobrym czasem 25,22, podobno średnia 6,20 na km!!!. Rewelacja, jeżeli to prawda bo nie zawsze w te pomiary wierzę. Jeżeli to prawda to kolejny krok ku postępowi na koniec roku. To potwierdzenie słuszności moich zmienionych metod treningowych. A w grudniu zamierzam jeszcze wprowadzić kolejne innowacje. Ale o tym napisze jak już to zacznę stosować. Z ostatnich startów bardzo sie cieszę. Mam tu na myśli start 10.11 w Brzezinach i ostatni mój Parkrun 27.11. Te dwa starty plus ten w Koninie świadczą, że więcej odpoczynku i więcej jakości podczas przygotowań dają efekty. Po silnym marszu 10.11 bolały mnie nadwyrężone przyczepy mięśniowe. Po starcie w Koninie (dobrze wcierałem maść rozgrzewającą i więcej czasu poświęciłem na rozgrzewkę) na szczęście nic nie bolało. To tym większą radość i potwierdzenie starej prawdy, że jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Opracowałem sobie w końcu listę spraw jakie muszę wykonać przed startem. Po tylu latach startów. Ale było warto. Bo najczęściej w nerwach przed startem człowiek o czymś ważnym potrafi zapomnieć. I potem żałuje. A u mnie są już wypracowane od lat ulubione czynności do wykonania. Nie jest ich wiele ale pominięcie chociaż jednej powoduje żal, że nie wszystko zrobiłem tak jak trzeba. Podsumowując. Bardzo dobry start. Bardzo dobry wynik. I widzę jeszcze spore możliwości poprawy. Zobaczy się za jakiś czas czy miałem rację. Jedno jest pewne, że pomimo trudności w połowie roku udało się wejść na właściwą ścieżkę poprawy wyników w bieganiu 5 km i w startach NW. Będę miał apetyt na start w Koninie za rok w celu próby poprawienia wyniku uzyskanego w tym roku.
Zdjęcie, zrobione na starcie do marszu na dystansie 4 km.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |