2019-09-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 51 smak Maraton (czytano: 853 razy)
Dzisiaj w Lesie Kabackim odbył się 51 Smak Maraton. Przyjechałem jeszcze po ciemku przed 6:00. Chwila rozgrzewki i pojawili się Iza i Darek. Nieco później dołączył Mateusz.
Biegniemy najpierw 1 km. agrafkę czyli 2km i później 8 razy opisaną słupkami pętlą po 5 km. Rzeczy i prowiant składamy na poboczu za pniakiem, żeby się nie rzucały w oczy. Wystartowaliśmy o 6:00, jeszcze w szarówce przy 5 st. C. W ręce zimno, na szczęście po 7 km jest już cieplej mogę zdjąć bluzę. Dosyć szybko wyprzedzam moich towarzyszy , którzy dzisiaj biegną tylko dla przyjemności i zwlekają czekając na Mateusza. Ja chcę wykorzystać sposobność i niską temperaturę, żeby w końcu złamać te zaklęte 5 godzin. Na 25 km dochodzę do całej trójki, mając jedno okrążenie 5 km. przewagi. Biegniemy dość wolno zatrzymując się przy naszym prowiancie i gawędząc w miarę możliwości. Około 8:30 nad drzewami pokazuje się słońce i robi się całkiem ładny dzień. W lesie pojawiają się też pierwsi biegacze. Ostatecznie kończę maraton mocnym sprintem na ostatnich 500m w tempie 4:35 w towarzystwie Darka z czasem 4:29:25. Moi towarzysze muszą jeszcze zrobić jedną pętlę a 5km. Z trudem złamane 4:30 ale to dobrze rokuje przed Maratonem Warszawskim. Wczoraj na Parkrun"ie złamane z wyraźnym wysiłkiem 24 min. To po części wina długich biegów, których ostatnio jest coraz więcej. Muszę trochę przyłożyć się do szybkich treningów może przełoży się to na wzrost formy?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |