Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [5]  PRZYJAC. [12]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
yarek74
Pamiętnik internetowy
Biegać każdy może

Jarek K.
Urodzony: 1974----
Miejsce zamieszkania: Sosnowiec
3 / 8


2018-01-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wilcze Gronie 2018 czyli mój debiut w biegu górskim. (czytano: 1536 razy)

 

Jak sobie człowiek coś wymyśli to trzeba dążyć do tego aby ten cel osiągnąć. Na pomysł aby rok 2018 był pod kątem biegów innych niż tylko asfaltowe wpadłem pod koniec zeszłego roku i nie myśląc długo zapisałem się na Wilcze Gronie – 15 km po górach Beskidu Żywieckiego z sumą przewyższeń ok 700m. Dystans, myślę sobie, nie morderczy, limit czasu spory więc nawet jak coś nie wyjdzie tak jak sobie zaplanowałem to w limicie chyba się zmieszczę. Na trasę 15 km w górach 3,5h czasu to aż nadto nawet jak śniegu będzie sporo ;)

Nie było zbyt dużo czasu na przygotowania ale trzeba było podjąć pierwsze kroki czyli treningi na górce środulskiej i na okolicznych pagórkach. Półtora miesiąca zleciało i start zbliżał się dużymi krokami. Zaczęły się obawy - czy dam radę, jak pobiec, podchodzić czy podbiegać, zbiegać ostrożnie czy popuścić hamulce i gnać w dół na złamanie karku, jakie buty ubrać, jak się ubrać w góry żeby się nie przegrzać a jednocześnie aby nie zmarznąć... co zabrać do plecaka biegowego, czy w ogóle brać plecak, co to będzie, co to będzie... Czym bliżej startu tym więcej obaw rodziło się w mojej głowie. Znajomi mówili „dasz radę”, „to tylko 15 km”, „nie tacy jak Ty kończyli bieg bez problemu”, „będzie fajnie”.
No dobra! Wybiła godzina startu. Pamiętam, ze przeczytałem kiedyś jakiś artykuł o biegach górskich czy ultra gdzie radzili początkującym aby ruszyć wolno a potem... jeszcze zwolnić ;) Dobrze, tak właśnie zrobię :)

3... 2... 1... START! I poooooszli! Maiło być spokojnie na początku czyli jak dla mnie nie szybciej niż 5:30-5:40/km, no ale jak się człowiek zagada na starcie to wyszło tak że pierwsze 2 km, które były płaskie, minęły w tempie ok 5:10. Pierwszy podbieg ostudził moje zapędy i zaczęła się wspinaczka na pierwszy ze szczytów a tu już tempo spadało czasem nawet do 25min/km na bardziej stromych fragmentach. Później wpadłem w rytm i szło całkiem przyzwoicie, narzuciłem sobie w miarę równe tempo na miarę moich możliwości i tak pomalutku udało się wyprzedzać pojedyncze osoby aż natrafiłem na takich do których udało mi się dopasować tempem i postanowiłem się ich trzymać. Starałem się nie zgubić z zasięgu wzroku idących przede mną żółtych getrów kompresyjnych i nie dać się wyprzedzić białogłowie w czerni. Migające od czasu do czasu czerwone buciki ze stuptutami Inova też miałem na oku.
Pierwsze podejście jakoś przeżyłem, potem chwila wypłaszczenia i zbieg... miejscami lód, ubity śnieg, można było czasem stracić przyczepność, ale udało się bez uszczerbku dotrzeć na sam dół gdzie znowu był fragment biegnący asfaltem, po drodze herbatka, siku i wio, znowu pod górę. Po 8-9 km nogi już dosyć mocno odczuwały trudy wspinaczki ale tempo cały czas było zadowalające (chociaż czerwone ciżemki gdzieś pognały). Na ok 2km przed końcem czułem że chce złapać mnie skurcz, oj niedobrze tak przed ostatnim zbiegiem, może być nieciekawie. Sięgnąłem więc po shota magnezowego i o dziwo pomogło, chociaż byłem sceptycznie do tego nastawiony:) Odpuściło praktycznie całkowicie po kolejnych 200m. Najgorszym fragmentem trasy był ostatni zbieg a raczej zjazd rynną pełną śliskiego ubitego śniegu, kamieni i lodu. Wyglądało to jak tor bobslejowy z przeszkodami ;) Aby utrzymać się na nogach miejscami trzeba było się łapać gałęzi pobliskich choinek. Potem jeszcze polanką jakieś 200-300m w dół i META! Jest... zrobiłem to! Przebiegłem mój pierwszy bieg górski i to z czasem jakiego w życiu nawet bym nie zakładał – 1:56:13. Jak co niektórzy mówili przed startem że chcieliby złamać 2h to sądziłem że 2,5h w moim wypadku będzie dużym osiągnięciem a tu taka niespodzianka :)

Teraz, 2 dni po biegu jak piszę ten tekst nogi mam jak kłody i ciężko mi schodzić po schodach ale wiem już że biegi górskie staną się moją nową pasją :) Pora trochę odpocząć, zregenerować się i zacząć przygotowania do nowego wyzwania którym będzie 25 km w górach w maju :) Ahoj przygodo! :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


LadyK89 (2018-02-02,16:55): Gratuluję wyniku i życzę powodzenia w realizacji kolejnych startów. Fajnie się czyta twoje relacje :)







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:01
camillo88kg
00:14
przemcio33
23:50
fit_ania
23:47
conditor
23:28
janeta75
23:27
andreas07
23:20
witold.ludwa@op.pl
23:08
arco75
23:02
grzedym
22:46
hajfi1971
22:44
Januszz
22:32
Fred53
22:22
stanlej
22:16
romelos
21:47
jaro kociewie
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |