2016-03-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Luty 2016: apetyty rosną (czytano: 859 razy)
Podsumowanie miesiąca: 165 km w lutym. 45 km mniej niż rok temu, ale 15 więcej niż w styczniu. Trzymam się planu, by nie klepać kilometrów na pusto. Ale po kolei.
1. 165 km głównie po drogach i lasach warszawskich, głównie z Nike Running Club. Bardzo dziękuję NRC za całą pracę, dobre chęci, doskonałą organizację, i uśmiechy trenerów, pacerów i współ-biegających.
2. Oprócz Wawy biegałem też trochę w Brukseli i w Izraelu.
3. Dalej biegam na zmianę z siłownią. Jednego dnia biegam, kolejnego idę na siłownię. Generalne wzmacnianie mięśni i ciała, ale bez nadmuchiwania mięśni, powoli pozwala na nowe odkrywanie własnego ciała: brzuch jest mocniejszy i mniej boli, a częśniej jest samonapinający się; ręce są silniejsze i na podbiegach próbuję mocniej przebierać właśnie rękoma, by zdjąć ciśnienie z nóg; no a mocniejsze nogi niosą szybciej.
4. Wszystko to pozwala na osiąganie wyników trochę lepszych niż w poprzednich okresach przygotowawczych do maratonów. Długie wybiegania (24, 25 km) biegłem po 5:30/km i biegło się bardzo dobrze (rok temu 6:00/km i umierałem po drodze...). Półmaratony są poniżej 1:50, a były powyżej. Dychy treningowe są wolne, oczywiście, a i tak szybsze niż wcześniej. Generalnie jest lepiej.
5. Drugi półmaraton roku, 15. w ogóle, drugi w Azji. Wynik: mój drugi najlepszy w życiu, 1:46:55. Biegałem w Tel Awiwie i cel A założyłem powąchać 1:45, a plan B to szybciej niż 1:47 (półmaraton z lutego 2015). Udało się zrezlizować plan B, czyli jestem kontenty :-) Wolniejsze tempo zwalam na siebie (oczywiście), a także na podbiegi, których było sporo, jak na bieg reklamowany jako płaski, oraz na pogodę. Ponad 25 stopni w cieniu nie pomagało. Na szczęście woda była rozstawiona co 3 kilometry (tak a propos mojego postu o wodzie po Biegnij Warszawo 2015...). Koniec końców, wszystko poszło dobrze.
6. Kontynuuję okres długich biegów raz na tydzień. Cztery weekendy z rzędu to wybiegania 22-24-25-21 kilometrów. Teraz przede mną dwa kolejne półmaratony, w Paryżu (6 marca) i Rzymie (13 marca). W Paryżu chciałbym pobiec poniżej 1:50 w tempie ciut szybszym niż moje zakładane tempo maratońskie (5:20/km), a w Rzymie przymierzyć się do poprawienia życiówki (wynosi ona 1:43:13)
7. Połączenie biegania (nie za dużo) i siłowni powoduje, że jestem zarówno głodny biegania, jak i czasem strasznie zmęczony. Wtedy sauna lub masaż i regeneracja. Tak jak wczoraj. Dziś nogi są jak nowe. I co? Idę wieczorem biegać w Teście Coopera z NRC. W głowie marzy mi się przebiec 3000 metrów, co by oznaczało złamanie 4:00/km. Zobaczymy jak będzie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu pkaczyn (2016-03-03,09:28): Test Coopera z 1 marca: 2710 metrów, zmiana od grudnia +10 metrów.
|