2015-01-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| totalne przełamanie (czytano: 4777 razy)
Tydzień trwało,aż doszło do totalnego przełamania. Wystarczyły cztery wybiegania w lesie i nie wyobrażam sobie, aby weekendowe wybiegania długie nie były realizowane właśnie tam. Niestety w tygodniu będzie musiała mi wystarczać nudna pętla 660 m. Jednak mam do niej sentyment i za nic nie chcę z niej rezygnować. Niby krótka pętla, ale 250 m to dosyć stromy podbieg więc kształtuje mój charakter.
Pierwszy bieg w lesie realizowałem drogami leśnymi głównymi tak, aby się nie zgubić. Miałem jednak cykora, bo moja orientacja w terenie jest ujął bym to w dwóch słowach „do dupy”. Jak nie ma znaków szczególnych na trasie to z lekka wpadam w panikę.
Tą samą trasę biegłem drugi raz i o dziwo już mnie niczym nie zaskakiwała i już chciałem wbiec w inną boczną ścieżkę i biec przed siebie. Moje wewnętrzne ja już się zaczynało buntować „ Ty koleś tak cały rok zamierzasz tłuc już ci znaną trasę leśną i gdzie to Twoje przełamanie”.
W trzecim dniu biegania po lesie po 5 km głowa się zbuntowała i za nic nie chciała biec tą samą trasą. Wbiegłem w inną drogę leśną i biegłem przed siebie i tak wydłużyłem trasę o kolejne kilometry no i myślę, że to był zaczątek totalnego przełamania.
Dzisiejsze czwarte wybieganie to jest coś nie do opisania. Nigdy nie spodziewałem się, że będę miał w sobie taką odwagę. Pełen luz biegłem lasem wzdłuż zalewu w stronę Pruszcza nieważne dokąd. Niby dzień wcześniej wyznaczyłem trasę na endomondo, ale ni jak się miała do tego co wybiegałem. Po prostu zamyśliłem się i biegłem przed siebie, aż dobiegłem do linii kolejowej Złotów-Świecie. I wtedy zapragnąłem dobiec do wiaduktu łączącego dwa brzegi zalewu. Niestety biegnąc drogą leśną wzdłuż torów myślałem, że dobiegnę tak do wymarzonego wiaduktu. Niestety droga coraz bardziej się oddalała i wbiegłem z powrotem do gęstego lasu. Niestety chęć zobaczenia tego wiaduktu była tak duża, że zacząłem co jakiś czas wbiegać w przecinające się mniejsze drogi leśne, aby być jak najbliżej torów kolejowych. 5 km trasy co chwila wbiegałem w kolejną ścieżkę, że przestałem się zastanawiać czy się zgubię kiedy nie było torów w zasięgu wzroku. Kiedy ujrzałem wody zalewu koronowskiego i wiadukt cieszyłem się jak dziecko. Dobiegłem do miejsca, które zawsze chciałem zobaczyć. A mieszkam w tych rejonach od 17 lat. Zrobiłem sobie kilka fotek na pamiątkę. Jedno zamieściłem ;) I już mnie korciło, aby pobiec przez most na drugi brzeg zalewu. Odpuściłem sobie, ale nie na długo :) Mimo to, że z moją orientacją nadal jest kiepsko, nie wyobrażam sobie już biegania w lesie wyznaczoną trasą.
Miałem dzisiaj przebiec 18 km wyszło ponad 23 km, ale co tam raz się żyje.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu alchemik (2015-01-06,10:58): Po takim optymistycznym akcencie i trochę z zazdrości idę
biegać po moim lesie.Życzę każdemu biegaczowi żeby miał swój las który będzie odkrywał na nowo. Pawel1973 (2015-01-06,18:51): To jest fajne w bieganiu, że w zasięgu takiego 2-3 godzinnego wybiegania, zawsze znajdziemy coś nowego i ciekawego. Dobiegniemy tam gdzie nie da się dojechać, nawet rowerem a na zwykły spacer np. za daleko. kasjer (2015-01-06,19:25): Ten most na Brdzie to jedno ze wspomnień z dzieciństwa. Stacja Klonowo nad Brdą, most i już byłem u babci w Pruszczu :) Chaplin (2015-01-06,21:10): You are wonderfull man! Antos (2015-01-07,11:52): Zgadzam się w zupełności, że bieganie po lesie jest super. Nie rozumiem tylko "lęku" przed zgubieniem się.
Skoro biegasz z komórką (na co wskazuje Endomodo), zawsze można zerknąć na mapkę. A jakby to nie wystarczało, polecam View Rangera (co prawda mapy ta aplikacja z zasady ściąga online, ale jest tam również możliwość wczytania map wcześniej i korzystania z nich offline). Dokładność map jest porażająca - każdą przecinkę leśną widać :) osasuna (2015-01-07,22:35): antos mam nokię E52 i w wgranym programie jest podany tylko czas, prędkość i przebyty dystans niestety nie ma mapy :) wyświetlacz jest za mały, druga sprawa to zasięg w tych lasach jest kiepski i komórka często gubi zasięg, to co przebyłem sprawdzam tylko w komputerze na swoim profilu z endomondo i to tyle Antos (2015-01-08,11:11): Ja biegam z Nokią C5 (czyli to samo, co Ty, ale w innym opakowaniu). Wolę taki sprzęt, bo smartfony są na potrzeby biegania jak dla mnie za duże i nieporęczne, a ta Nokia spokojnie starcza w terenie).
Polecam ViewrRangera. Ale niestety bez pakietu internetowego się nie obejdzie (nie musi być włączony non stop, ale konieczny jest do załadowania map do pamięci telefonu). Będąc w zasięgu sieci przeglądam sobie w ViewRangerze na mapie tereny, po których planuję biegać. Telefon przechowuje to w pamięci podręcznej i jak jestem w terenie z reguły wystarczy włączony GPS (to jest oczywiście niezbędne).
ViewRanger ma jeszcze jedną fajną rzecz - rejestrowanie trasy. Nawet jak nie ma połączenia z siecią komórkową (więc gdy nie da się wczytać map terenu) na ekranie rysowana jest trasa, po której biegnę. Zapobiega to zgubieniu się, bo widzisz, gdzie trasa się zaczyna i bardzo łatwo się zorientować, w którym kierunku się poruszać, żeby trafić do punktu startowego (fakt, że czasem trzeba się pokręcić po lesie, bo dukty nie pokrywają się dokładnie z marszrutą, ale przynajmniej wiem, w jakim kierunku biec).
Natomiast, jeżeli możesz ściągać mapy online i w lesie przez przypadek jest zasięg, to niczego więcej do szczęścia nie trzeba - masz piękną mapę terenu na ekranie i wszystko jasne :)
|