2013-03-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Poprzeczka w górę :) (czytano: 942 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.ultratrail.it/en/
Jeśli raz się spróbowało poznawania granic swoich możliwości, to wkrótce będzie ciągnęło do kolejnych prób. Najczęściej owego poznawania doświadczam małymi kroczkami. Trochę z rozsądku (hehe..), a trochę chyba ze strachu. Strach zawsze mnie nieco hamował. Być może dlatego dzięki temu jakoś jeszcze funkcjonuję w jednym kawałku. Ale bywa i tak, że zdarzają się szalone decyzje i pomysły. Kiedy na moment zapominam o strachu, bo tłumią go emocje i niewiarygodna chęć przeżycia znów czegoś niezwykłego.
Podjęcie decyzji przynosi wiele radości. Oto bowiem pojawia się cel. Ten jedyny. Najważniejszy. Od teraz wszystko zaczyna się kręcić się wokół niego. Od teraz zaczynają się prawdziwe przygotowania. Póki daleko jeszcze do godziny zero, można powiedzieć, że więcej w tym wszystkim zabawy i beztroski. Z każdą jednak chwilą świadomość wagi podjętego wyzwania zaczyna drążyć umysł jak woda skałę. Teraz dopiero dociera do rozgrzanego łba spóźniony strach (a gdzie żeś ty strachu, baranie jeden, był jak się zapisywałem na listę i przelewałem wpisowe?).
Na szczęście, jak na razie, to uczucie działa dopingująco i niezwykle motywuje. Mam nadzieję, że ten stan utrzyma się jak najdłużej. Wypędza on bowiem ze mnie wszelkie lenistwo, np. pozwala wcześnie rano wstawać (to akurat jest najłatwiejsze, gdyż jak obracam się na drugi bok, bo tak cudownie pod kołderką, to tam pojawia się olbrzymi czarny napis na żółtym tle: "Do mety 118 km" - sen mija jak ręką odjął). Wszystkie wolne chwile poświęcam treningowi. Fizycznemu i duchowemu. Ten duchowy kurde trudniejszy jest. Bo do dzisiaj nie potrafię sobie jeszcze wyobrazić ile to mam kilometrów przebyć na nogach w poziomie i pionie. Ale w sumie, to może lepiej być nie do końca świadomym? ;)
Pierwsze miesiące przeznaczyłem na podkład. Głównie klepię kilometry, trochę się gimnastykuję i wyginam śmiało ciało, by się nie rozsypało. Wiem, że może to trochę mało, że jeszcze licha ta moja "motyka". Ale taką mam strategię. Czy będzie słuszna, się okaże. Ten mój podkład to ma być przede wszystkim spokojne wejście w spartański reżim treningowy. Przyzwyczajam się do regularnego trybu życia (najwyższy czas!), regularnych (w miarę) posiłków, właściwej diety (nie mylić z odchudzającą) i dobrej jakości odpoczynku, zwanego regeneracją. Wbrew pozorom nie jest to wszystko takie trudne. Choć wymaga samodyscypliny.
Kolejnym etapem, jaki wkrótce mam zamiar rozpocząć, będzie większy nacisk na siłę biegową. No może za dużo powiedziane biegową - marszowo-truchtową. Tak, by ta "wychudzona zapałeczka bez ud" - jak to określiła kiedyś sympatycznie Gaba - nie połamała się już na pierwszym podejściu ;))) No nie będzie lekko na tych treningach, to pewne. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale wiem, że bez pracy nie ma kołaczy. Ważne, bym nadal potrafił utrzymać równowagę i umiar tak, by nie uzyskać efektu odwrotnego do zamierzonego ;)
Jakby nie patrzeć, z każdym dniem próbuję wykrzesać z tej "zapałeczki" kija do bejsbola. To takie "miszyn impasibul", ale wciąga ;)
Na zdjęciu - aby na treningach wyglądać bardziej bojowo, oddałem swą fryzurę w ręce żołnierskiego potomka ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2013-03-11,17:54): Lubię sobie wyznaczyć cel ale nie lubię kiedy zdrowie nie pozwala mi w jego realizacj. Trochę się wtedy denerwuję. :) Truskawa (2013-03-11,17:55): A no tak.. miałam przecież zapytać czy wpis dotyczy Lavaredo. Jejku jak ja Wam tego zazdroszczę.. :) dario_7 (2013-03-11,18:49): Iza, o zdrowie w takich wypadkach to chyba każdy martwi się najbardziej, bo od tego zależy wszystko ;) ... Tak, chodzi o Lavaredo Ultra Trail :))) mamusiajakubaijasia (2013-03-11,19:27): No bo na tamtym zdjęciu rzeczywiście wyglądałeś jak wychudzona zapałeczka bez ud:) Na żywo coś tam jednak masz:) A poza wszystkim innym, chudzi faceci są najfajniejsi dla oka - ot, co! Marysieńka (2013-03-11,20:00): Ty trenujesz ciało a ja głowę....żeby po starcie pilnowała, by Marysieńka w Twoim tempie biec nie zaczęła:) Truskawa (2013-03-11,20:14): Gabrysiu, ja się nie zgadzam, że Dario jest chudy! Dario jest szczypłym, przystojnym facetem, o czym świadczy jego wciąż powiększający się klub fanek! Jaki chudy facet miałby tyle wielbicielek? :) dario_7 (2013-03-11,20:34): Gaba, bo całe moje uda schowały się w nazwisku! Hahaha!!!... :))) ... Ale jedno jest pewne - jak kiedyś tyłem (a tak było jako żywo), to rósł mi brzuch, a reszta nie bardzo. Teraz przynajmniej w miarę proporcje są ;))) ... Znaczy się nie ma niczego... :P dario_7 (2013-03-11,20:38): Trenuj Maryś, trenuj!!! I łajaj mnie ile wlezie, gdyby tak było faktycznie... Mam nadzieję, że po starcie żadnych kamer nie będzie na trasie i kibiców, bo to wtedy najczęściej się zapominam ;))) snipster (2013-03-11,21:00): aż strach się bać, co to wkrótce będzie... teraz łysy, o bejsbolach zaczyna nawijać... kibol normalnie rośnie ;) ultra w dodatku ;) dario_7 (2013-03-11,21:04): Spoko ziom! Przy mnie nic Ci nie grozi ;))) snipster (2013-03-11,21:09): otyłość mi grozi, od tych ton ciasteczek ;) dario_7 (2013-03-11,21:10): Anoreksji się w końcu nabawisz jak będziesz z nimi walczył ;))) Rufi (2013-03-11,22:56): Dario, gdyby tak mozna bylo to bym Ci chetnie nawet polowę moich ud oddała :-)
Wrocilam wlasnie z Alp. Kurcze, tydzien biegania po górach i jestem zupełnie inna ;-). Na uda nawet nue patrzę Rufi (2013-03-11,23:11): Tak sobie teraz pomyślałam, że to pierwsze zdanie wyszło mi dwuznacznie hehehe ;-) dario_7 (2013-03-12,07:59): Elu, co do dwuznaczności - pamiętam dziewczynę uciekającą z paczką Złotych Misiów Haribo i goniącego go chłopaka wołającego: "Oddaj misie! Oddaj misie!" :D Marysieńka (2013-03-12,09:15): Sorki Dareczku....ale tym razem nie zamierzam Ciebie "hamować", ani łajać", ani rad udzielać....bo to nie Ty zmagasz się z bólem Achillesa, i to nie ja śmigam kiloski jak młody Bóg" :)) dario_7 (2013-03-12,09:21): OK, to przywiążę się do Ciebie! :))) Marysieńka (2013-03-12,09:24): A gdzie znajdziesz tak.....dłuuuuuugą linkę, bo ja nie zamierzam "gnać":)) Ja chcę dotrzeć do mety...tylko tyle i aż tyle...raczej aż:)) dario_7 (2013-03-12,09:28): No widzisz, to wspólny cel już mamy :))) Marysieńka (2013-03-13,08:49): Żeby to jeden!!! :)) dario_7 (2013-03-13,09:24): No ba!!! :))) Marysieńka (2013-04-04,20:35): Obawiam się, że jeśli chodzi o Lavaredo, to spełni się tylko Twoje marzenie....
|