2013-01-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg Dzika (czytano: 1002 razy)
Przez ostatnie kilka dni miałem zacięcie. Dobrze że dotyczyło to tylko komputera i zaglądania do sieci. Treningów na razie nie odpuszczam i jestem na chwilę obecną pełen entuzjazmu. Fakt, boli mnie wszystko, szczególnie uda, ale też dawno tak ciężko nie pracowałem. Wszystkie założenia zawarte w planie treningowym staram się uczciwie wykonywać, stąd też ból, pot i łzy ;-) Dobrze że Damian, w jednym z komentarzy napisał że „wszyscy teraz biegamy na zmęczeniu”, bo już myślałem że tylko ze mnie taka pierdoła. Dzięki Damek. Jednak chcę się przygotować na miarę moich możliwości do następnego maratonu. Myślę że limit szczęścia wykorzystałem w zeszłym roku w Warszawie. Moje przygotowania były nieco „cygańskie” i tak prawdę mówiąc wynik nawet mnie zaskoczył. Teraz chcę swoimi treningami spłacić dług Szczęściu.
Dzisiaj w ramach treningu wybrałem się do Augusta na Bieg Dzika. Lubię tam biegać bo trasa nieco przypomina „mój” las, jednak z nieco dłuższą trasą. Na trasie jest kilka podbiegów, do tego różna nawierzchnia : piasek, błoto, kamienie itp. A przede wszystkim, bieg jest organizowany przez cały rok, więc jest możliwość skonfrontowania swoich wyników w różnych warunkach klimatycznych. Jak już napisałem wcześniej : bieg jest fajny, więc ściąga dużo zawodników. Dzisiaj wystartowało ponad 250 osób, i to był chyba jedyny minus. Z ciekawego, kameralnego biegu zrobiła się następna masówka. Ale ja i tak będę przyjeżdżał do Panewnik. Z drugiej strony, jest możliwość spotkania dużej grupy znajomych. Dzisiaj miałem zaplanowane 20 km biegu i to się idealnie wpisywało w „Dzika”. Dystans nie był powalający, tępo chyba też nie było kosmiczne, więc nie powinno być źle. A Było ! Dlaczego ? Wydaje mi się że śnieg który pokrywał ścieżki został tak zryty przez biegaczy, że miałem wrażenie że biegniemy po plaży, po sypkim piasku. Aby zachować równowagę i nie doznać kontuzji, musiałem być cały czas spięty. Półtorej godziny takiego napięcia mięśniowego – to jest chyba powód bólu moich ud. W każdym bądź razie tak sobie to tłumaczę. Całe szczęście że jutro mam wolne ;-)
Trening :
Piątek – 8 km w pierwszym zakresie + Siła 10x50m ( skip A, wieloskok … ) + 4 km truchtu
Sobota – 6 km w pierwszym zakresie + 10x30 sekund trzeci zakres, 30 sekund truchtu
Niedziela – jak już wcześniej pisałem 20 km
J.Ksi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2013-01-21,06:45): Trening robi wrażenie. Bardzo profesjonalnie brzmi, zwłaszcza te skipy. Ja jednak wolę podbiegi :) paulo (2013-01-21,08:36): podziwiam, że w te mrozy możesz codzinnie się zmoblizować do biegania. Ja coraz bardziej tracę ducha w takie zimne dni :( DamianSz (2013-01-21,09:20): Ta frekwencja też mnie niemile zaskoczyła. Pierwszy km to właściwie truchcik a potem stale trzeba było kogoś wymijać. Dlatego robiłem coś co przypominało fartlek - ) creas (2013-01-21,18:18): Mnie też bolą uda po tym Dziku. W takich warunkach trochę inne mięśnie pracują i chyba stąd to. Więc aby się rozbiegać, zrobiłem dziś 13 km krosu w deszczu i na mrozie - dołączam do klubu biegających na zmęczeniu :) Jacek Księżyk (2013-01-21,23:49): Kaja, Paulo : Profesjonalnie (?) okaże się w Krakowie, czy to było profesjonalne. A co do chęci i regularnego treningu, to nikt nie powiedział że robię to z olbrzymią chęcią i radością. Ja się po prostu zmuszam. No prawie. Ale jak sobie pomyślę co będę wyprawiał na trasie ... kurcze to jest motywacja. Te tłumy które witają Cię na mecie. To dlatego się tak męczę. A poza tym ... chyba to lubię ;-) Jacek Księżyk (2013-01-21,23:54): Damian : masz racje " przypominało", fartlek kojarzył mi się zawsze z nieco dłuższymi odcinkami. A w wypadku wczorajszego biegu, było to tylko przeskakiwanie pomiędzy innymi biegaczami. A może August powinien wprowadzić strefy czasowe dla zawodników ? W tedy mógłbyś startować z pierwszej linii hihihi Jacek Księżyk (2013-01-21,23:57): Krzyś : mróz i deszcze nie przerażają mnie. Jednak gdy występują razem to jest "śliska sprawa". Dobrze że dzisiaj miałem wolne ;-)
|