2013-01-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wspomnienie (czytano: 411 razy)
W ubiegłym miesiącu biegałem w niewielkim, sympatycznym biegu z okazji święta górniczego. Bieg niewielki, wysiłek też, ale w czasie odpoczynku, kiedy byłem w tzw. roztrenowaniu, bieganie rekreacyjne w towarzystwie znajomych jest jak najbardziej wskazane. Nie o samym biegu jednak chciałem napisać, a o trasie. Kiedy wystartowaliśmy, to przez pierwsze 300 metrów nic się nie działo, ale w momencie kiedy wbiegłem do lasu, dopadły mnie wspomnienia. W pewnej chwili przeniosłem się w czasie jakieś 35 lat. Miałem ok. 9-10 lat i wtedy właśnie było moje pierwsze podejście do biegania. W lesie na Słupnej byłem zmuszany do biegania po trasie biegowej. Nie pomyliłem się : byłem zmuszany, bo bieganie nie było moim pomysłem. W wieku 10 lat każdy normalny chłopak chce grać w piłkę a nie biegać na bieżni, czy tym bardziej w lesie ( był to czas kiedy byliśmy potęgą w piłce kopanej ). Nie wytrzymałem długo, chyba nawet rok czasu nie dałem rady. Na samą myśl o kolcach, bieżni, czy długim wybieganiu w lesie dostawałem czkawki i mi się odbijało. Nie mój pomysł, brak motywacji, wrodzone lenistwo i obrzydliwa wręcz niechęć do biegania ( wzrastająca z każdym treningiem ) spowodowała dosyć szybki koniec kariery młodego lekkoatlety.
Minęło kilka lat, skończył się stan wojenny i chyba tak pod wpływem akcji Tomasza Hopfera postanowiłem zacząć biegać. Tym razem sam chciałem. I znowu Słupna, znów te same trasy, ten las. Czasami biegłem sam, czasami w kilkoro, choć wtedy jeszcze tłoku w lesie nie było. Tym razem wytrzymałem dwa tygodnie. Plus tego był taki, że dobrze poznałem leśne ścieżki mysłowickich lasów.
Przez wiele lat moja przygoda z bieganiem nie wytrzymywała próby czasu. Dwa, trzy tygodnie nieregularnych treningów – to wszystko na co mnie było stać. Ale zawsze te treningi zaczynałem na Słupnej.
Kiedy na przełomie 2005 i 2006 r. wyjechałem na blisko pół roku z domu, kolejny raz podjąłem biegowe wyzwanie. Bez większy nadziei. A jednak coś się stało, coś zaskoczyło i truchtam do dzisiaj. Oczywiście zacząłem od ścieżek na Słupnej. Dzisiaj tam rzadko bywam, bo mam wrażenie że trasa się skurczyła. Jednak zawsze na początku sezonu odwiedzam tamte rejony, aby przypomnieć sobie o tym, ile razy musiałem zaczynać, aby w końcu się udało.
I jeszcze jedno, w tym samym miejscu wziąłem udział w 2006r. w pierwszych swoich zawodach : Bieg Trójkąta Trzech Cesarzy, 10 km. z czasem 53,43. Dzisiaj ten bieg już nie istnieje, a ja … biegam dalej ;-)
Dzisiejszy trening : ok. 10 km ( pierwszy zakres ) + siłownia. Bieganie ok. ! ale przerzucanie żelastwa – to nie moja bajka.
Zdjęcie pochodzi z Biegu Trójkąta Trzech Cesarzy z 2006 r.
J.Ksi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |