Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [22]  PRZYJAC. [73]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jacek Księżyk
Pamiętnik internetowy
A licznik jego cztredzieści i cztery i dalej bije ;-)

Jacek Księżyk
Urodzony: 1968-06-07
Miejsce zamieszkania: Mysłowice
4 / 31


2012-10-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Rejestracja, start, bieg, meta ! (czytano: 338 razy)



Rejestracja, start, bieg, meta !
Startowałem do tej pory kilkakrotnie w W-wie, i uważam że ten bieg ma duszę, ma to coś, co skłania mnie do powrotu na warszawskie ulice. W tym roku dodatkowym magnesem była meta na Stadionie Narodowym. Nie mogłem tego odpuścić. Zaplanowałem ten bieg już dawno i z niecierpliwością czekałem na koniec września. Poprzednie starty wyglądały tak że w nocy jechałem do W-wy, tam kilka godzin spałem w aucie, a potem bieg i powrót do domu. Początkowo w tym roku też tak chciałem zrobić, ale wszyscy z którymi się umówiłem załatwili sobie noclegi. Przeanalizowałem to i dzięki Szymonowi znalazłem fajny, niedrogi hotelik w pobliżu startu/mety. Po zameldowaniu się w hotelu poszliśmy z Basią na Narodowy. Zastanawiałem się czy w tym tłumie spotkam znajome twarze. Basieńka była bardziej sceptycznie nastawiona, lecz ja urodzony optymista wiedziałem że kogoś spotkamy. I nie pomyliłem się. Wśród wielu znajomych była Dorotka. Wspólnie spędzony wieczór przy „izotoniku” zrelaksował mnie bardzo. Później w łóżku jeszcze trochę czytania i sen. Rano wstałem wyspany ( a rzadko mi się to zdarza ) i pełen energii. Naleśniki na śniadanie a następnie spacer razem z Basią w stronę Stadionu. Tzn. Basia spacerowała, a ja się rozgrzewałem. Na starcie niby osiem tysięcy ludzi, z całego świata, a co trochę kogoś znajomego spotykałem. Świat jest taki mały.
W końcu wybiła godzina zero. Wmieszałem się w tłum, stając nieco przed oznaczenie 3,45 ( chyba ). Może nieco asekuracyjnie, ale tak sobie to wymyśliłem. Kiedy rozstawałem się z Basią, poprosiłem aby na 10 kilometrze, podała mi ile mam straty do Szymka. Jak poprzeliczam, będę wiedział w jakim czasie po Nim przybiegnę na metę. ( Przypomniała mi się rozmowa z Szymonem z przed ok. 2 tygodni : Był w wyśmienitej formie, mówił o walce o życiówkę i powiedział mi ile waży … noo ja przepraszam, przegrać z Nim kwadrans to nie będzie wstyd ). Piękna pogoda, aż chciało się biec i biec i … Poszukałem ostatni raz wzrokiem Basi i usłyszałem strzał startera. Ruszyliśmy i zatrzymaliśmy się i znów czekaliśmy ( start honorowy ) i znów odliczanie i strzał i znów zatrzymaliśmy się. No jakiś chaos. Stoper uruchomiany a ja unieruchomiony. Bramka startowa minięta, brak jednak maty dla czipa. Zresetowałem zegarek i puściłem go na czuja jeszcze raz. Po wszystkim okazało się różnica wyniosła kilka sekund, a moje liczenie tempa było nieco inne od oficjalnego. Zaraz po starcie ( po startach w zasadzie ) było niesamowicie ciasno. Musiałem biec torowiskiem. Złapałem swoje tempo i zacząłem upajać się biegiem. W końcu ! można o niczym innym nie myśleć, tylko biec. Po jakimś czasie zorientowałem się że nie wiem w którym miejscu jestem, ile kilometrów przebiegłem. Nie zauważyłem żadnego oznaczenia kilometrażu. Na razie jednak mi to nie przeszkadzało. W pewnej chwili zauważyłem zieloną koszulkę Truchtacza i pomyślałem o Jarku, a to ci spryciula, nawet nie wiem kiedy mnie wyprzedził. Jakież było zdziwienie kiedy zobaczyłem Szymona. Trochę kosztowało mnie wysiłku aby do Niego dobiec. Jak się zrównaliśmy powiedziałem że nie wiem jak szybko biegnę bo nie zauważyłem oznaczeń kilometrów. Ale przy Nim wszystko było łatwiejsze, od razu zauważyłem 6 km. ( czas ok. 28 min. ) Zabawa zabawą, jedna to jest rywalizacja i Szymek w pewnym momencie zaczął mi uciekać. Szczęście że się nie podpaliłem i dalej biegłem swoim tempem. Kiedy traciłem już ok. 100 m. pomyślałem że wszystko wraca do normy : Szymon ucieka, ja zostaję … Chyba nawet poczułem coś w rodzaju ulgi. Wtopiłem się w tłum, wtopiłem się w maraton, zacząłem chłonąć całym sobą jego atmosferę. Niewiedząc skąd Szymek znalazł się znów obok. Sam nie wiem jak to się stało, ale byłem pół kroku przed Nim. Na 10 km. zobaczyłem Basię jak nam kibicowała ( miała podać ile min. przede mną jest Szymon hi hi ), pełnia szczęścia ? No właśnie nie, zobaczyłem czas jaki miałem – ponad 3 min. zapasu do wyniku 3,30 !!! Zacząłem się śmiać sam do siebie, ale też coraz uważniej kontrolować tempo na każdym kilometrze. Nie bardzo wierzyłem w to co widzę, nie miałem tak prawa szybko biec, a tempo nie tylko się tak utrzymywało, wręcz miałem wrażenie że przyspieszam. Po jakimś czasie zobaczyłem cudaków z balonikami. „Ci nie tylko się bawią, ale i szybko biegną” pomyślałem i w tym momencie uświadomiłem sobie że biegnę … za Dorotką. Podbiegłem i : Hello ! w odpowiedzi usłyszałem : „Jacuś, co Ty tu robisz ?” Ujrzeć minę Doroty w takim momencie – BEZCENNE !!! Wydaje mi się że na pełnym biegu minąłem nie tylko Ją ale i Zająców ( z balonikami ) na 3,20 ! Na „połówce” osiągnąłem ok. 100 m, przewagi nad Dorotką oraz kilkaset nad Szymonem i przede wszystkim 6 min nad czasem 3,30 !!! Czyli nie zwalniam, a utrzymuję stałe, wysokie tempo. W pewnym momencie zacząłem biec poniżej 4,30. Szok ! Szybko jednak ochłonąłem, uświadomiłem sobie że za chwilę czeka mnie podbieg na 25 km. I tu kolejne zdziwienie, nie tylko gładko, ale też bez większego zmęczenia, osiągnąłem górkę, fakt minimalnie zwolniłem, jednak szybko znów wróciłem do tempa 4,35 ! Około 30 km. ból lewej łydki stał się dosyć mocny, lecz po 10 min. wróciło wszystko do normy. Zostało 10 km. do mety, a ja mam ponad 8 min nadrobionych do wyniku 3,30. W tym momencie wiedziałem że jest to mój najszybszy bieg w życiu. Oczywiście dużo jeszcze się mogło zdarzyć, ale zapas był tak duży że mogłem coraz bardziej optymistycznie wypatrywać mety. Kiedy obok przebiegły baloniki 3,20 zaniepokoiłem się, lecz biegnąc w ich tempie kilka minut stwierdziłem że nie ja osłabłem, a to Oni przyspieszyli. Uff, spokojnie. Utrzymać tępo. I przede wszystkim nie przesłodzić. Tzn. nie gonić baloników. Muszę przecież zostawić coś na później ;-) Po drodze jeszcze naszło mnie autko z kamermanem, ale film chyba wycieli, bo nie mogę nigdzie znaleźć. 37 kilometr i Dorotka w końcu jest. Coś mówi że jest zmęczona i przejdzie do marszu, musiałem Ją trochę pogonić w końcu wzięła się do pracy ;-) Fajnie jest znów się z Nią ścigać ( kurcze jak to brzmi ). Na 40 km. mijamy zakręt i … widać Stadion Narodowy. Widok piękny. Adrenalina rośnie, mijam kolejnych biegaczy, jeszcze chwila i wpadamy do tunelu. Wszyscy którzy byli w zasięgu moich sił zostali minięci, teraz tylko kibice, stadion i meta. Wrażenie niesamowite, warto było. Zaraz za metą czeka Dorota, lepsza o 20 sekund !!! Tyle z Nią przegrać to tak jakby wygrać ;-) Dorotka jest 12 w Open i 1 !!! w K-50, ja w kategorii mundurowej jestem 28 na blisko 700 zawodników. Dla mnie pełnia szczęścia. Choć do końca nie jestem pewny jak do tego doszło. Mam nadzieję że to nie był jednorazowy wybryk i na wiosnę znów taki numer wywinę ;-)
J.Ksi.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


dako (2012-10-10,08:17): tak Jacuś,minę musiałam mieć niezłą,bo jak mnie dopadłeś,to pomyślałam,że osłabłam a ja tego nie czułam,ale zegarek na który zaraz spojrzałam wyprowadził mnie z błędnego myślenia,już wiedziałam,że Ty masz SWÓJ dzień :) a gdyby nie Ty i Twoje słowa dopingu......(tylko my wiemy jakie) ;) to skurcze ze mną by też wygrały !!! dzięki za pomoc i WIELKIE GRATKI dla Ciebie,dalej jestem pod wrażeniem !!!
creas (2012-10-13,20:36): Ja śledziłem Wasze międzyczasy na żywo w internecie i naprawdę myślałem, że zwariowałeś :). Ale pokazałeś j... no, niech będzie, że wielką klasę :). Teraz będę miał motywację, żeby kiedyś się z Tobą pościgać. Fajnie zobaczyć, że można taki progres zrobić.
Jacek Księżyk (2012-10-13,21:36): Z tą klasą to lekka przesada ;-) miałem farta i tyle. Prawda jest taka że w ten dzień wszystko się udało. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś doznam tego uczucia ;-)







 Ostatnio zalogowani
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
jacek50
21:01
JW3463
20:50
Jerzy Janow
20:32
Arti
20:23
StaryCop
20:23
eldorox
20:20
Zielu
20:17
ProjektMaratonEuropaplus
20:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |