2012-05-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Opolskie wapienniki też okazją do biegania:) (czytano: 520 razy)
Już mi wszystko przeszło zatem zacznę od nowa...tak to jest pisać,gotować obiad i prowadzić
konwersację telefoniczna w formie babskich plotek co trwają wiecznie:)))
Pojechać w inną bajkę...nie miałam pojęcia jak to było mi potrzebne...oderwać się od otaczającej rzeczywistości,zapomnieć na chwilę o problemach i schować zegarki:))Do tego wyciągnąć zaniedbany w tym roku rower,wyglancować na błysk,naplumpkać dętki i zapakować na
auto...oczywiście nie zapomniałam o butach do biegania...
Pojechaliśmy w czwórkę na rajd rowerowy "szlakiem opolskich wapienników"
Z Opolskim Klubem Turystyki Rowerowej " Rajder" współpracujemy już od trzech lat...Każdy wyjazd tam to niesamowite przezycie...poznawanie historii regionu a poza tym ludzi,którzy tworzą niepowtarzalny nastrój...maniacy rowerowi...ale jakże inni niż u nas...tam nikt nie ma roweru wypasu...proste...często stare...przeróbki...i co zawsze podziwiam rowery poziome...nawet w tamtym roku zorganizowali rajd rowerami poziomymi i ponoć 80 osób
przyjechało do nich z całej Polski!A warto zaznaczyć,że te rowery trzeba po prostu sobie zrobić nijak ich się nie kupi...zatem każdy z nich był inny...chętnie ich bym tu
pozdrowiła...ale rowerzyści nie czytają stron dla biegaczy...mają swój świat...trzy dni spędzone przy pięknej pogodzie,w miłym towarzystwie i na rowerze...wiecie z czym ma biegacz problem na rowerze?Z pewną częścią ciała nie przywykłą do siodełka!:)))Oj na trzeci dzień...normalnie nic nie powiem:))))Co tam!!!!Za to zwiedziliśmy Gogolin,Kamień Śląski,Krapkowice, kopalnię Górażdże i szereg wspaniałych i niszczejących wapienników czyli
piecy służących do wypalania wapnia.Program jak zawsze bogaty...dopracowany w szczegółach.A co najważniejsze...wśród cyklistów opolskich spotkałam dwóch biegaczy...mimo imprezy do nocy umówiliśmy się na poranne biegi..nie liczyłam że ktokolwiek wstanie...a tu niespodzianka!!!!
7 rano patrzę a cykliści opolscy wstawili się na poranną przebieżkę...oj sił to za wiele nie mieliśmy ale już dawno z nikim nie biegłam...spędzona godzinka na truchtaniu i
podziwianiu wspólnie okolicy była miłym dodatkiem do weekendu...jak wróciliśmy wszyscy już ubrani w stroje rowerowe...głaszczący od rana rowery...na nas spojrzeli jakoś dziwnie mówiąc,że jesteśmy walnięci:)))Może i tak...jak to zawsze mówił mój były szefuniu...daj mi Jola klienta a znajdę mu chorobę psychiczną:)))Każdy ją ma w sobie...bo co to znaczy być normalnym...co to jest norma...wszystko to umowne...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2012-05-31,09:19): Laczenie roweru z bieganiem nie jest latwe. Ale nie ma nic wspanialszego od wspolnego, w gronie przyjaciol, treningu. alinamalina69 (2012-05-31,10:18): nie zrezygnuję z roweru...chociaż faktycznie czuję jak ciężko to połączyć...już martwię się wyjazdem 4 dniowym na Czechy za tydzień...to trudne trasy rowerowe...kiedyś to byłoby nic...teraz...nie wiem jak sobie poradzę przy naszych wymiataczach z BTC:) alinamalina69 (2012-05-31,10:44): na pewno wrócimy...;))))a w ogóle miałes mi pomóc napisać ten wpis!!!
|