2012-02-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Czekoladowa słabość ustała celi 2012. (czytano: 437 razy)
Słabość do czekolady chyba mam od urodzenia.
Fakt, że lata mojego dzieciństwa to okres powszechnego braku. Czekolady też. Tylko babcia umiała gdzieś zdobyć ten rarytas. Ale mój dziadek był lekarzem – pediatra, który pilnie stał na straży naszego z siostrą zdrowia. W związku z tym czekolady było mało. Bardzo mało.
Kiedy miała 16 lat, to wyjechałam na rok (ale z czasem okazało się, że na zawsze) do szkoły, która była trochę daleko od moich rodziców (około 2 tyś. km). Szkoła była w unikalnym miejscu ZSRR – w centrum naukowy pod Nowosybirskiem. I tam w sklepach było wszystko. Czekolada też. Nadzoru nie było w przeciwieństwu do kieszonkowych. Sklep – 300 metrów od szkoły i czekoladowa słabość. I zaczęło się. Codziennie kupowałam 200 gram cukierków czekoladowych i tak przez kilka miesięcy. To była rozpusta. A później już było normalnie – czekoladowa słabość pojawiała się w okresach, kiedy trzeba było zrobić coś nie zwykłego. Sesja egzaminacyjna. Praca dyplomowa. A na ostatnim roku studiów (z dyplomom matematyka informatyka) rozpoczynam zabawę w bieganie, która na 10 lat po skończeniu studiów stała moim sposobem na życie w Polsce. I znów potrzebowałam czekolady. A w Polsce ten produkt był na kartki (było takie zjawisko). Pamiętam czekoladę, którą kupowaliśmy w RFN (był taki kraj) w dużych ilościach. Ale to była frajda. Sportowa torba, w której razem z adidasami było dużo czekolady. Okazuje się, że nie tylko ja mam słabość do czekolady. Na Berlińskim maratonie na konferencji prasowej Irina Mikitenko (była w 2011 druga, ale dwa razy wygrała) powiedziała, że sekret jej sukcesów w maratonach to czekolada. W tym coś jest.
Bieg Wedla. W skrócie bieg czekolady. Lubię ten bieg. Nie mam wyboru. Czekolada!!! W tym roku wystartowałam po rocznej przerwie, związanej z kontuzje. Jestem zadowolona na 50%. Na razie nie mam ochoty na czekoladę. Przycina banalna- przytyłam za ostatni rok. I czekoladowa słabość ustala mój cel na początek 2012 roku – musze schudnąć. Zakładam dres i zaczynam działać.
Irko58
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2012-02-29,09:38): Irenko Ty masz tylko słabść do czekolady, ja ją kocham a teraz kiedy mam ją na wyciągnięcie ręki wszystkie hamulce puściły...każdego dzionka zjadam czekoladkę pod różną postacią....pamiętasz jak mieszkałyśmy w Krynicy w jednym pokoju..."Wąs" nieustannie przypominał mi, że powinnam zgubić kilka kilogramów, Ty byłaś i jesteś chudzinką:)) irko58 (2012-02-29,09:49): Marysia!!! Bardzo miło wspominam Krynice. To był mój pierwszy wyjazd z Warszawy. Kiedy biegałam na bieżni to mój trener nieustanie mówił o zgubieniu dodatkowych kilogramów. Wąs już nie. Ale w zeszłym roku miałam rok przerwy w bieganiu. Najpierw kolano jedno, póżniej drugie, na zakończenie bark. I na prawda przytyłam. ;-((( Sama byłam zaskoczona. Ale fakt.
|