2012-01-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 31-12-2011 Biegowa Korona Himalajów (Maraton Shisha Pangma) - klapa oraz podsumowanie sezonu 2011 (czytano: 848 razy)
Witam
Szczerze pisząc miałem nadzieję, że ostatni maraton w cyklu Biegowej Korony Himalajów zakończę kolejnym rekordem życiowym. Niestety nie dość, że nie było rekordu to nawet nie przebiegłem całego dystansu. Naprawdę bardzo chciałem poprawić ten ostatni rekord i zejść poniżej 3 godziny 30 minut. Mój umysł był jak najbardziej na tak, ale niestety mój organizm nie. Powiedział STOP!
Jak zwykle znowu brak pokory, ale też brak doświadczenia dały mi w kość. Jeszcze wiele muszę się nauczyć, w przeciwnym razie nigdy nie osiągnę naprawdę dobrych wyników. Muszę się nauczyć obserwować i słuchać swojego ciała. Przecież już na poprzednim półmaratonie miałem problemy w bieganiu. Dlaczego?
Odpowiedź jest banalnie prosta i oczywista. Nie można być w wysokiej formie bez przerwy. Nie można przecież ustawić jakąś poprzeczkę i stale ją utrzymywać. Jest to po prostu nie możliwe. Gdyby namalować formę w linii ciągłej nigdy nie będzie ona prosta czy pochyła tylko będzie przebiegała w sposób falujący. Oczywiście linia ta będzie miała tendencje wzrostowe lub spadkowe, które są zależne od wielu czynników (takich jak trening, odżywianie, praca, wypoczynek, zdrowie a nawet pogoda i wielu innych). Normalną rzeczą jest, że każdy sportowiec chciałby aby jego sinusoida (falująca linia) formy wskazywała tendencję rosnącą. Ale od czego zacząć?
Osobiście żaden ze mnie znawca, ani weteran biegania. Jak dotąd nie przeczytałem żadnej fachowej książki o bieganiu, zaś jeśli chodzi o osobiste doświadczenia z bieganiem to uważam, że mam je bardzo skromne. Mimo to postanowiłem sprawdzić swoją hipotezę. Na obecną chwilę uważam, że jeśli chcemy aby nasza linia formy wykazywała tendencję wzrostową należy przeanalizować co do obecnej chwili osiągnęliśmy, jakie błędy popełniliśmy a następnie zrobić plan na najbliższy sezon oraz zastanowić się na ile jest on realny. Potem możemy zrobić mały bilans, skorygować ewentualne założenia do naszych możliwości. W końcu możemy ułożyć sobie plan treningu i rozpocząć zmierzanie do celu. Jakoś łatwo mi się to pisało, ale jak będzie w realu? Zobaczymy :-)
Zacznijmy więc od analizy mojego pierwszego sezonu w bieganiu. Jaki był dla mnie rok 2011. Może najpierw liczby.
Wziąłem udział w 12-tu zawodach: ukończyłem tylko 4 (2 maratony, 1 półmaraton oraz bieg niepodległości na 12 km) oraz 1 raz nie byłem sklasyfikowany (VII Bieg Katorżnika);
W sumie na wszystkich zawodach przebiegłem 285 km 495 m. Zajęło mi to czasu łącznie 24g59m47s. Niestety nie prowadziłem statystyk w jakim czasie i ile przebiegłem na treningach.
Moje rekordy to:
0g47m37s - na dystansie 12 km - 68 miejsce
1g32m30s - półmaraton (21 km) - 13 miejsce
3g32m48s - maraton (42 km 195 m) - 11 miejsce
Mój najgorszy wynik:
35m00s - VII Bieg Katorżnika - niesklasyfikowany ponieważ przebiegłem tylko 2,5 km z 12 km.
Moje wydatki łącznie wyniosły 609,98 zł z czego 235 zł to opłaty startowe, zaś pozostała część to obuwie i ubrania. Paliwa już nie liczyłem.
Nagrody:
Wylosowana nagroda niespodzianka - gogle do pływania, które w bieganiu są nie zastąpione :P
4 pamiątkowe medale za udział w maratonach oraz dyplomy.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to sezon kiepski. Ja jednak uważam wręcz odwrotnie. Był to naprawdę udany sezon choć z wynikami innymi niż zakładałem. Co prawda nie ukończyłem Biegu Katorżnika (na który bardzo się nastawiałem) za to ustanowiłem rekordy życiowe na trzech różnych dystansach. Ustanawiając życiówkę w maratonie zająłem 11 miejsce i naprawdę niewiele brakło bym był w 1 dziesiątce, a w końcu jest to mój pierwszy sezon biegania po 20 latach przerwy. Nawet wynik z ostatniego biegu w maratonie mnie cieszy, bo jak na koniec sezonu gdzie forma mi spadła przebiegnięcie prawie 30 km w czasie krótszym niż 2,5 godziny dla mnie też było wyczynem.
Jakie więc wnioski wyciągnąłem?
Na pewno będę dalej biegał.
Na pewno wezmę udział w półmaratonach i maratonach.
Marzy mi się bieg ultra (na razie 12h).
Na pewno wystartuję w Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów w Złotoryji.
Na pewno będę startować w Biegu Katorżnika w Lublińcu.
W półmaratonie chciałbym zejść poniżej 1g20m a w maratonie poniżej 3g15m.
Będę robić zapiski z treningów i je analizował.
Będę ćwiczył cierpliwość i hart ducha.
Będę więcej rozmawiał z kolegami, którzy mają większe doświadczenie w bieganiu ode mnie.
Czy moja hipoteza tendencji wzrostowej formy jest właściwa? Dowiem się za co najmniej kilka lat. Póki co skupiam się na realizowaniu postanowień na rok 2012. Chcę zrealizować je wszystkie. Życzę Wam wszystkim drodzy czytelnicy, żebyście niezależnie od założeń i wyników, tak samo jak ja zawsze czerpali radość z biegania bo to najlepsza motywacja by je kontynuować!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu doktorek33 (2012-01-14,22:10): Każdy ma swoje wzloty i upadki ale damy radę.
|