Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [59]  PRZYJAC. [46]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mufat
Pamiętnik internetowy
O czym myślę, kiedy biegam...

Krzysztof Szwedzik
Urodzony: 1961-07-31
Miejsce zamieszkania: Winiec - Warszawa
35 / 49


2011-12-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Powtórka z marzeń ? (czytano: 2140 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.ingnycmarathon.org/

 

W Wigilię dostałem e-maila na którego czekałem od wielu tygodni. Zaczynał się od słów:

„This January, forget typical New Year resolutions. Don"t make a promise you can"t keep. Make a pact with yourself to run for life. On 01/02/12, apply for the ING New York City Marathon 2012”

Dreszczyk emocji poczułem od razu, choć wiem już z własnego doświadczenia, że droga do strefy startu na Staten Island oraz ekscytującego finiszu w Central Parku jest baaardzo daleka ! Na początek trzeba bowiem spełnić wszystkie standardowe formalności, czyli - wypełnić, zapłacić i wysłać swoją aplikację. Potem trzeba „już tylko” czekać, czekać i czekać… na wynik losowania. Jak nie wylosują trzy razy, to za czwartym… numer startowy przyznają już automatycznie. Jakie mam szanse? Chyba takie same, jak ponad 350 tysięcy biegaczy z całego świata, którzy każdego roku wysyłają swoje aplikacje do startu w maratonie nowojorskim. Raz już mi się udało – w 2009 roku – po dwóch latach starań, gdy przepadałem w losowaniach, w końcu marzenie się spełniło ! Amerykańską wizę otrzymałem bez najmniejszego problemu, a hasło – New York City Marathon – otwierało wszystkie drzwi… Zewsząd słyszałem tylko jedno: „Good Luck !”. Kiedy pierwszego listopada 2009 roku stanąłem w końcu na starcie tego najwspanialszego maratonu świata i usłyszałem z głośników dźwięki przeboju Franka Sinatry – „New York, New York…” łzy same napłynęły do oczu. Nigdy w moim „biegowym” życiu nie odczuwałem podobnych emocji. Okazało się, że nie tylko ja, bo inni uczestnicy maratonu też byli mocno wzruszeni, pstrykali zdjęcia komórkami i nagrywali ten fantastyczny moment, który mógłby się przyśnić każdemu biegaczowi na całym świecie. Bo jak piszą w cytowanym e-mailu organizatorzy nowojorskiego maratonu:

“Your lives will change when you cross the Central Park finish line—whether it"s your first time or your 20th.”

I mają absolutnie rację ! Bo również moje - biegowe życie - także się całkowicie zmieniło. Głównie dlatego, że już odtąd wszystkie moje kolejne maratony porównywałem, porównuję i zapewne zawsze już będę porównywał do tego jednego, wyjątkowego pod każdym względem startu. I również dlatego, że od momentu, gdy przekroczyłem słynną finish line w Central Parku nie myślałem już o niczym innym, jak tylko o tym, żeby tu wrócić i spełnić jeszcze raz największe marzenie mojego „biegowego” życia… Ale po co ? – mógłby ktoś zapytać. A choćby po to, że teraz już wiem jak pobiec ten maraton, który do łatwych wcale nie należy (ponad 20 proc. trasy stanowią podbiegi, z których pięć najtrudniejszych to wyjątkowo długie mosty oraz finiszowa aleja w Central Parku). Myślę, że teraz pobiegłbym go znacznie mądrzej (bo za tym pierwszym razem dałem się podpuścić samemu sobie na pierwszej „połówce” w trakcie której czułem się niemal… jak w niebie. Jednakże, kolejne kilometry szybko sprowadziły mnie na ziemię w ostatecznym czasie 3:50, co i tak podobno nie jest najgorszym wynikiem – jak się później dowiedziałem - w New York City Marathon). A także po to, żeby jeszcze raz poczuć atmosferę maratonu, gdzie 2 mln ludzi kibicują na trasie, a po biegu zawieszony na piersi medal powoduje, że policjant zatrzymuje samochody na przejściu dla pieszych, zaś staruszki w metrze …ustępują miejsca ze słowami: „Sit down. You are our Hero !”. Nigdy wcześniej, ani później czegoś podobnego w czasie mojej „maratońskiej kariery” nie doświadczyłem. Czy uda się to marzenie w 2012 roku powtórzyć ? Bardzo bym chciał, choć wiem, że droga do linii startu na Staten Island jest póki co potwornie daleka! Niemniej życzę każdemu biegaczowi, aby mógł kiedykolwiek przeżyć ten niezapomniany moment, gdy burmistrz Nowego Jorku woła przez głośniki : „Runners from all over the world ! Are you ready to run ?!” Tak. Jestem gotowy (mentalnie) już teraz, choć do (ewentualnego) startu zostało jeszcze ponad 10 miesięcy, w czasie których może się wiele wydarzyć. A przede wszystkim, mogę jeszcze przepaść w losowaniu i wtedy jak to mówią…będzie po ptakach.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


snipster (2011-12-27,23:40): jak to mawiają, wiara czyni cuda ;) zatem teraz tylko wierzyć, iż właśnie tak się stanie
Gulunek (2011-12-28,08:01): Maraton życia. Trzymam Kciuki za losowanie :)
henioz (2011-12-28,09:52): Good Luck!
Rufi (2011-12-28,09:57): Powodzenia :-) Ja cały czas marzę o Chicago :-)
Krissmaan (2011-12-28,15:37): Życzę powodzenia w losowaniu Krzysztof.Resztę wypracujesz ciężką pracą. Jeszcze parę dni temu wspominałeś swój pierwszy New York Maraton a teraz jest realna szansa tam wrócić. Może kiedyś i mi się uda tam pobiec trzeba wierzyć. Bardzo proszę o jakąś epicką relację z tej przygody.
(2012-01-02,17:56): więc czekamy, czekamy i czakamy... powodzenia!







 Ostatnio zalogowani
marczy
15:26
VaderSWDN
15:09
macius73
14:51
fit_ania
14:32
hajfi1971
14:30
Raffaello conti
14:11
lemo-51
13:55
Ghost Manitou
13:55
pawlo
13:40
kostekmar
13:39
luluazu
13:23
biegacz54
13:03
lukasz_luk
12:45
StaryCop
12:42
waldekstepien@wp.pl
12:38
42.195
12:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |