2011-11-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Masz Babo placek" czyli Świąteczne życzenia dla Wielkiego Brata (czytano: 2507 razy)
Jestem typowym ekstrawertykiem, który wręcz źle się czuje jeśli solidnie nie wytłumaczy, o co mu chodzi. Daleki jestem jednak od nadmiernego i bezkrytycznego wyrzucania z siebie moich najskrytszych myśli. Życie mnie już nauczyło, żeby powściągać mój niewyparzony (jednak) język. Może to i frazesy, ale im jestem starszy, tym mniej mówię. Taka zależność mnie zdecydowanie cieszy :) Nie zliczę, ile razy takie „ugryzienie się” w język ratowało moją skórę. Mając na uwadze dobro moich najbliższych, stałem się, a przynajmniej cały czas staram się być przewidywalny, moje wypowiedzi wyważone (wszak jestem z pod znaku Wagi) a zachowanie nienaganne. Wszystko to oczywiście w przeogromnej opozycji do lat młodości, w której dominowały spontaniczność i nieprzewidywalność.
I nagle Armagedon.
To słowo najbardziej pasuje do stanu, w którym znalazłem się parę dni temu. Mój uświęcony, przedświąteczny porządek legł w gruzach. Moje wyważenie i odpowiedzialność ulotniła się. Do diabła z przygryzaniem języka!
Moja żona oznajmiła, że musi jechać na szkolenie, na 4 dni, 400 km od domu i to NA 6 DNI PRZED WIGILIĄ !!!
Nie ma w słowniku dostatecznie dosadnych słów, żeby określić stan mojego ducha! Jestem po prostu tak wk…ny, że nie mogę wytrzymać. Jak można w ogóle wpaść na taki pomysł, żeby przed Świętami Bożego Narodzenia wysyłać j a k ą k o l w i e k matkę i żonę ? Jakim trzeba być człowiekiem?
Czy naprawdę tylko mamona liczy się na tym świecie? Bo przecież chodzi o skok na kasę. Zostało za dużo środków w budżecie firmy, i należy ją do końca roku wydatkować. W przeciwnym razie przyszłoroczny budżet będzie zmniejszony, właśnie o te nie wydane pieniądze. W ten właśnie sposób jakiś Wielki Brat, wyśle na 6 dni przed Wigilią setki ludzi na nic nieznaczące „szkolenie”.
A przygotowania do Świąt? A Święta?
Zaraz ktoś zaoponuje – no przecież na Święta żona już wróci… No jasne, że tak! Dzięki Bogu chociaż za to!
Ale przecież Święta to nie tylko wspólne kolędowanie i biesiadowanie. Cała magia Świąt rozpoczyna się … przed Świętami. Wspólne planowanie i robienie zakupów, radość ze znalezienia odpowiednich prezentów, galimatias w kuchni i kredensie, wspólne wybieranie choinki, kolejka po ryby, podróż na wieś po zdrowe i dobre mięso i wędliny, ubieranie choinki (jeden komplet lampek zawsze jest zepsuty).
Odechciało mi się już tych Świąt.
Bo przecież wszystko oczywiście będzie zorganizowane i zapięte na ostatni guzik. Ale – jak dla mnie – jakoś tak technicznie, formalnie… Bez tej ulotnej magii.
Chciałem osobiście podziękować Wielkiemu Bratu za odebranie mi radości z przeżywania w pełni Świąt Bożego Narodzenia. Tylko powiedzcie mi – gdzie znaleźć Wielkiego Brata? W myśl odwiecznego „Prawa Spychologii” – nikt nie jest przecież odpowiedzialny za wyjazd…
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Truskawa (2011-11-28,22:37): Zgadzam sie z Tobą. Swięta zaczynają się przed świętami przygotowaniami, bałaganem, sprzątaniem, rozgardiaszem i to wszystko można znieść tylko razem. Mało tego. To ma snes tylko wtedy kiedy rodzina może sobie deptać po piętach, przeszkadzać, wkurzać się na siebie ale być obok siebie. W przeciwnym razie nie ma świąt. Naprawde mi przykro Marek. Truskawa (2011-11-28,22:38): Nie to złe słowo "znieść". Unieść. Tak powinno być. I to jest równie przyjemne jak same święta. Albo i bardziej. :) Truskawa (2011-11-28,23:00): To znaczy te przygotowania są takie przyjmne. Jejku, co ja dzisiaj za komentarze wstawiam.. euro40 (2011-11-28,23:36): Iza - jak dodasz do tego, że nie mogę (a bardzo bym chciał) pojechać do Torunia na półmaraton Św. Mikołajów, to w pełni zrozumiesz mój stan... Ale wiem, że po najgorszym tornadzie wychodzi śliczne słoneczko. Ergo - czekam na lepsze czasy :)) Krzysiek_biega (2011-11-29,12:51): Marek weż się w garść, rozumiem twoje rozgoryczenie, ale czemu prezenty chcesz robić na ostatnią chwile? choinkę też można kupić znacznie wcześniej i ją przystroić. Postaraj się przyjąć w tym momencie cześć obowiązków które często spadają na kobiete. Zaraz pewnie mi się oberwie, ale taka jest rzeczywistość że większość z nas facetów zwalamy na kobiety takie czynności jak pranie, gotowanie, sprzątanie. Postaraj się przejąć te obowiązki, a na pewno Twoja żona to doceci i kto wie - może kolejne dni będą bardzo pikatne...:) Krzysiek_biega (2011-11-29,12:56): Ja swoją żonę nie raz i nie dwa celowo wysyłałem gdzieś na weekend mając w tym momencie pod opieką syna, żeby nie myślała że jest niezastąpiona, odpoczynek też jej się należy, a po powrocie za ład i porządek byłem zawsze doceniony. euro40 (2011-11-29,18:44): Krzysiek - "i Ty Brutusie przeciwko mnie?" :)... A tak na poważnie - nie wiem dlaczego wywnioskowałeś, że nie robię tych wszystkich rzeczy. - Otóż robię w domu prawie wszystko :) Jestem strasznym domatorem. A największą karą dla mnie była by rozłąka z moją żoną, a jestem z moją Agatką już 20 lat. tdrapella (2011-11-29,23:56): te swieta dla mnie tez nie beda mialy magii... Oj ciezka bedzie atmosfera i pewno wiele lez poplynie :( Nie wiem jak to zrobic by choc dzieciom bylo milo Krzysiek_biega (2011-11-30,15:06): Marku tak wywnioskowałem z tego wpisu, ponieważ zaczerpnąłem trochę psychologii stąd moje przypuszczenie że sobie nie poradzisz sam w domu z dziećmi - bez żony.... euro40 (2011-11-30,19:29): Krzysiek - najdelikatniej rzecz ujmując - sens treści tego wpisu jest całkiem inna :) pragnąłem opisać poważne, moim zdaniem, naruszenie spokoju rodzinnego. Wychwyciłeś, moim zdaniem, z tego tekstu to co dla Ciebie jest najważniejsze. To jest całkiem normalne zachowanie. Każdy bowiem patrzy naświat swoimi oczyma. Wystąpiła, moim zdaniem, tutaj klasyczna, subiektywna interpretacja tekstu na podstawie własnych doświadczeń i przeżyć - w myśl zasady: "uderz w stół a nożyce się odezwą". Wiem, iż dużym problemem sportowców, a więc również biegaczy, (a Ty Krzysztofie jesteś bardzo dobrym biegaczem) jest dość częsta absencja w domu. To się może wiązać z zaniedbywaniem codziennych obowiązków względem rodziny... Reasumując - starałem się opisać co innego ale cieszę się, że każdy może zinterpretować tekst po swojemu :) euro40 (2011-11-30,19:31): Tomku - zaniepokoiłeś mnie swoimi słowami o smutku i łzach tymbardziej, że Twoja żona jest przy nadziei... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży po Waszej myśli :)
|