2011-11-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Taka ze mnie poliglotka (czytano: 646 razy)
Czekam tego dnia, kiedy najpierw pięć razy pomyślę, a potem dopiero coś zrobię. Bo w moim dotychczasowym życiu wszystkie decyzje, które podejmowałam, wyglądają dokładnie na odwrót. "Tak, zgadzam się; tak, zrobię to; tak, będę; tak jest, oczywiście!" Zawsze na wszystko się zgadzam, nie myśląc nawet o tego konsekwencjach. Nie jestem ani trochę asertywna, boję się, że gdy odmówię, ktoś odbierze to w zły sposób. Czasem czuję się wręcz wykorzystywana! Wrrr. Nienawidzę tego w sobie.
Czuję się czasem jak mała, bezbronna dziewczynka, która zrobiła głupstwo i nie wie jak ma się do tego przyznać swojej mamie. "Gdzieś w każdym z nas jest dziecka ślad" - chyba mi zostało. A w sumie... Przecież nadal jestem dzieckiem, tylko już troszkę starszym.
Taka ze mnie poliglotka. No tak... Zachciało mi się uczyć greki! Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie dosyć, że uczę się niemieckiego, angielskiego, rosyjskiego i łaciny, to dziś wpadłam na jakże genialny pomysł nauki starożytnej greki. Chyba przez tę chwilę byłam niepoczytalna. Poleciałam cała w skowronkach do mojej pani od łaciny (która zna chyba wszystkie języki jakie tylko są możliwe) i z radością oznajmiłam:
- Chcę uczyć się greki!
- Naprawdę, słoneczko? No to kiedy ci pasuje ... ecie pecie.
Umówiłam się ładnie z panią, wyszłam z sali i wtedy dopiero uświadomiłam sobie jakie głupstwo zrobiłam, ale było już za późno, bo przysięgłam, że będę chodzić.
Podobnie jest z moim bieganiem. "Taak, będę dziś biegać, nieodwołalnie!", ale jak przychodzi co do czego to się okazuje, że jutro sprawdzian z geografii, a ja nawet nie zaczęłam się uczyć, że obiecałam mamie, że nareszcie posprzątam mój wieczny syf, a nie mam najmniejszej ochoty, żeby się do tego w ogóle zabrać, że na jutro było przecież tyyyyle zadane!
To takie głupie wymówki, bo przecież z pewnością mogłabym wygospodarować niecałą godzinkę czasu na szybki trening! Oczywiście, że bym mogła, ale moje lenistwo wygrywa z zapałem, niestety... A gdy przychodzi godzina 23:30 to zdaję sobie sprawę, że się nauczyłam, nie odrobiłam lekcji, nie posprzątałam a teraz nie warto już za to się zabierać, idę się kąpać i odpływam w snach.
Jestem taka zła na siebie za to, że nie umiem siebie zmotywować! Zawsze musi to robić ktoś za mnie. I dziękuję za to mojemu kochanemu tacie, bo gdyby nie on to nigdy nie ruszyłabym tyłka. Jest dla mnie prawdziwym autorytetem, chciałabym być taka silna i odważna jak on! Ale tych genów niestety po nim nie odziedziczyłam.
Codziennie układam sobie jakiś tam plan dnia, zawsze jest tam miejsce dla biegu, ale nie zawsze praktyka idzie w parze z teorią, a szkoda.
Moje postanowienie na grudzień: BIEGAĆ, BIEGAĆ, BIEGAĆ! I nie ma, że boli, że mi się nie chce, że mam przecież tyyyle innych spraw.. Nie ma, że pada deszcz, śnieg, grad, że jest zimno, że wieje wiatr.. (nawet się trochę zrymowało)
Chcieć, to móc! I koniec kropka, bez żadnego zbędnego gadania.
No, to czeka na mnie Perfekt, Imperfekt i Plusquamperfekt...
A potem TRENING. NIEODWOŁALNIE! Trzymajcie kciuki, bo za chwilę się rozmyślę.. Cóż, kobieta zmienną jest!
Na zdjęciu: od lewej ja, Karolcia, Robert, Marek, Jasiu i Marysia - czyli OKB podczas niedzielnego wybiegania ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Przemes6 (2011-11-28,22:51): Trzymam kciuki za twoje postanowienie grudniowe-bieganie,bieganie,bieganie :)
Choć i tak wiem,że zrobisz to co sobie ustaliłaś...-ambicji ci nie brakuje :]
|