2011-11-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rywalizacja lokalna :) (czytano: 488 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.tduszynski.eu.interia.pl
Rywalizacja lokalna... Bo to moja ścieżka i już :) Oczywiście żartuję. W moim mieście biega coraz więcej osób. I co ważne mimo że zauważam wiosną i latem biegających "sezonowych" plażowiczów szlifujących sylwetkę przed wyjazdem na wakacje, to o dziwo coraz większy procent biega konsekwentnie dalej, nawet w listopadzie. I teraz do rzeczy. Czy też tak macie, że gdy mijacie na "swojej" trasie jakiegoś biegacza to mimowolnie prężycie się przyspieszacie kroku i w ogóle dajecie do zrozumienia ogólnym spięciem pośladków, że ta ścieżka vel chodnik to Wasze terytorium? ;) Oczywiście bez przesady, nie chodzi o rozpychanie łokciami, nie chodzi też o wyraz twarzy emanujący wyższością... Taki niewinny pokaz prężenia muskułów :) Cóż ja się złapałem na tym, że widząc biegacza biegnącego z przeciwka mimowolnie przyspieszam :) modląc się oczywiście w duchu przy znaczniejszej odległości, żeby nie osłabnąć tuż przed punktem 0 czyli minięciem... To by był dopiero wstyd. Oczywiście podczas mijania nie sapię i nie dyszę, jak to mam najczęściej w zwyczaju. Po prostu lekko niczym łania sunę ledwie dotykając podłoża...
Ech... Wiem, amatorstwo. Ale chyba jednak coś w tym jest. Tak przeszło mi przez głowę: co będzie jak ktoś będzie mnie po tym moim chodniku próbował dogonić! A jeszcze gorzej... nie daj Boże mnie przegoni! Wykonam nagły skręt, zasymuluję kontuzje? Wypluję płuca? Hmmm, to ciekawe. Dam znać jak do tego dojdzie :) Ojej!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |