2007-09-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wspomnienia nieco starszego maratończyka II. Moje maratony (czytano: 1235 razy)
Przebiegłem ich w sumie 10. Pierwszym - o którym już wspominałem - był IV Międzynarodowy Maraton Ślężan. 18 maja 1986 roku na Rynku w Sobótce, u stóp malowniczej góry Ślęży, ustawiło się blisko 400 biegaczy, w większości amatorów, miłośników systematycznego truchtania. 370 z nich ukończyło bieg na Rynku we Wrocławiu, wśród nich ja, z czasem 3:51,47. Byłem śmiertelnie wykończony, podczas biegu straciłem aż 7 kg, o moich stopach wolę nawet nie wspominać, dodam tylko, że biegłem - podobnie jak większość moich kolegów - w polskich butach, udających zachodnie adidasy. Byłem jednak szczęśliwy, że w wieku 32 lat zaliczyłem swoje pierwsze prawdziwe zawody sportowe i jednocześnie wszedłem do "rodziny" maratończyków. Pomimo szczerych chęci wystartowania jeszcze w tym samym roku w innym maratonie, sprawy zawodowe zakłóciły za bardzo rytm moich treningów i musiałem sobie "odpuścić" dalsze starty w 1986 roku. W następnym roku ukończyłem za to 4 maratony: w Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim, Warszawie i Kędzierzynie Koźlu. Bardzo mile wspominam V Maraton Chełmno-Toruń i chociaż nie udało mi się poprawić swego życiowego rekordu (uzyskałem: 3:58,51), nabyłem kolejne ważne doświadczenie sportowe. W Toruniu była wspaniała atmosfera i świetna organizacja. Z Torunia przywiozłem też swój pierwszy maratoński medal. Potem biegłem w Gorzowie Wielkopolskim, Warszawie i Kędzierzynie Koźlu, poprawiając za każdym razem swoje "życiówki" do wyniku 3:22,16, uzyskanym w II Odrzańskim Maratonie Przyjaźni. W kolejnym 1988 roku również zaliczyłem 4 biegi maratońskie: we Wrocławiu, Toruniu, Warszawie i Kędzierzynie Koźlu. I tym razem najszczęśliwszy był dla mnie maraton w Kędzierzynie, gdzie nabiegałem swoją "życiówkę" - 3:12,44. Potem znów miałem długą, prawie 3-letnią przerwę w startach, więc mój wynik z XIII Międzynarodowego Maratonu Pokoju we wrześniu 1991 roku nie mógł być lepszy. W rezultacie był najgorszy i wynosił 3:59,09. Nie wyniki jednak były dla mnie najważniejsze. To, co wspominam najmilej, to wspaniała atmosfera, spotkania z kolegami i koleżankami poznanymi na innych zawodach, radość z życia etc. Bardzo mi tego brakowało przez ostatnie lata, kiedy zaprzestałem startów na imprezach biegowych. Dzisiaj jestem już starszy o 20 lat, jednak chciałbym wrócić do mojego aktywnego biegania, startów na zawodach, koleżanek i kolegów owładniętych tą samą pasją biegania. Mój najlepszy przyjaciel poznany na maratonach był ode mnie starszy o równe 20 lat i biegał lepiej ode mnie. Może uda mi się powtórzyć jego wyczyn i biegać równie dobrze, jak on wówczas. A tak na marginesie, to bardzo się za panem stęskniłem Panie Janie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |