2011-03-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 6 PM Warszawski 2011 27.03.2011 (czytano: 885 razy)
Po biegu krzyczał każdy kawałek mojego ciała! Ze zmęczenia rzecz jasna. Tak się dzieje kiedy na kulach pokonam PM. Słyszałem mnóstwo pozytywnych komentarzy, gdy biegłem. Wiem, że gdyby od ludzi to zależało, obsypali by mnie złotem, nosili by mnie na rękach, chociaż nigdy tego nie oczekuje. Policjant, który mnie konwojował, oddał ,mi swoj± kanapkę, gdy powiedziałem, że jestem głodny! Jadłem, biegłem i popijałem łzami. Grupy kibiców, dodawały mi sił! Znajomi podbiegali, klepali mnie po plecach. Czasem emocje jeszcze bardziej uginały me kolana. Liczyłem kilometry, wypatrywałem mety, jak zbawienia. Przed met± wykrzesałem ostatek sił, wyprzedzaj±c jeszcze dwóch pełnosprawnych. Kule poparzyły mi dłonie, nogi nie chciały i¶ć i tylko nadzieja, oraz do¶wiadczenie pomogły mi w osi±gnięciu upragnionego celu. Przekroczyłem linię mety, zawieszono mi na szyi medal i odesłano z nim do domu. Organizator nie zadał sobie trudu, z chodz±c ze sceny, nawet nie podszedł by u¶cisn±ć m± dłoń. Czy tak prestiżowa impreza, nie była wstanie wyróżnić jedynego biegacza na kulach? Nie takie pieni±dze wylewali na ulice. Maj±c tak silnych sponsorów, nie zrobili nic. Chociaż była taka masa innych kategorii. Impreza, wygenerowała pieni±dze, chociażby z samych biegaczy, które s± nie policzalne... Najwidoczniej nazbyt by im ubyło, gdyby wzięli mnie pod uwagę i potraktowali wła¶ciwie. Oto wielki organizator, pokazał swoj± mało¶ć. Ja mam za sob± kolejny bieg i nowe do¶wiadczenie. Robert Pawłowicz ostatni Mohikanin biegaj±cy na kulach.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |