2011-03-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Finałowe odliczanie… (czytano: 798 razy)
Jestem już po 2 tygodniach „gradusowych” treningów. No nie powiem, żeby było łatwo. Zwłaszcza te „tempówki” po 200 m (w czasie 45 sekund każda i tak 16 razy z przerw± na 200 m w truchcie…) były totalnie wykańczaj±ce, tym bardziej, że dla ułatwienia sobie zadania, biegałem je czę¶ciowo pod górkę. Już po dziesi±tej przebieżce miałem serdecznie dosyć ! Po kilku takich treningach (w międzyczasie były jeszcze „tempówki” 100-metrowe, ale przy tych pierwszych te drugie to… piku¶. Pan Piku¶ !), 30 km luĽnego wybiegania w niedzielę było jak balsam dla ciała ! W jakiej jestem formie i co z tego wyniknie, nie mam pojęcia, choć uważnie obserwuję wszystkie symptomy. Po pierwszym tygodniu „katowania” bolały mnie mię¶nie nóg, które wydawały mi się mocno ociężałe. Teraz na szczę¶cie już nie, ale jakiego¶ specjalnego gazu nie czuję – choć akurat dzisiaj udało mi się biec 18-ty kilometr treningu w tempie chwilami poniżej 3:57 minut/kilometr, co do niedawna wydawało mi się wręcz niemożliwe. W każdym razie, tak na wszelki wypadek postanowiłem w ostatnim tygodniu przed Półmaratonem Warszawskim trochę się oszczędzać i ograniczyć te „tempówki” oraz biegi w tempie OWB2. W końcu, latka lec±, człowiek już nie najmłodszy, a poza tym półmaraton w Warszawie to dla mnie jedynie generalny sprawdzian przed maratonem w Zurichu, a nie cel sam w sobie. Tak więc walkę o zwycięstwo zostawiam innym :):):), a sam będę wielce ukontentowany jak uda mi się „złamać” 1:35 godz. Gdyby tylko nie ten morderczy podbieg na 18-tym kilometrze ulic± Sanguszki… Z ostatnich dwóch „połówek” w Warszawie, pamiętam go jako jedn±, wielk± biegow± masakrę. Ale może trening mistrzów zdziała cuda i w tym roku pomknę tam jak …kenijska gazela. Do zobaczenia na trasie !
fot. Tak było w 2006 roku, podczas pierwszego Półmaratonu Warszawskiego. Wtedy prawie "wyplułem" sobie płuca, a czas -skromniutki 1:44:30...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora tdrapella (2011-03-21,21:54): Trzymam kciuki! A treningi masz rzeczywiscie mocne. Jesli chodzi o podbieg, to po prostu nie zacznij za szybko pierwszej czesci, a na podbiegu zacisnij zeby i gnaj jeszcze szybciej! W Sztokholmie gdzie zrobilem swoja zyciowke zaczyna sie 2,5km podbiegu od 17km. A jak sie potem okazalo kazde nastepne 5km bieglem szybciej. Zazdroszcze ci tego biegania. Ja po skokach na nartach po 50-ciu dniach przerwy w bieganiu wczoraj zrobilem 2km po 7:30... Ale za to plywam i jezdze na rowerze henioz (2011-03-22,09:34): No to mnie podbudowałe¶ tym podbiegiem. Nie ma co. A miało być lajtowo. Rufi (2011-03-22,09:58): no no, rozkręcamy się widzę :-) Ja się też rozkręcam: biegowo konsekwentnie, pływacko pójde jak burza :-D. Pozdrawiam i powodzenia na połówce :-) Jak nie złamiesz jak złamiesz 1:35 :-)?
|