2010-09-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ANATHEMA!!! ANATHEMA!!! :] (czytano: 180 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=jMGdfioq_mM
Czy ja Wam już kiedyś opowiadałem jak bardzo lubię oglądać koncerty? ;D … chyba ze sto razy;) Wkońcu po 10 latach słuchania Anathemy trafiłem na ich koncert. Uprzedzając trochę fakty… 3 października grają w Warszawie i zastanawiam się czy nie pojechać :]
Gdy dotarłem na miejsce koncertu – Teatr Letni w Inowrocławiu – zapytałem siebie „czy ja dobrze trafiłem?”. Drewniane ławeczki na lekkim zboczu, scena taka jakaś wyblakła „blaszana buda”. Ale nic. W ogóle błądząc po mieście stwierdziłem „podążaj za czarnymi istotami a na pewno trafisz”;) i trafiłem. Już na początku koncert złapał opóźnienie.
Jako pierwszy wystąpił Votum. Polska kapela. Gdy słuchałem ich płyt wyobrażałem sobie ich inaczej. Trochę się zawiodłem, bo wyszła w ich wykonaniu trochę masakra, dużo lepiej to brzmiało na płycie. Próbowali rozruszać publiczności ale jakoś brakowało w tym co grali przejrzystości i szeroko pojętej energii. Nie namęczyłem się przy nich, bo akurat w trakcie ich występu jeszcze siedziałem.
Po krótkiej przerwie Airbag. Zespół z Norwegii. Wokalista wystąpił w koszulce z wielkim napisem The End. Co jednoznacznie oddawało charakter muzyki. Spokojna, melancholijna. W przeważającej mierze zagrali kawałki nieznane, przygotowywane na nową płytę. Mieli trochę problemów technicznych z jedną z gitar, ale nie poddawali się. Chciałbym ich usłyszeć w jakimś małym klubie, gdzie do muzyki mogłaby dojść gra świateł. Ale generalnie na plus. Na pewno zainteresuje się nowym wydawnictwem.
Po nich spróbowałem się podładować energią. Niewiele z tego wyszło. Do cateringu mega kolejka, podobnie jak do toi toi, skończyłem więc pod krzaczkiem. I wróciłem pod scenę na Ozric Tentacles. W międzyczasie ściemniło się i „trochę” spadła temperatura. Ozric występowali w Polsce po raz pierwszy. Ponoć super kapela i tak dalej. Ja się trochę zirytowałem słuchając ich. Po pierwsze, jakoś nie potrafiłem wyłapać róźnic w linii melodycznej poszczególnych utworów. Często na jedno tempo. Muzyka potencjalnie ciekawa ale nie w 1,5-godzinnej dawce. Po drugie, gra świateł, zbyt intensywna. Po pewnym czasie nie mogłem patrzeć w stronę sceny tak bolały mnie oczy. Podszedłem do tego zespołu jak do jeża… i się mocno ukłułem. Może kiedy indziej z jeżem pogadam;)
No i czas na gwiazdę wieczoru. Oczekiwałem dużo, choć bałem się że odwalą koncert. Oczekiwałem czegoś co widziałem na wydanych przez nich DVD i to dostałem a nawet więcej. Zagrali prawie całą nową płytę i masę kawałków ze starszych płyt, co dało ponad 2h koncert. Publiczność reagowała żywiołowo, śpiewała, podskakiwała, a wszystko przez to że Danny i Vincent mieli świetny kontakt z publiką. Żartowali, bawili się koncertem. Dali z siebie wszystko. Zagrali kilka z moich najbardziej ulubionych kawałków np. Sleepless, który na koncercie brzmi przezajebiaszczo ;D Ni e szkodzi że na końcu, że już myślałem że się nie doczekam;) Były tańce na końcu do jakiś rosyjskich(?) melodii. Tylko następnym razem zrobię odwrotną rzecz. Na Airbag i Ozric stałem prawie przy scenie, przez co na Anathemę musiałem się cofnąć, bo organizm nie wytrzymywał natężenia hałasu. Następnym razem to na Anathemę zostawię sobie stanie z przodu :]
I tak po 7h około 0:30 w nocy przyszło mi wracać do domu. Wróciłem o 4 nad ranem. Przespałem się 3h i pojechałem do Mogilna na 10km. Walnąłem przy wysokiej temperaturze 40:38 co dało drużynowo 4 miejsce… Osłabienie przypłaciłem już następnego dnia. Od wczoraj chory chodzę do pracy…
I tak się jakoś toczy ten „just a neverending ride” jak śpiewał Airbag ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2010-09-14,21:06): Nieźle "walnąłeś" w Mogilnie...gratki:))) Aga Es (2010-09-16,20:54): Nie no Ty to jesteś "hardcorem";-) hehe
|