2010-03-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wielki sukces (czytano: 625 razy)
Kolejny udany półmaraton w tym roku, tym razem udany podwójnie. Nie dość, że dobrze pobiegłam, to jeszcze poprawiłam życiówkę o ok 35 sekund. Jestem w szoku. Przed startem marzyło mi się pobić rekord trasy, chciałam zejść poniżej 1:36. W rezultacie uzyskałam 1:33"56 SZOK....taki wynik, na takiej trasie. Chociaż z jednej strony chyba lubię pobijać życiówki na trudnych trasach. Poprzednia była w Żywcu ;-)))).
Pięknie, pięknie ten sezon się zaczyna....jest dopiero początek, a ja już poprawiam wyniki. Szczególnie, że okres zimowy był kiepsko przepracowany ze względu na moje zdrowie i ciągłe przeziębienia. Wygląda na to, iż odpoczynek jest wskazany, przynajmniej w moim przypadku ha ha ha.
Półmaraton w Sobótce okazał się dobrze rozegranym startem, choć na koniec zabrakło mi dystansu i szybkości, ale to za chwilę.
Początek potraktowałam na luzie, startując trzeci raz znałam trasę i wiedziałam, że początek jest trudny....oj, te podbiegi. Dwukrotnie na nich poległam, ale nie tym razem. Pierwsze 10km luzik, a drugie na maksa :) po połówce dystansu w ogóle nie czułam zmęczenia, wręcz przeciwnie czułam w sobie energię. Dawno tak dobrego samopoczucia nie miałam na drugiej połowie dystansu, zwykle starałam się utrzymać przyzwoite tempo, mimo coraz to większego zmęczenia. Po prostu biegło mi się rewelacyjnie, a pogoda pomogła mi w tym.
W drugiej części dystansu dostałam takiego przyspieszenia, że na końcówce miałam siły by powalczyć z Basią Twardochleb, ale zabrakło mi... Gdybym wcześniej zaatakowała, to być może, wygrałabym. No cóż i tak jestem z siebie dumna.
Po raz kolejny cieszę się ze startu w Sobótce. Bieg się rozwija z wielkim impetem. Ten półmaraton na stałe został wpisany do mojego kalendarza, bo warto w tym biegu wystartować.
Dzisiaj w ramach rozbiegania postanowiłam z rodziną wybrać się na 15km do Katowic na "Powitanie Wiosny". Nie chciałam jechać, ale stwierdziłam, co będę siedzieć w domu,....więc pojechałam i nie żałuję. Zrobiłam sobie 10km rozbiegania, aktywnie pokibicowałam zawodnikom.
Tym razem byłam jako obserwator, a co,...tak też można. Zamiast biegać po lesie potruchtałam razem z zawodnikami na trasie. Najpierw razem z nimi, a później naprzeciw. Dzięki temu miło spędziłam poranek i niedzielne popołudnie.
Górne zdjęcie z Sobótki, dolne z dzisiejszego biegu w Katowicach --->>>
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora adamus (2010-03-21,16:59): życiówka za życiówką, życie staje się nudne:)) Marysieńka (2010-03-21,17:21): Byłam, widziałam..nawet kilka fotek Tobie pstryknęłam...gratuluję:))) Ola* (2010-03-21,19:01): Gratuluję życiówki i świetnie rozpoczętego sezonu! :) Rewelacyjny wynik! :D szpaq (2010-03-21,19:30): gratulacje :-) DerekD (2010-03-25,08:15): Jejku!! Skawka! Myślałem, że Wiązowna to sukces. A to było preludium!!Gratulacje, Twój pociąg nabrał rozpędu i stacji nie widać! Keep going!!!!!
|