Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1517]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
282 / 295


2023-01-07

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nieoczekiwany Parkrun, czyli start na dziko (czytano: 3795 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.parkrun.pl/swinoujscie/

 

Nieoczekiwany Parkrun, czyli start na dziko

Zbieg wielu okoliczności spowodował, że pobiegłem w Parkrunie Świnoujście. Opiszę dokładniej jak ochłonę...

... Jakby ktoś powiedział, że 7 stycznia pobiegnę Parkrun Świnoujście uznałbym to za najgłupszy żart na świecie. Może 8 stycznia w Wolinie, ale nie dzień wcześniej. Ale życie potrafi zaskakiwać.

Jeszcze w piątek nic nie zapowiadało wyprawy biegowej do Świnoujścia. Wieczorem wchodzę do piwnicy, a tam potop. Zepsuła się pompa wodna. W internecie zobaczyłem, że jest taka w Świnoujściu w Castoramie. Postanowiłem więc z samego rana pojechać tam. Ale jeszcze nic nie zapowiadało mojego startu. Dopiero w busie zauważyłem, że jest sobota i mam szansę kupić pompę i pobiec w parkrunie. Niestety buty miałem tylko zimowe, z ubraniem już lepiej, nawet czapkę "biegową" wziąłem.

Muszę teraz biec do pracy, więc dalsza część jutro...

... Przybiegłem do pracy i nie jutro, a dzisiaj ...

Wyjazd PKS-em o 6:45, przyjazd do Świnoujścia po 7. Dziwnie się jechało po mojej stałej biegowej trasie. Przepływam promem na drugą stronę i o 7:30 zaczynam maszerować do Castoramy. Przede mną 3 kilometry. Po 8 jestem w sklepie, kupuję wybraną wcześniej pompę i teraz przemarsz na parkrun. Jakoś specjalnie się nie spieszyłem. Po wyjściu ze sklepu zadzwoniłem do żony i powiedziałem, że idę biegać. Bardzo mi odradzała. Potem marsz niezbyt szybki i jakoś szybko czas uciekał. Myślałem, że kontroluję czas, a okazało się że nie za bardzo. Dochodzę do parku - jest ulica a przy niej powinien być start. Niestety nikogo nie widzę. Myślałem już że nici ze startu. Ale postanawiam iść w głąb parku i tak dochodzę do właściwej drogi i z dala widzę parkrunowiczów. Z promu doszedłbym w ciemno, ale z drugiej strony już były kłopoty. Zostało raptem kilka minut. Nie zdążyłem nawet wykonać minuty rozgrzewki i w zapiskach w tej rubryce wpisałem 0. Jeśli chodzi o ubiór, to jak wcześnie pisałem - na nogach buty zimowe (kozaki), bluza półbiegowa, w której bardzo rzadko biegałem, spodnie dresowe w których też bardzo rzadko biegałem, czapka "biegowa", ale trochę za ciepła. Miałem nowy zegarek, więc powinno być dużo danych

START
Jak zwykle startuję w szybkim tempie, ale po krótki czasie tempo spada. Jestem najpierw czwarty, później piąty. Dogania mnie kobieta, przegania i oddala się w siną dal. Później dogania mnie pan z pieskiem i tak samo nie zdołałem się go przytrzymać. Okazuje się że to było małżeństwo chyba, bo takie same mieli nazwiska. Pierwsze kółko. Drugie kółko staram się trzymać to marne tempo niewiele lepsze niż 5 min/km. Buty nie ułatwiają sprawy. Jakiś tam finisz i...
META

Zajmuję 7 miejsce, 7 stycznia. Czas 24:21 - kiepski, ale na nic więcej nie było mnie stać. A może nie tak kiepski patrząc na ostatnie bieganie i na przypadkowy start? Nie miałem kodu, ale zapisano moje nazwisko i jakoś udało się przerobić "nieznanego" na mnie. Wyszło na moim zegarku 4,96 km, czyli nie jest więcej niż 5 kilometrów, jak to niektórzy mówią. A ten zegarek ma naprawdę dobry i dokładny GPS. Chwilę po biegu już szedłem na prom. Zdążyłem na ten o 9:40. Przepłynąłem na drugą stronę, odnalazłem tymczasowy przystanek, bo tam gdzie kiedyś był trwa budowa nowego. 10:45 - wyjazd, przyjazd po 11. Rano nie było widać, ale w dzień już tak. od Warszowa - lewobrzeżnej dzielnicy Świnoujścia do Międzyzdrojów - budowy, budowy i jeszcze raz budowy. Może to i fajnie, ale dla przyrody już mniej.

Coś przekąsiłem, wstawiłem pompę do studzienki w piwnicy, wypompowałem wodę, zrobiłem popowodziowe porządki. Jeszcze obiad, trochę odpoczynku i z żoną udaliśmy się na cmentarz. Niby 7 jest szczęśliwe, ale nie dla mojego ojca, dla którego ten dzień był ostatnim w jego życiu. Jeszcze chwila czasu i trzeba było biec do pracy. A jutro rano powrót biegowy do domu...

Powróciłem biegiem do domu dokładnie o godzinie 9, czyli 24 godziny po starcie w Parkrunie Świnoujście. Było ciężko, było bardzo wolno, może najwolniej, ale dobiegłem. Mogłem jeszcze udać się rowerem na bieg do Wolina, ale to już byłoby igranie ze zdrowiem.

Podsumowując - pierwszy start w butach niebiegowych, o wiele szybciej niż w Maratonie do Pracy, ale jak na zawody wolno. Czas wykorzystany optymalnie, ale z myśleniem biegowym słabiutko. Już mam nadróbkę w porównaniu do planów na ten rok. Może jeszcze pojadę do Świnoujścia, żeby pobiec już normalnie, czyli w okolicach 22 minut. Był to mój 19 parkrun, w tym 18 w Świnoujściu. Fajnie byłoby przebiec przynajmniej 25 parkrunów, bo wtedy w wynikach jest znaczek 25. Ale jest mi na razie nie po drodze.






Link - strona Parkrun Świnoujście
Zdjęcie - organizator. Tak wygląda kompletnie nieprzygotowany biegacz.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
GRZEŚ9
21:44
ozzy
21:39
szalas
21:32
bogaw
21:29
marand
21:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |