2018-08-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Półmaraton Ciechocinek (czytano: 864 razy)
26.08.2018 odbył się Półmaraton w Ciechocinku, wcześniej 25 sierpnia o godz. 9:00 pobiegłem w ulewnym deszczu Parkrun Ursynów z czasem 33:08 i miejsce 58/62. Do Ciechocinka przyjechałem około godz.12. W sam raz, aby wziąć udział w 5 biegu GP Ciechocinka na dystansie 5,2 km wokół Tężni. Uzyskałem czas 36 min i miejsce 63/70. Później odbieram pakiet startowy na półmaraton i wreszcie mogę odpocząć. 7. Półmaraton Ciechocinek startuje o godz.11;00 spod Muszli Koncertowej w Parku Zdrojowym, limit czasy to 3 godziny. Równolegle odbywa się bieg na 10 km, z tym, że start jest z przodu bliżej Tężni. My biegniemy 2 okrążenia po 10 km pętli.
Pogoda dość dobra około 16 st. C i lekkie zachmurzenie. Startujemy punktualnie, zgodnie z planem. Jest trochę znajomych z Ciechocinka, Aleksandrowa i Torunia. Ja znów planuję przejść cały dystans z uwagi na kontuzję, wybiegam tylko delikatnym truchtem około 200 m z Parku Zdrojowego, później przechodzę do szybkiego marszu. Kierujemy się w lewo w stronę Tężni. Dość szybko zajmuję ostatnią pozycje w biegu. Kontakt wzrokowy z przedostatnim zawodnikiem tracę na 3 km przy Tężni nr 2. Od tej pory idę już sam. Udaje mi się utrzymać tempo około 8 min/km , co daje około 15 min. zapasu do limitu na mecie. W miarę upływu czasu robi się coraz cieplej, jest dość duszno. Po drodze mijam 3 bufety : po minięciu tężni nr 2, na ul. Nieszawskiej i na ul. Warzelnianej na kilometr przed metą. Na ul. Mickiewicza na 7,3 km mija mnie pierwszy zawodnik zmierzający do mety, po około 300 m następny. To Kamil, który ostatecznie zajmuje 2 miejsce. Po 1:25 zaczynam drugą pętle , Wolontariusze nie wiedzą czy kierować mnie do mety czy na dalszą część trasy. Trochę to śmiesznie wypada. Idę wciąż samotnie, przy wodopojach już szykują się do zwijania interesu ale widząc mnie uzupełniają wodę. Na ul. Nieszawskiej jakiś czas jedzie za mną radiowóz policyjny na sygnale. Później podjeżdża do mnie i uprzejma policjantka pyta czy nie mógłbym wejść na chodnik bo blokuję ruch na całej ulicy. A już nikogo nie ma na trasie. OK. Czemu nie. A więc idę dalej chodnikiem. Na ul. Słońskiej elektroniczny pomiar czasu na 7 i 14 km już zwinięty ale obsługa zapisuje mój czas na kartce! Sędziowie podjeżdżają i pytają czy wszystko dobrze. No nie zupełnie, powinienem biec i być już na mecie ale do limitu jeszcze masę czasu, więc zostawiają mnie w spokoju. Od 16 km, na 5 km do mety, zaczynam truchtać , to już tak blisko, że nawet jak kontuzja się odnowi to i tak jakoś skończę. Na szczęście noga nie boli. Na 21 km tuż przed skrętem do Mety w Parku Zdrojowym dostrzegam przedostatniego zawodnika , to ten sam , którego ostatnio widziałem przy Tężni nr 2 , zaczynam biec coraz szybciej i na tych ostatnich 97 m przeganiam go dosłownie 2 kroki przed metą. Ostatecznie kończę z czasem2:35:35 na miejscu 307/308. Kolejny weekend biegowy zaliczony. Impreza kameralna, sprawnie zorganizowana, szkoda tylko że frekwencja nie rośnie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |