Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [11]  PRZYJAC. [4]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Griszka
Pamiętnik internetowy
Griszka

Grzegorz Kaganiec
Urodzony: 1971-07-03
Miejsce zamieszkania: Olkusz
3 / 6


2017-06-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Lisowice, bieg 24 godzinny (czytano: 1544 razy)

 

24 godzinny „ Kwietny Bieg „ w Lisowicach
dnia 2-3 czerwiec 2017
organizator: Brol Krzysztof

Celem 24 godzinnego „ Kwietnego Biegu „ jest upamiętnienie momentu rozbudzenia ducha wolności, którego dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w trakcie swojej Pierwszej Pielgrzymki do Ojczyzny.

Dziś właśnie ten bieg. Przebiegał on będzie drogą asfaltową, pomiędzy domami jednorodzinnymi na pętli długości 1352 m. Na trasie ustawione są czujniki czasu i odległości, zawodnicy zaś posiadają przytwierdzone do obuwia chip. I tak oto biegamy przez 24 godziny, wybiegając jak największą ilość okrążeni przez co kilometrów. Bieg zaczyna się o godzinie 18.00, a kończy dnia następnego tej samej godziny. Impreza ta jest medialnym wydarzeniem Lisowic, na linii startu zjawiło się 371 zawodniczek i zawodników, od najmłodszych po nieco starszych, dobrych i najlepszych ultramaratończyków. Wielu przybyło na miejsce z całymi rodzinami, rozbijając na pobliskich łąkach namioty.



godzina 18.00 – start

Przy dopingu wielu kibiców ruszyliśmy z linii startu. Tuż po starcie lekki podbieg i suniemy do przodu. Przebiegając obok miejscowego kościoła, z humorem ksiądz proboszcz każdego z nas kropi wodą święconą. I tak sobie biegniemy, a wśród nas wiele dzieci.
Przed startem dowiaduje się, iż na trasie brak jest punktu żywieniowego … Nie była to dobra wiadomości. Mając na uwadze to, że jak wyliczyłem w trakcie biegu wyparuje ze mnie ponad 15 000 kalorii. Zabrałem ze sobą jakieś zapasy, ale czy aż tyle ?
Na miejscu spotkałem kilka osób z którymi kilka tygodni wcześniej biegłem ultramaraton w Rzeszowie. Między innymi Dominikę, dzięki której nie zabłądziłem wtedy przed metą.
I tak sobie spokojnie biegniemy. Słoneczna pogoda, a przed nami interesujące 24 godziny biegu.


6 godzina biegu

Już ciemno i coś niesamowitego…
Trasa oświetlona świeczkami i pochodniami. Coś niespotykanego na innych zawodach. A my wciąż biegniemy i chyba zaczynam odczuwać zmęczenie, a może bardziej potrzebę snu. Noc jest chłodna, raczej zimna. Ubieram koszulkę z długim rękawem. Patrzę uważnie pod nogi i do przodu. Podłoże cały czas asfaltowe, równe lub też dziurawe.


8 godzina biegu

Jest zimno. Dostałem dreszczy z wyczerpania i chłodu. Schodzę z trasy i nie mogę zapanować nad trzęsawką całego ciała. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, żeby ten stan zlikwidować. Po około 40 minutach wracam na trasę i biegnę, przez parę kilometrów trzęsą mi się jeszcze ręce. Rozgrzałem się i dreszcze minęły. Biegnę równym tempem.
Od wielu kilometrów czuje stopy, nie wyleczone do końca rany po ostatnim ultramaratonie. Luzuje sznurówki w butach, może ból ulży.


10 godzina biegu

Cały czas biegnę równym tempem, zatrzymuje się tylko przy swoich rzeczach by się napić izotoniku lub pochłonąć żel energetyczny. Organizm zaczyna się bronić przed wyczerpaniem, mam skurcze żołądka. Biegnę mocno schylony do przodu, muszę to rozbiegać.
Od początku liczę w pamięci swoje okrążenia i przebiegnięte kilometry. Próbuje ten bieg rozegrać głową.


14 godzina biegu

Słoneczna pogoda, będzie gorąco. Mieszkańcy wystawili nam wodę do picia i dla ochłody. Sołtys przed swoim domem wystawił i uruchomił kurtynę wodną. Za każdym razem przebiegam przez lejący się w górę strumień wody i schładzam czapkę w miskach wody, wystawionych przez mieszkańców.
Biegnę z Dominiką, która narzuca styl i tempo biegu. I bardzo dobrze, jest doświadczonym i wytrawnym ultramaratończykiem.
Wszyscy napotkani mieszkańcy dopingują nam. Na linii startu gra muzyka, głośno, gwarnie i wesoło.


20 godzina biegu

Cały czas biegniemy razem, żar leje się z nieba. Stopy mamy rozgrzane od gorącego asfaltu. Cały czas biegniemy w słońcu. Jesteśmy przeraźliwie zmęczeni i spieczeni przez słońce.
Dominika źle się czuje, ma zawroty głowy. Zaraz może zemdleć. Schodzi z trasy i rezygnuje z dalszego biegu, wygląda i czuje się bardzo źle. Ale wie kiedy w takich momentach zrezygnować. Kończy bieg 4 godziny wcześniej. Jak się później dowiaduje, Jej wynik końcowy po 24 godzinach to 2 miejsce wśród kobiet. Także to, że zeszła z trasy 4 godziny wcześniej nie przeszkodziło jej w tym by stanąć na podium. Aż tyle w 20 godzin zdołała wybiegać.
Dalej biegnę sam. Wiem, że jestem do tego momentu w pierwszej 20. Mocno przyspieszam i wiele kilometrów biegnę bardzo szybko, mocno dysząc. Ktoś z organizatorów krzyczy do mnie „ … nie szarżuj, bo jest bardzo gorąco „ Nie reaguje, dalej biegnę. Nie wiem czy to moja głupota czy zawziętość. Rozżarzone słońce pali mi ręce, jedyną odsłoniętą część ciała. Dłońmi próbuje zasłaniać łokcie, które bardzo mnie pieką od słońca. Po drodze wyprzedzam wiele osób. Co chwilę z wystawionych przez mieszkańców misek, nabieram czapką wodę i się polewam. Czuje jak mi się od gorąca stopy gotują.


22 godzina biegu

Czuje odparzone stopy. Biegnę wlekąc za sobą nogi, czuję mocny żar z nieba. Boję się, że przyjdą zawroty głowy i odpłynę. Ból sparzonych rąk. Próbuje wybiegać jeszcze trochę kilometrów, nie wiem na której pozycji teraz jestem i ile kilometrów za mną. Wszystkie moje wyliczenia wyparowały ze mnie.


24 godzina biegu – zakończenie

Wchodzę półprzytomny na linię mety, słyszę ostatnie pikanie czujników. Po chwili organizatorzy i cała publiczność głośno skanduje 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1 … Koniec, czas stop. 24 godziny biegu za nami.


mój wynik to:

104 okrążenia
pokonany dystans: 140.608 km
miejsce: VIII

Po kilkunastu minutach na dekoracji stoję wśród 10 mężczyzn najlepszych „ ultrasów” tego biegu. Przyjmuje puchar, garść nagród i delektuje się tą chwilą. Jestem śmiertelnie zmęczony i sponiewierany, ale przyjemnie jest stać w jednym szeregu z najlepszymi …

Ps.
Oprócz pucharu i nagród, z tego biegu do domu przywiozłem odparzone stopy, spalone od słońca ramiona, przeziębienie, gorączkę i ściorany organizm.
Ale puchar i super atmosfera oraz przezabawni organizatorzy podziałali jak aspiryna …


" Ten trud i wysiłek posiada też swoją klasyfikację biblijną, zwłaszcza u św. Pawła, który całe życie chrześcijańskie porównuje do zawodów na stadionie sportowym. Każdej z Was i każdemu potrzebny jest ten trud i wysiłek, w którym nie tylko hartuje się ciało, ale cały człowiek doznaje radości panowania nad sobą oraz pokonywania przeszkód i oporów "
Jan Paweł II




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
12:34
karollo
12:29
anielskooki
12:22
zbig
12:21
kos 88
12:15
cumaso
12:12
inka
12:06

11:53
Admin
11:53
jaro13G
11:41
StaryCop
11:21
Leno
11:15
przystan
11:12
Marco7776
10:53
Wojciech
09:56
Jorgen P..
09:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |