2016-04-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 12 tygodni do Nocnej (czytano: 783 razy)
Będę tutaj wpisywał swoje wrażenia z planu treningowego pod ten półmaraton. Dla własnej motywacji i refleksji nad realizacją planu. Niemniej, Wasze spostrzeżenia i uwagi chętnie przyjmę.
Punkt startowy. W połowie marca uzyskałem na Maniackiej w Poznaniu swój rekord na 10 km - 36:57. To efekt 12-tygodniowego planu Hala Higdona pod półmaraton, wersja "Advanced". Z powodzeniem zastosowałem ten plan pod "dychę". Po tygodniu przerwy (tylko jeden trening - interwały 4x1000 po 3:40/km) zacząłem kolejne 12 tygodni - tym razem już konkretnie pod połówkę - we Wrocławiu 19.czerwca.
Będzie trudniej co do temperatury - nie cierpię biegać w ponad 15*C, trudno znoszę upały. Będzie za to łatwiej co do podłoża - nie natrafię na 2 tygodnie lodu, śniegu i roztopów jakie spotkały nas na początku roku - akurat w dwóch pierwszych tygodniach poprzedniego planu.
Nie robię planu dokładnie co do dnia, modyfikuję i mieszam treningami wg planów startowych i własnej dyspozycji, dyżurów w pracy.
A zatem:
Poniedziałek - luźne 10,3km na standardowej pętli, średnia 4:46/km.
Wtorek - interwały 6x400 po 80 sekund (tempo 3:20/km). Wieczorem, w świetle latarni na moim osiedlu, gdzie mam odmierzony dystans, po deszczu. Udało się doskonale, 4 odcinki ciut za szybko, 2 ciut za wolno i średnia idealnie w punkt. Czuję się rześko, nogi niosą - tak ma być na początku planu.
Środa - 30minut BNP + 4km rozbiegania przed + minuta "gazu" po. Udało się z trudem z powodu błędów dietetycznych w obiad. Rześkie powietrze po deszczu pomogło. Tempo w szczycie do 3:40/km, przyspieszenie co kilometr o kilkanaście sekund.
Czwartek - wolne, dyżur w pracy
Piątek - wolne z lenistwa, co masz zrobić jutro, zrób jutro :)
Sobota - z samego rana o 7 (słońce, ale temp +2*C) czas na najtrudniejszy trening - 5km tempem po 3:50/km. Przez pierwsze 2 kilometry umierałem, ale tempo też za szybkie, potem coraz lepiej, - skończyło się na 3:46/km - za szybko! muszę się temperować, bo będę zajechany w połowie przygotowań.
Niedziela - 90min luźnym tempem. Dzień na wsi pod Jarocinem, nieznane tereny - poleciałem 45 min "tam" i "z powrotem". Powrót szybszy o 2 min bo z wiatrem i lekko w dół. Wizyta w krzaczorach w połowie w trybie pilnym z powodu "odtruwania się" po 18-nastce szwagierki poprzedniego wieczoru. Średnio 4:57/km, dystans 18.2km
Następny wpis za tydzień.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |