2015-11-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| I"m sixty (czytano: 913 razy)
I’m sixty
Pamiętacie scenę z filmu „Sami swoi”, w której Jaśko wita się z bratem Kazimierzem tymi słowami – „I’m sixty one, ja przyjechał żegnać się z wami…” ?
Od 2 dni mam 60 lat. Bardzo mnie to śmieszy. Nie złości, nie martwi, a właśnie śmieszy. No bo niby jak? Ja mam 60 lat?! I ja miałbym się jak Pawlakowy Jaśko żegnać z Wami?! Zacytuję go jeszcze raz - "Never!!!"
Patrzę w lustro, no to trochę się zgadza. Siwy, pomarszczony jak krepa. Tylko żyć się chce jak dawniej. A nawet bardziej.
Bo biegam.
Jaki byłbym bez biegania? Byłbym już stary. Wiem to. A jako biegacza ciągle coś gonię. Czas, wspomnienia, marzenia. A czasem wiatr.
Dwa tygodnie temu biegłem 10km z Rojewa do Gniewkowa. Bieg ten jest zakończeniem Grand Prix Woj.Kuj-Pom. Nie brałem w tym Grand Prix udziału, ale bieg ten jest dla mnie każdego roku biegiem kończącym sezon.
W nocy przed biegiem obudził mnie deszcz tłukący się o szyby i parapet. I chociaż byłem półprzytomny, to jednak zaświtała w głowie myśl – wiatr z zachodu, czyli na biegu będzie w plecy. Bo bieg Rojewo-Gniewkowo to 10 km w jedna stronę.
Już po drodze do Gniewkowa z przyjemnością patrzyłem, jak porywisty wiatr powodował, że leżące na szosie jesienne liście uciekały przede mną. Będzie się działo – pomyślałem.
Liczyłem na poprawienie życiówki na tym dystansie w tym właśnie biegu. Mój ostatni bieg przed moimi 60-tymi urodzinami, a ja myślę o nowej życiówce!
Z Gniewkowa, gdzie było biuro zawodów i meta, pojechaliśmy autobusami do Rojewa. W Rojewie rozmowy ze znajomymi, a było ich bardzo dużo. Potem rozgrzewka. Wiatr ciągle silny, ale też zimny. Decyduje się pobiec ubrany na krótko.
Ruszamy. Pierwszy kilometr biegnę w 4:50. Bardzo dobrze. Wiatr pcha raz mocniej, raz słabiej, ale pcha. A czasem porywy są tak mocne, że znowu liście leżące na szosie uciekają mi spod nóg, do przodu. Gonię wiatr
Kolejne kilometry trochę wolniej, o 2-3 sekundy, ale przychodzi 5 km i zbieg. Rozpędzam się do tempa 4:40 i wiem, że dalej już nie zwolnię. Podbieg pokonuję szybko i dalej ile sił w nogach i wiatru w plecach. Wpadam na metę, zatrzymuję zegarek i nie mogę sam uwierzyć – 47:41!Życiówka poprawiona o 50 sekund! Ile w tym zasługi wiatru, a ile mojego prawie już 60-letniego ciała, nie wiem, ale radość jest wielka.
A dwa dni temu nastąpił ten dzień. Skończyłem 60 lat. Na moim fejsbukowym profilu pojawiło się mnóstwo życzeń, także od wielu biegowych znajomych. Telefon dzwonił, na maila trafił specjalnie dla mnie napisany wiersz i filmik z piosenka zaśpiewaną dla mnie. Od moich rówieśników i od tych, którzy mogliby być moimi wnukami.
I pomyślałem wtedy, że serdeczność tych życzeń jest jak ten wiatr w Gniewkowie. Daje mi siły do biegania i do życia. Tak jak wynik w Gniewkowie był po części zasługą moich treningów tak serdeczności jakich doznałem dwa dni temu są pewnie po części wynikiem sposobu, w jaki odnoszę się do moich biegowych przyjaciół.
W Gniewkowie oprócz wytrenowania pomógł mi wiatr. Dwa dni temu tyle ciepłych, serdecznych słów, a jestem o tym przekonany, że bardzo szczerych, to także zasługa mojego napisu na koszulce, że…
miałem szczęście…
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu andbo (2015-11-21,14:59): Przyjmij i ode mnie Szanowny Jubilacie najserdeczniejsze życzenia "końskiego" zdrowia, jeszcze wielu życiówek i radości z każdego startu. I jak mawia mój ulubiony szwagier "czuj duch"!!! osasuna (2015-11-21,18:01): Grzesiu i ja zapomniałem o Twoich urodzinach normalnie wstyd, zatem zdrówka życzę i niech zawsze moc będzie z Tobą ;) jacdzi (2015-11-21,21:37): Trzymaj tak dalej, jubilacie! Ja mam jeszcze dwa lata to tego dnia, tez dzieki bieganiu czuje ze zyje, jednak uplywajacy czas jest nieublagany-jeszcze kilka lat temu dziewczyny na puszczone do nich oko czerwienily sie , dzis patrza i nie rozumieja o co temu "staruszkowi" chodzi. kasjer (2015-11-22,09:46): dziękuję za zycznie :) jubilat :))))) Jacku, a ja mam inne odczucia, im starszy tym mam większe "branie" :))) Mahor (2015-11-22,17:21): No cóż...Przynajmniej tak silnych wiatrów na drugą sześćdziesiątkę jak w Gniewkowie.No i żebym ja był zawsze blisko, bo przy Twojej okazji niech i ja złapię kapeńkę wiatru w żagle:-)Skoro Ty masz szczęście... Truskawa (2015-11-23,11:06): 100 lat Grześ.. choć to zdecydowanie za mało. Przynajmniej jeszcze raz tyle w dobrym zdrowiu i w biegu. :) Jajacek58 (2015-11-23,22:36): Grzegorz, biegaj do 100 - ki a potem trochę zwolnij i pisz, pisz, pisz. serdeczności z Torunia. Jacek
|