2015-10-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nowa droga... (czytano: 979 razy)
Brak mi słów. Biegowo totalnie nic się nie dzieje. Co jakiś czas obiecuję sobie, że jutro, za tydzień, za miesiąc... I nic!!!
Po 2011 roku, gdy przeholowałam ze startami - idąc na ilość a nie na jakość - na nic biegowego nie mam siły i co gorsza, ochoty. Droga od miłości do nienawiści jest bardzo krótka, łączy je cienka linia... Sprint na tramwaj czy autobus podyktowany jest tylko tym aby nie marznąć 20-30 min w oczekiwaniu na kolejny środek transportu lub aby się nie spóźnić do pracy.
W środowisku biegowym wszystko dookoła ewoluuje. Coraz więcej jest zawodów, na każdych tysiące biegaczy, mnóstwo ludzi biega po moim osiedlu (kiedyś byłam jedyną wariatką w tej materii), coraz więcej programów o bieganiu, nowe miesięczniki o tej tematyce itp. itd. W pracy kolega i koleżanka co chwila jakiś bieg górski, City Trail, triathlon...
Tęsknię czasem za tym wiatrem we włosach, wolnością wśród pól i ciszą w lesie, równym oddechem czy wyprutymi flakami na mecie maratonu... No ale co poradzić, gdy po krótkim sprincie na MPK boli kolano. Ból chwilowy, do zapomnienia po 2-3 minutach, ale codziennie o sobie przypomina po truchcie.
Mimo wszystko nie narzekam, nie nudzę się, jestem aktywna w innych dyscyplinach, mniej kontuzyjnych, wystarczy aby trzymać formę. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, niekoniecznie zawodowe czy domowe. Z brakiem biegania już się pogodziłam, mam inne cele i zainteresowania. W nawiązaniu do wcześniejszych wpisów na blogu - miłość do gór zaowocowała tym, że w ciągu 3-4 lat mam zdobyte większość polskich szlaków i szczytów (zostało niewiele, na jeden wyjazd). Podziwiam tych ludzi którzy po górach biegają, dla mnie chodzenie po nich jest ogromnym wysiłkiem. Ale czego się nie robi dla tych widoków na szczycie...
Nowa droga... Niestety nie biegowa. Szkoda.
Ale weszłam jakiś czas temu na nową drogę życia.
Na codzienny maraton aż do końca moich dni...
A na zdjęciu ja i mąż.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora paulo (2015-10-30,12:47): Paulino, życzę Tobie tej szczęśliwości z mężem, którą posiadłaś przez całe życie. Jak promieniujesz szczęściem, chociażby jak w tym blogu, to zarażasz tym i innych :) Jeszcze raz wszystkiego naj... naj... Zdobywaj szczyty górskie, zdobywaj serce męża, bądź szczęśliwa! michu77 (2015-10-30,20:36): Faktycznie zniknęłaś na dłużej... Wszystkiego dobrego, na nowej drodze!!! :) żiżi (2015-10-30,22:13): Paulinko nie Ty pierwsza na tak długo przestałaś biegać,może za jakiś czas,może nawet rok ,dwa znowu poczujesz,że chcesz biegać..wierzę,że masz to we krwi i wkrótce tak czy siak do tego wrócisz:)..a póki co ciesz się małżeństwem:) ineczka16 (2015-11-02,10:03): Dziękuje Wszystkim za ciepłe słowa... Pozdrawiam :-) dario_7 (2015-12-10,15:34): Oj, dawno mnie tu nie było! Pozdrowienia Paula i wszelkiej pomyślności w tym nowym, życiowym maratonie! ;) Uwierzysz, że ja biegam przede wszystkim dla gór, choć coraz mniej czasu ostatnio na nie mam? :)
|