2014-08-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 13 dni (czytano: 1630 razy)
Do zawodów na dystansie IronMan w Borównie zostało mi 13 dni. Więc właściwie już tylko odpoczynek i same lekkie i krótkie treningi. Za mną ponad 9 miesięcy treningów. Treningów dość systematycznych, jak chyba nigdy dotąd, ale bardzo ciężkich mentalnie. Nie oszukujmy się, fizycznie też nie było lekko a momentami bardzo ciężko. Trening triatlonowy to najwspanialsza czynność którą lubię robić w wolnym czasie, jednak trening do zawodów na dystansie IronMana ma jedną podstawową wadę, potrzebowałem na niego dużo wolnego czasu. Praktycznie abym mógł wykonać 3 jednostki biegania, 3 roweru i 2 pływania brakowało mi dnia na odpoczynek. Dniem regeneracyjnym był dzień gdzie tylko pływałem. Trenowałem (a przynajmniej taki miałem plan) według schematu 2 tygodnie normalnego treningu czyli 12-17 godzin tygodniowo i tydzień lekko, regeneracja 7-9 godzin. Początkowo plan nie przewidywał, żadnych zawodów kontrolnych, no bo i po co. Jednak wbrew logice postanowiłem przebiec maraton w Łodzi o potem doszedł jeszcze Kraków. Przygotować się na 100% (co ja piszę, na 80%) do tych maratonów nie byłem w stanie, pomimo, że zwiększyłem w owym czasie bieganie kosztem roweru. Oba maratony ukończyłem kompletnie wyczerpany. Na odpoczynek i regeneracje po maratonie szkoda było mi czasu. I tak w 6 dni po obu maratonach zrobiłem trening kolarski o długości 130 km, co dwukrotnie zakończyło się kompletnym zajechaniem. Na Ironie trzeba przejechać w dobrej kondycji 180 km i potem jeszcze biec, a u mnie ostatnie 30 km na 130 km treningu było walką o przetrwanie. Moja motywacja i chęć dalszego trenowania sięgnęły dna. Myślałem wtedy (wielokrotnie) żeby olać zawody, dać sobie spokój z treningami, bo nie wierzyłem, że mogę się jeszcze do zawodów przygotować. Brakowało mi kompletnie motywacji, chęci, sił, codziennie zadawałem sobie pytanie PO CO CI TO ???? Koledzy z którymi miałem pojechać na zawody zrezygnowali zanim rozpoczęli treningi, zostałem sam, nie było z kim pogadać i cieszyć się z tego, że nie tylko ja mam pod górkę. Dodatkowo w maju pomimo notorycznego zmęczenia dopadła mnie bezsenność, budziłem się o 3 w nocy i do rana nie zasypiałem. Początkowo byłem nawet z tego zadowolony, gdyż znalazłem czas na czytanie książek, ale po miesiącu byłem już tak bardzo wyczerpany, że dosłownie każdy trening sprawiał mi trudności. W bieganiu zrezygnowałem kompletnie z akcentów. Raz się zajechałem na 30 kilometrowym wybieganiu a za 2 tygodnie wystarczyły już tylko 22 kilometry. Znienawidziłem pływanie na basenie, zmuszałem się jedynie przepłynięcia 1600m (powinno być minimum 2400). Pod koniec maja poszedłem do doktora po tabletki na spanie, zrobiłem tydzień odpoczynku i wysypiając się powolutku zacząłem odzyskiwać formę. Gdy przejechałem rowerem pierwszy raz 150 kilometrów i miałem jeszcze siły na 5 kilometrowy bieg, zacząłem odzyskiwać wiarę w możliwość przygotowania się do Irona. Od czerwca zacząłem pływać na jeziorze dystanse od 2400-3600 i ten trening był do mnie zawsze przyjemnością. Rower też odzyskał status „przyjemnego treningu” biega się mi nadal bardzo ciężko, ale ujdzie.
Plan na zawody mam taki jak 4 lata temu :
Pływanie własnym, czyli wolnym tempem luzik, rower 180 km pewnie też dam radę, chociaż już nie będzie to luzik, i na pewno mocno podmęczy, bieganie pierwsze 20 km może dam radę, a potem niech się dzieje co chce, byle do mety :-))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora DamianSz (2014-08-18,18:57): Brawo Marku i Gratulacje - tak robię to już teraz przed zawodami. Niewazne teraz w jakim czasie ukończysz (lub nie - pluję teraz trzy razy przez lewe ramię) ja już Cię podziwiam za wytrwałość. Ja mam stosunkowo dużo wolnego czasu a jeszcze nigdy nie przygotowałem się do maratonu wg. wcześniej obranego planu. Sam nieśmiało planuję za rok albo dwa zaliczyć półówkę IM ale trochę mnie to przerasta chyba ? :-( Marfackib (2014-08-19,06:47): Damian, dla ultrasa (umiejącego pływać) ukończyć 1/2 ironmana to żadem problem. Więc jak do dzieła w przyszłym roku :-)) żiżi (2014-08-19,13:01): Nawet bardzo często tak jest,że pozostajemy sami z trudami wlasnych planów,będe trzymać kciuki,ciężkie treningi za Tobą-satysfakcja z ukończenia tym bardziej będzie wielka:) Woland (2014-08-25,17:01): Szacun. Będę trzymał mocno kciuki. Ironman to coś naprawdę niesamowitego... Truskawa (2014-08-26,13:11): Jezu, jedziesz do Borówna?? Trzymam mocno kciuki! Tak jak pisał Damek. Czas nieważny. Ważne żeby ukończyć i żebyś był zadowolony. :)No i czekam na relację! Marfackib (2014-08-26,13:18): Dzięki wszystkim bardzo, wsparcie mentalne jest niezbędne a o trzymaniu kciuków nawet nie wspomnę :-))
|