2013-02-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wiosna Panie Sierżancie, a tu taki dylemat... (czytano: 659 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=CvQPctULmv4
Dzisiaj jechałem sobie z pracy prawie że oślepiony wiosennym słońcem. Pięknie się robi, ścieżki i chodniki suche zapraszają na spacerki i truchtanko!
Dzisiaj jest dzień biegania!!! Muszę tylko juniora przekazać w ręce mamy i mogę biec - mam nadzieję, że jeszcze zdążę przed zachodem.
Ostatnie dni miałem strasznie wydajne zawodowo i zupełnie nie miałem wolnej chwilki, żeby odpocząć, napisać coś tutaj. Nawet przedwczorajsze bieganie jakieś takie było szybkie - ostre :) (16km w 1:18h to dla mnie naprawdę szybko!)
Wczoraj miałem też ciężki dzień... Dodatkowo na koniec dnia dowiedziałem się, że moi bardzo dobrzy znajomi pobierają się!!! Wesele się szykuję :) Można pomyśleć: no super! Szczęście, miłość, wiosna itp itd. Tak też myślę, ale problemem jest... termin: 27 kwietnia! Nie tydzień wcześniej, tydzień później tylko akurat w przeddzień mojego pierwszego maratonu :///
Jak to połączyć? zgrać? co wybrać? Nie chcę się wycofywać z niczego! Na ślubie i weselu (odbędzie się na podkarpaciu) muszę być! Do maratonu przygotowywuję się już od 1,5 miesiąca... :/ Nie chodzi mi o jakiś tam wynik, ale po prostu chciałbym go przebiec... Start 9:30 w Krakowie.
Zaczynam kreślić plan niczym Lee Marvin w "Parszywej dwunastce" do do minuty jak zorganizować wszystko tak, żeby być tu i tu... Wiem, że powinienem się wyspać... Plan jest taki, żeby się nie przemęczać na tym weselu i nie pić, co w tym przypadku będzie porównywalne z trudnością akcji planowanej we wspomnianej wcześniej "Parszywej Dwunastce"... ale im się tam udało (chociaż były ofiary w ludziach :/ )
Mam nadzieję, że wrócimy w miarę wcześnie, prześpię się kilka h i dojadę jakoś do Krakowa! Na razie nie biorę innej opcji pod uwagę!
No nic. Dylematy zawsze są, trzeba rozwiązywać problemy, pokonywać trudności, inaczej byłoby nuuuuudnoo!!!
A tym czasem ja robię swoje!!! Dzisiaj strzelę sobie mały test - jestem ciekaw ile zajmie mi dotarcie... do pracy. Wiem wiem, zakrawa to na lekki pracoholizm, ale zapewniam, że miejsce, w którym pracuję jest dość charakterystyczne i dlatego wpadłem na pomysł, żeby tam pobiec...
No to do następnego!!!
Jak ma ktoś pomysł jak zaliczyć ślub i wesele (Krosno) w sobotę, a potem pobiec maraton (Kraków) w niedzielę to będę wdzięczny za radę!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jacdzi (2013-03-01,06:28): Wesele w przeddzien debiutu maratonskiego - to nie brzmi dobrze! Jesli !Mlodzi nie zmienia zdania, Ty powinienes i debiut przeniesc do np. Katowic ( tylko dwa tygodnie roznicy) stealmach (2013-03-01,10:21): No trzeba to przemyśleć... W zasadzie to dość rozsądne, żeby zacząć w Katowicach... hmmm...
|