2013-01-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Niby-NIC, ale ja jednak poległem. (czytano: 1442 razy)
Chciałem coś dzisiaj zmienić. Od pewnego czasu biegam po mniej-więcej jednej trasie. Ma to swoje plusy, kiedy się trenuje w tygodniu, po pracy, po zmroku. Ale czasami trzeba coś zmienić. Spojrzałem na kalendarz i zobaczyłem że dzisiaj jest ostatnia środa miesiąca. Czy z czymś się to kojarzy ? Do zeszłego roku, w miarę regularnie w ostatnią środę miesiąca jeździłem do Parku Śląskiego ( dawniej WPKiW ), w celach treningowo-towarzyskich. Ale wszystko kiedyś się kończy. Alek z Bożenką powiedzieli : pass, a kontynuatorów nie widać. Jeszcze pod koniec roku, na innej stronie biegowej były dyskusje : a może jednak… w innej formie … itd. Z doświadczenia wiem, że jeśli się nie znajdzie ktoś, kto złapie wszystko „za pysk” i nie poukłada organizacyjnie, to z takiego gadania nic nie wyjdzie. Chcąc coś zmienić w rutynie treningowej, namówiłem Basieńkę na wyjazd do parku. Rozpoczęliśmy swoje trenowanie od Wioski Rybackiej, bo stamtąd najczęściej startowaliśmy. W założeniach miało być : u Basi jedno kółeczko z agrafką, a ja zgodnie ze swoją rozpiską miałem zrobić ok. 16 km na różnych zakresach. Jak zaczynaliśmy, to mi się jakoś tak smutno zrobiło. Przykro jak na NIC-u nic i nikogo nie ma. Choć szczerze mówiąc wydawało mi się, że czuję zapach ciasta które Ewa i Bożenka piekły, miałem nadzieję że zobaczę Mirka, Justynę, Wieśka z Ewą, Stasia, Adama, innych… ech. Spotkałem po drodze kilku biegaczy, niestety mało mi znanych albo nie rozpoznanych. Coś się naprawdę skończyło.
A co do samego biegania i mojej klęski to : w tak ciężkich warunkach dawno nie zdarzyło mi się biegać. Zamierzałem dzisiaj wykonać : 3km ( 1 zakres )+( 2 zakres) 2x5km przerwa 5’ w truchcie+ 2 km trucht, czyli +- 16 km w ok. 90 min. Po pierwszych 100 !!! metrach zatęskniłem za swoim lasem. W parku dzisiaj nie dało się biegać. Ja nie potrafiłem. Breja, w którą zamienił się śnieg i ogrom wody skutecznie uniemożliwiał ćwiczenia. W sumie dałem radę przebiec ok. 10 km ( albo mniej ) w ok. 60 min. O wejściu na drugi zakres mogłem zapomnieć. Dzisiaj zszedłem z trasy pokonany. Chyba tego dzisiejszego dnia jako treningowego nie zapiszę. Jutro wracam do lasu i podejmuję walkę. Bez względu na warunki. Mam plan, motywację i chęci. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
A w lutym, w środę, ostatnią … może znów pojadę do parku?
I jeszcze wczorajszy trening : 8km ( 1 zakres ) + podbiegi 10x100m + (podskoki, skip A, wieloskok) + 4km trucht
J.Ksi.
Zdjęcie pochodzi z jednego z letnich NIC-ów, chyba to był 100 maraton Alka.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Truskawa (2013-01-31,07:27): Macie sporą grupę biegową. I masz rację. Musi być ktoś, kto takie rzeczy trzyma za twarz. Jak nie ma takiej osoby zaczyna sie wszystko rozłazić w szwach. No i pięknie sobie dogadzacie na tych treningach.. ciacho.. :) paulo (2013-01-31,08:26): zmiana trasy biegowej ? Też nad tym myślę żeby coś odmienić :) DamianSz (2013-01-31,09:09): Podskoki, skip A , wieloskoskok - Jacku podskoki tzn.robisz je w miejscu ? Ja dla odmiany idę na siłownie i tam robię trening na bieżni. ciężko przywyknąć, ale można zrealizować trening i solidnie się przypocić. creas (2013-01-31,09:44): Jacek, ja z kolei biegałem wczoraj w lesie i też musiałem spasować. Nawet do Rozalki nie dobiegłem i zawróciłem. Zamiast 12+ km zrobiłem niecałe 8. Nie dało się. Pomyślałem, że może lepiej pojechać na Muchowiec na asfalt, ale pewnie jest tak samo jak w Chorzowie :(. Jacek Księżyk (2013-01-31,22:49): Iza : treningi to pokłosie endorfin ( czytałem Twój ostatni wpis pamiętnikowy ) poMaratonowoWarszawskich, tak mnie ten bieg nakręcił , że jeszcze to czuję, jakbym dopiero co finiszował na Stadionie Narodowym. Jacek Księżyk (2013-01-31,22:49): Paulo : ten wczorajszy wypad do Chorzowa uświadomił mi że najfajniejsze trasy są w … naszym lesie, pod warunkiem że od czasu do czasu pobiegam w innym terenie. Jacek Księżyk (2013-01-31,22:50): Krzyś : dzisiaj biegałem na Rozalce i masz rację : maaasaaakra, ale dałem radę wykręcić 14 km, z tym że tempo raczej marne. Ta breja, która niedawno była jeszcze puszystym śniegiem dzisiaj tak wiązała stopy, że nie potrafiły się odbić od śliskiego podłoża. Jacek Księżyk (2013-01-31,22:50): Damian : podskoki = skakanka, co do siłowni, to jakoś nie potrafię się przekonać, może brakuje mi jakiegoś przewodnika ? Przy okazji przypomniało mi się : pamiętasz wspólne ćwiczenia pobiegowe, prowadzone przez Asię, w strojach prawie jak do baletu, hihihi, chyba mam nawet gdzieś zdjęcia !
|