2012-11-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Umiejętność dyskutowania (czytano: 1864 razy)
Wiecie za co najbardziej podziwiam Szwedów? Za ich umiejętność kulturalnego rozmawiania. Za umiejętność szanowania poglądów innych osób i wyrażania swoich przekonań bez zbędnego (zwłaszcza tego negatywnego) ładunku emocjonalnego.
Kiedyś przez przypadek (podczas prasowania) przysłuchiwałem się telewizyjnej debacie w której uczestniczył premier Szwecji Fredrik Reinfeld (lider partii Moderaterna) z ówczesną przewodniczącą parti socjaldemokratów Moną Salin. Zaznaczę, że dabata odbywała się jeśli dobrze pamiętam, podczas „ostrej” kampanii wyborczej. A debatowali oni na temat czy dać możliwość rodzicom wyboru w kwestii długości urlopu rodzicielskiego czy nie. Na chwilę obecną rodzice (nie ważne tata czy mama) muszą się opiekować swoim potomstwem do ukończenia przez nie pierwszego roku życia. Po ukończeniu roku dziecko może pójść do przedszkola/żłobka, ale wcześniej nie ma takiej możliwości. Rodzice mają 390dni urlopu do wykorzystania na każde dziecko (płatne po 80% ich ostatniej pensji) + 90 dni po najniższej krajowej (180 koron dziennie) . Premier stał na stanowisku, żeby dać rodzicom prawo wyboru czy chcą wrócić wcześniej do pracy (jakby nie było dla budżetu to spora ulga), Mona Salin obstawała przy zachowaniu dotychczasowej długości opieki, a nawet jej wydłużenia.
Słuchałem tej debaty z rozdziawioną buzią. Rozmowa była prowadzona wyłącznie na ARGUMENTY, z pełnym poszanowaniem zdania drugiej strony, bez żadnego zacietrzewiania, atakowania swojego rozmówcy, bez podnoszenia głosu. Po prostu kulturalna rozmowa dwóch osób reprezentujących inne poglądy.
Wyobraziłem sobie taką debatę w naszym parlamencie... Nie ważne kto by proponował zmiany, rząd czy opozycja... Po pierwszym czytaniu, wyszedłby polityk z obozu przeciwnego (opozycja będzie przeciwna bo przecież jest opozycją, a rząd będzie przeciwny opozycji no bo oni są przecież w opozycji!) i powiedziałby coś w ten deseń: „Pan/Pani to chyba nie ma pojęcia o wychowywaniu dzieci skoro coś takiego proponuje...” czyli atak personalny na przedmówcę, potem będzie atak na krytykanta i po chwili nikt nie będzie pamiętał co było proponowane na początku...
Wiecie, że w Szwecji od II wojny światowej w większości rządziły rządy mniejszościowe? I osiągnęli to co teraz mają. Dzięki umiejętności rozmawainia i dogadywania się. Niestety, ale nie umiem sobie wyobrazić w Polsce sprawnego rządu mniejszościowego... Nie przez najbliższe 20-30 lat.
Ale jak się tak zastanowić, to wszędzie u nas można się spotkać z nieumiejętnością dyskutowania czy rozmowy w ogóle. To nie dotyczy tylko polityków, ale naszych normalnych codziennych relacji w sklepie, na przystanku, w pracy, na forach internetowych i dyskusjach pod blogami. Generalnie nie umiemy dyskutować, nie lubimy jak ktoś ma inne zdanie od nas. Wielu nie umie krytykować, a jeszcze więcej nie umie tej krytyki (ba nawet nie krytyki, a odmiennego zdania!) zaakceptować widząc w każdej atak na samego siebie, choć często tak nie jest. Czy to nasze chore ego? Z czego to wynika?
Myślę, że po części z naszych złych przyzwyczajeń i braku dobrego przykładu. Trudno zobaczyć w telewizji, czy usłyszeć w radio „debatę”, gdzie wszyscy się nie przekrzykują nawzajem, podśmiewują z przekąsem ze współrozmówcy próbując go od razu zdyskredytować. Po kilku minutach nawet prowadzący/a debatę przekrzykuje swoich rozmówców! Nikt nie ma pojęcia o czym rozmawiają... W urzędach każdy petent jest traktowany jako potencjalny oszust, swoją „niewinność” musimy udowadniać pismami, drukami, pieczątkami, podpisami. Z góry zakładamy czyjąś złą wolę. Ileż to razy nawet w naszym biegowym ogródku byłem tego świadkiem... Za bardzo wszystko bierzemy do siebie, ogólne stwierdzenia traktujemy jako policzek wymierzony właśnie we mnie. A naprawdę można inaczej i łatwiej żyć, jeśli nabierzemy trochę dystansu. Jeśli ktoś uważa inaczej? Ma do tego prawo. Jeśli odpuścimy sobie uszczypliowości, chęć riposty, będzie nam łatwiej. Szanujmy siebie na wzajem i szanujmy prawo do odmiennych poglądów. Każdy z nas ma też trochę inny styl wypowiadania się czy pisania. Nie bierzmy wszystkiego tak mocno do siebie. Nie zakładajmy, że ktoś nas chciał obrazić, bo w większości przypadków wierzę, że nie chciał.
I na zakończenie.
Przeczytałem ostatnio we WPROST wywiad Piotra Najsztuba z Manuelą Gretkowską, w którym mówiła między innymi o problemie rozróżnienia poglądów od przekonań. Ponieważ sam tego lepiej nie ubiorę w słowa, pozwolę sobie przytoczyć fragment jej wypowiedzi, z którą się osobiście zgadzam:
„(...) wprowadzić od pierwszych klas, od maluchów pewne bardzo ważne rozróżnienie. Powiedzieć: Dzieci, są przekonania. Przekonania są niesprawdzalne, ale można absolutnie w nie wierzyć, Marysia wierzy we wróżki, Jasiu w UFO, ktoś inny w Boga albo Buddę. To są ich przekonania i nie dyskutujemy o tym. Ale jest też druga część przekonań: naukowe, albo poglądy, które trzeba udowodnić, w ich sprawie argumentować. O przekonaniach dotyczących wiary w coś nie ma dyskusji, możemy je wyrażać emocjonalnie i o nich opowiadać. A o poglądach dyskutujemy. I robimy to konsekwentnie od pierwszych klas, tak jak w Ameryce są lekcje dyskusji obywatelskiej. Potem te dzieci dorastają, mają po 15 lat, patrzą na polityków w telewizji i widzą, ze im się mieszają poglądy z wierzeniami, mitologia z nauką i słyszą, że rządzić ma mitologia. (...) Jeśli od pierwszych klas zrobimy takie rozróżnienia i ostro będziemy je egzekwować, to już piętnastolatek będzie punktował takich polityków, bo będzie inaczej rozumiał świat. To jest bardzo poważny krok myślowy. W nim są podstawy do dyskusji, których Polska nie ma.”
Owszem, nie ma, ale wierzę, że to się zmieni :) Jestem z gruntu optymistą :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2012-11-29,12:32): Odkąd zaczęłam biegać....a 30 lat w to bieganie się bawię....przekonałam się, że my Polacy...jesteśmy daleko z "tyłu"...i nie myślę tu tylko o sporcie:)) W dzisiejszych czasach bieganie jest na "czasie"..kiedy ja stawiałam w nim pierwsze kroki....często spotykałam się ze stwierdzeniami, że powinni mnie w kaftanie bezpieczeństwa do wariatkowa zawieźć..... Truskawa (2012-11-29,13:08): Rewelacyjny wpis Tomek i bardzo na czasie na MP. :) I się zgadzam. No jakże by nie. :) renia_42195 (2012-11-29,13:27): U nas nie jest jeszcze tak źle. Nie tłuką się w parlamencie tak Włosi :) Nie narzekajmy, mogło być gorzej :) A ludzi są tylko ludźmi - tak myślę :) amd (2012-11-29,13:30): Tomek, mam nadzieję że zarówno Najsztub jak i Gretkowska zamiast pouczać innych zastosują te swoje dobre rady wobec siebie samych. :-> tdrapella (2012-11-29,13:40): Mam nadzieję Artur, że większości z nas uda się do tego zastsować, a zacznę od siebie, nie cekając aż zrobią to inni, bo sam mam wiele do zrobienia w tej kwestii tdrapella (2012-11-29,13:43): Reniu, nie pocieszałbym się włoskim czy japońskim parlamentem. Włosi mają po prostu inną gestykulację ;) Jest sporo do zrobienia na naszym podwórku... amd (2012-11-29,13:44): Serio Tomek ? Bo dla mnie ta wymiana zdań jest, na swój sposó,b fascynująca ... ale za dużo by o tym pisać, skomentuję ja u siebie na blogu. renia_42195 (2012-11-29,13:52): Pewnie tak, nie mam telewizji i w radio debat nie słucham. Odcięłam się od tego bałaganu i tyle. Jakoś nie zamierzam "tam" naprawiać świata. Tak jak piszesz, trzeba zacząć od siebie. Tylko czy jak kilka jednostek zacznie od siebie, bo chce czy wpłynie to na tych do góry? Śmiem wątpić i chyba trzeba czekać na wymianę pokolenia ... tdrapella (2012-11-29,14:13): Serio Artur. Nie wiem o jakiej wymianie zdań teraz myślisz, ale ja nie widzę nic fascynującego w przekrzykiwaniu się, wycieczkach personalnych w kierunku rozmówcy i odbiegania od tematu. Fascynuje mnie umiejętość kulturalnego i rzeczowego wyrażania swoich odmiennych poglądów i umiejętność akceptowania innych poglądów amd (2012-11-29,14:26): Fascynującą nazwałem wymianę zdań Najsztuba z Gretkowską, a ściśle rzecz biorąc to, czym ona udaje że jest, nie kłótnie w parlamencie. amd (2012-11-29,14:56): Wstawiłem wpis u siebie - no niestety potrzeba było trochę miejsca żeby powiedzieć o co mi chodzi :) PW (2012-11-29,17:31): szkoda, ze jak najechali Polske to nie byli tacy grzeczni i dyplomatyczni. Na podstawie pracy z wieloma nacjami z calego swiata moge stwierdzic, ze ta grzecznosc dyskusji jest czesto mylaca i w biznesie wrecz niebezpieczna. Czesto mam kontakt a Anglikami, ale tymi z pochodzeniem i wyksztalceniem... potrafia z niezwykla grzeczniscia i uprzejmoscia, z szekspirowska elegancja oszukac swojego partnera biznesowego. Nie mam wielu doswiadczen ze szwedami, ale norwegowie tez sa cwaniaki, a finawie sa ksenofobicznymi rasistami. Wiec bylbym ostrozny w ocenianiu prawdziwych intencji na podstawie li tylko kultury dyskusji. Czasem wole wlocha ktory wykrzyczy Ci co mysli, albo chinczyka, ktory poprostu walnie cie piescia jak sie z Toba nie zgadza.... tdrapella (2012-11-29,21:20): Myślę Pawle, że mylisz dwa pojęcia: umiejętność grzecznego rozmawiania z dwulicowością. Ja piszę o jednym, a ty o drugim. Nie znam na tyle dobrze innych nacji by wypowiadać się w ogólnikach. Mogę jedynie powiedzieć, że przez sześć lat mojej pracy w tym kraju nie spotkałem się z dwulicowością u Szwedów. I nie widziałem urzędnika, czy lekarza niegrzecznie traktującego petenta mimo, że petent niejednokrotnie wrzeszczał na tegoż urzędnika. PW (2012-11-29,22:23): .... i jak Ty tam wytrzymujesz? ;) Michał1980 (2012-11-30,06:58): Super wpis.
Takiej kultury wypowiedzi, wzajemnej tolerancji i przede wszystkim dyskusji na ARGUMENTY a nie na hasła i pyskówki uczyć się będziemy jeszcze przez .... my chyba nigdy tego się nauczymy :)
no chyba że jak w historii bywało wybuchnie wojna i trzeba będzie zewrzeć szeregi.
|