2011-09-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Podsumowanie występów w Krynicy- Zdrój (czytano: 1624 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=3&action=5&code=17956
W ubiegły weekend postanowiłem udać się do górskiej
Krynicy na FESTUWAL BIEGOWY w której odbywało się kilkanaście ciekawych biegów.
Znalazło się coś dla każdego, rywalizację można było zacząć już od 420m dla najmłodszych pociech
aż po 100km dla najodważniejszych biegaczy.
Osobiście planowałem przebiec "Życiowa Dycha TAURONA" z Krynicy do Muszyny, jednak po tym biegu nastąpiły jeszcze
dodatkowe zmiany......
Odnośnie startu na 10km, było przyzwoicie chociaż rewelacji to nie sprawiło. Profil trasy jednoznacznie ujawniał, iż
cała trasa prowadzi lekko z górki. Niestety jak zakładano trasę jako bardzo łatwą, to jak dla mnie sprawiła ona
duże zachwianie równowagi w biegu. Na starcie pojawiło się grubo ponad siedmiuset biegaczy. Zbyt szybkie tempo biegu na starcie
sprawiło w moim przypadku dużo problemów w następnych częściach trasy. Zawiodły nogi oraz cała postawa sylwetki, która przyzwyczajona raczej do podbiegów
nie nadążyła w duecie z dolnymi kończynami z "kręceniem się" na zbiegach w dół. Oddech ustabilizowany chociaż maksymalne tętno przekraczało w niektórych momentach
nawet 190 uderzeń na minute!. Końcówka dziesięciokilometrowego biegu usytuowała nagłe przyśpieszenie tempa, by wznieść się o kilka oczek pozycji wyżej. Z chwilą przekroczenia mety
pojawiło się także nieprzyjemne odbicie z ukł. pokarmowego, dużo nie brakowało by całkowicie zwymiotować ;\\
Czas: 35:54 Miejsce 41\760.
Po biegu jednak czułem niedosyt występu w Krynicy i postanowiłem zapisać się na najtrudniejszy maraton w Polsce.
Niedziela zapowiadała się bardzo gorąco nie tylko ze względu na wysoką temperaturę powietrza, ale także na mój występ w Koral Maratonie, jako debiut typowo górski. Profil trasy mówił sam za siebie. Pierwsze 10km łatwe bo z górki później 6 kilometrowy podbieg by kolejne 5km zbiec z górki. Od połowy dystansu już tak z górki nie było
wraz z rosnącym kilometrażem trasa stawała się coraz bardziej górzysta co sprawiło, że wielu biegaczy, którzy za mocno pobiegli pierwszą cześć maratonu, musiało bardzo zwolnic szybkość bądź w niektórych przypadkach
zejść z trasy pokonanym. Jednak prawdziwe oblicze tegoż oto Maratonu pojawiło się dopiero na 36km, wysoka temperatura,duże zmęczenie oraz długi i stromy podbieg zweryfikował słabych fizycznie i psychicznie. Jako biegacz
z 4 letnim stażem, pierwsze kilometry postanowiłem pobiec bez szaleństw i to mi się opłaciło, im dalej w las tym swoje tempo zaczynałem podkręcać, biegło mi się super i trzymałem te tempo aż do 25km, później nawet minimalnie przyśpieszyłem
co dało wskoczyć o wiele pozycji w górę. Prawdziwy kryzys pojawił się w środkowej części gigantycznego podbiegu, czyli gdzieś na 38km, gdzie obfitowało to mocnymi skurczami mięśni ud i łydek. Ból przeokropny
, mimo że wdrapałem się na szczyt do pokonania było jeszcze 3km tym razem z górki co mnie i tak zbyt nie ucieszyło. Skurcze narastały i zamiast coraz łatwiej, było coraz to gorzej. Truchtając już z górki straciłem kilka cennych pozycji, jednak
nie poddawając się dobiegłem a raczej doczołgałem się o własnych siłach do mety maratonu. Wyglądałem tak marnie, że obsługa medyczna chciała od razu zabrać mnie do karetki, podziękowałem im i udałem się na masaż zastanawiając się jak postawić nogę by ograniczyć ból.
Czas 3:21:58 Miejsce 33\440 którzy ukończyli bieg, miejsce w kategorii wiekowej 6\około trzydziestu.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora johnbegood (2011-09-17,22:47): Jednak wielka odwaga bo ponad 52km w dwa dni i to jaki kontrast. Bieganie z góry nie takie łatwe jak się może wydawać. Gratuluję Twój pierwszy start w MM, i czas jak najbardziej godem podziwu.
|