2010-06-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Poproszę o polecenie reportażu (czytano: 1756 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.czystysport.pl/reportaz/105
http://www.czystysport.pl/reportaz/105
Jeszcze do jutra można głosować na mój reportaż dotyczący biegania. Niestety w tej chwili nie łapię się do 11-tki najlepszych. Potrzeba mi około 25 poleceń. Liczę na pomoc właśnie Was biegaczy, ponieważ tekst jest o bieganiu. Rejestracja i polecenie zajmuje dosłownie 3 minuty i do niczego nie zobowiązuję.
Poniżej mój tekst na który możecie głosować na czystym sporcie.
Życie z cukrzycą nie jest złe. Nie wierzycie? Część zapewne nie, ale zaraz wszystko po kolei Wam wyjaśnię. Wtedy, kiedy stajesz się „słodziakiem” można zrobić wiele dla siebie, dla swojego organizmu, pokazać innym, że można, a nawet trzeba. Można wtedy realizować swoje marzenia, swoje cele, stawiać wysoko poprzeczkę. Choroba w pierwszej fazie rzuciła mnie na kolana. Szybko doszedłem do wniosku, że trzeba zmienić tryb życia i nie dać się pokonać. Od wielu lat trenowałem tenisa stołowego. Wypalenie musiało przyjść i na jakiś czas dałem sobie spokój ze sportem. Waga – 120 kg, coraz to trudniejsze wejścia po schodach, szybkie męczenie się... To było straszne!!! W maju zeszłego roku przyszedł do mnie mój sąsiad – Michale? Nie pobiegalibyśmy trochę? – Krzysiu! Z tą wagą to chyba nie za bardzo. – Ale spróbować możemy? – nie dawał za wygraną kolega z ulicy. Zgodziłem się bez większego entuzjazmu. Była połowa maja. Gdy właśnie wtedy zaczynałem poznawać swoją nową pasję, nie przypuszczałem, że już w listopadzie przebiegnę swoje pierwsze 500 km! Mimo, że wróciłem do tenisa stołowego, pracuję zawodowo, staram się wychodzić 3 razy w tygodniu, by zmierzyć się z kolejnymi kilometrami, wiatrem i deszczem, mrozem i śniegiem czy słońcem i upałem. Moja pasja, stała się również pasją innych mieszkańców Chotomowa. Razem ze mną w Grupie Biegowej CHTMO jest dwunastu amatorów ruchu! To wspaniałe uczucie gdy wychodzisz na dwór i pędzisz znajomymi ścieżkami leśnymi czy drogami swojej miejscowości. Właśnie minęło ponad 11 miesięcy odkąd pokonuję chorobę. Startuję w zawodach, cieszę się życiem i jestem dumny z siebie, że swoją zawziętością nic nie jest w stanie mnie pokonać. Nawet waga, która spadła do 93 kg! I właśnie w niedzielę 25 kwietnia nadszedł ten dzień, w którym dobiłem do pierwszego 1000 km. Stało się to podczas treningu w Lasach Chotomowskich, gdzie biegłem z Krzyśkiem, od którego całe to bieganie się zaczęło/ Jeśli czujesz się zrezygnowany, choroba daje Ci w kość – złap życie w swoje ręce! Wyjdź trzy razy w tygodniu na pół godziny biegu, truchtu czy nawet spaceru. Zobaczysz – poczujesz, że żyjesz i jesteś w stanie przenosić góry.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |