2010-04-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Gniezno , 10 kwietnia 2010 † (czytano: 1740 razy)
Do Gniezna postanowiłem wybrać się z córką, pokazać jej miasto, zwiedzić je i pobiec w Biegu Europejskim. Miałem zamiar pobić moją marną życiówkę na tym dystansie. O biegu wiele słyszałem dobrego, a nigdy w Gnieźnie nie byłem.
Wyjechaliśmy dzień wcześniej późnym wieczorem w 280 – kilometrowa podróż. Agnieszka spała na tylnym siedzeniu, a ja gdzieś połowie drogi zorientowałem się, że mam tylko ciepłe rajtuzy i żadnych spodenek. Nic to – pocieszałem się, może będzie chłodno, damy radę. Pod koniec podróży zorientowałem się, że w ogóle nie wziąłem butów biegowych! No dobrze, pobiegniemy w twardych adidasach, które mam na nogach, żeby tak w godzinie się zmieścić, trudno,,,, starszy pan był zaabsorbowany, czy córka wszystko wzięła, szczotkę do zębów, pidżamę, itp.its. Nie da się o wszystkim pamiętać.
Do hotelu dotarliśmy wieczorem, potem trochę czytania, słuchania ipoda ( od czasu tego wynalazku przestałem potrzebować czegokolwiek innego) i spać. Bieg miał być o 17-tej następnego dnia, druzo czasu na zwiedzanie. Rodzina kolegi Szymona zaopiekuje mi się dzieckiem w czasie biegu, nie mam butów, ale eh, będzie dobrze.
10 kwietnia………wstajemy wpół do dziewiątej, w pokoju jest telewizor, ale nie mam zwyczaju bez powodu go włączać, wychodzimy cos zjeść i pozwiedzać.
Po dziewiątej rano wchodzimy do jakiejś restauracji, grupa ludzi stoi przy dużym telewizorze. Myślę sobie – coś chyba ważnego się stało, podchodzę, pytam, co się dzieje…..Zapłakana kelnerka mówi mi, że spadł samolot prezydencki. Szok,, fizyczny ból, niedowierzanie….nieee, to niemożliwe, Ludzie dookoła płaczą. To jakiś zły sen, przecież dziś był lot do Katynia. Od kiedy pamiętam ojciec opowiadał mi o zbrodni sowieckiej w Katyniu, to gdzieś w pobliżu przecież…1,5 km …NIE!!! Mało znieśliśmy jako naród klęsk i cierpień ? I Prezydent zginął?
Od razy wam napiszę, że głosowałem na Lecha Kaczyńskiego i się tego nie wstydzę. Nie uczestniczyłem w szyderstwach z potknięć Prezydenta i kasowałem maile, które wielokrotnie przekraczały wszelkie granice dobrego smaku. Może dlatego nie mam teraz kaca moralnego i nie musze się wstydzić, ale to małe pocieszenie.
Resztę pamiętam jak przez mgłę, najchętniej wróciłbym do hotelu i przed telewizorem spędził resztę dnia, no, ale moja córka nie zrozumie przecież tego, przyjechaliśmy zwiedzić Gniezno….. Idziemy na rynek, gdzie grupa osób pospiesznie zwija kable nagłośnieniowe, miał być koncert Urszuli. Przedstawiciel organizatora, mówi, że bieg się nie odbędzie. To dla mnie oczywiste, przecież tak wielu zginęło, trzeba zastosować absurdalny punkt konstytucji, nigdy czegoś takiego w historii cywilizowanych państw nie było, nawet jak spadł samolot z prezydentem Macedonii. Ale musze przecież być silnym ojcem… Idziemy do Katedry Gnieźnieńskiej, wszędzie flagi przepasane kirem, oglądamy z przewodniczką Drzwi gnieźnieńskie, robię zdjęcia w katedrze, potem Muzeum Początków Państwa Polskiego, wszystko w remoncie, prawie nie ma wystaw, za rok ma być wszystko gotowe, bo Unia dała środki na remonty. Pada deszcz i grad, więc wyjeżdżamy z Gniezna, jedziemy do Biskupina, bardzo ciekawe miejsce, o którym można druzo opowiadać, ale ja nic nie pamiętam, jak w amoku, robimy trochę zdjęć, około 17-tej wracamy do Gdańska. W samochodzie cały czas słucham radia, to nie do uwierzenia. Tyle osób, a każda z nich ma rodzinę przyjaciół i znajomych. Tak się skończył ten tragiczny dzień, poprzedzający jak się okazało, nie mniej smutne jak, te, które przeżywamy teraz.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |