2009-11-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Początki (czytano: 1256 razy)
Na początek, jak każdy muszę napisać coś o moich początkach, a było to tak:
Moje bieganie zaczęło się w 2006 roku kiedy to mój znajomy poinformował mnie (było to jakoś w lipcu 2006) ze nasz wspólny znajomy przebiegł poznański maraton w ubiegłym roku. Dodał jeszcze ze on sam ma zamiar wystartować w tejże najbliższej imprezie biegowej, o której istnieniu kiedyś tam wcześniej słyszałem ale w której udziału swojej osoby nigdy wyobrazić sobie nie potrafiłem. A że szalone pomysły często były przeze mnie przyjmowane z dużą ilością niewyjaśnionego dotychczas entuzjazmu to i w tym wypadku odmawiać koledze towarzystwa podczas biegu nie miałem zamiaru. I tym sposobem na miesiąc przed maratonem (oczywiście byłem po 2 miesiącach treningów) przebiegłem półmaraton Philipsa w Pile z czasem 1:55:00 a miesiąc później stanąłem na starcie 7 Poznań Maraton, na którego metę dobiegłem po upływie najdłuższych i najcięższych w życiu 4 godzin i 36 minut.
Jakby tego wszystkiego było mało, (co jest dla mnie bardzo ciekawe) ból i zmęczenie, jakie po przebiegnięciu tak długiego dystansu po tak krótkim przygotowaniu dokuczało mi przez dłuższy czas nie zraziło mnie dostatecznie do przemierzania na własnych nogach kolejnych kilometrów dlatego po tygodniu chodzenia tyłem po schodach, leczenia obtarć, bezsenności i wreszcie niemożności porządnego rozciągnięcia mięśni głównie nóg rozpocząłem kolejne treningi.
Niestety moje lenistwo często niesłusznie tłumaczone brakiem motywacji spowodowało, że na jakiś czas bieganie odstawiłem na dalszy plan, a wiadomo że im dłużej się nie biega tym bardziej się nie chce ponownie zacząć. Zgodnie z tą zasadą do biegania wróciłem w wakacje 2007, co zaowocowało ukończonym półmaratonem w Pile, jak się później okazało- na moje nieszczęście, z rezultatem 1:42:47. Teraz oczywiście z czystym sumieniem mogłem spocząć na laurach.
Kiedy po dwóch latach uświadomiłem sobie że często jestem obolały a moja odporność na różnego rodzaju pneumokoki i inne tego typu zwierzęta gwałtownie zaczęła spadać pomyślałem że muszę zadbać o swoją kondycję fizyczną, a co za tym idzie również psychiczną (przecież mam dopiero 21 lat!). Jak pomyślałem tak zrobiłem- w dzień 10 poznańskiego maratonu wieczorem odbyłem swój pierwszy po długiej przerwie trening ulicami mojego osiedla.
Jak na razie mój zapał do dnia dzisiejszego nie został w żaden sposób stłumiony, a wręcz przeciwnie- narodził się na nowo 28 listopada 2009 po przebiegnięciu 8 km na Malta Trail Running w czasie 00:36:31. Do tego postawiłem sobie kolejny cel: udział w biegu sylwestrowym w Poznaniu. I muszę powiedzieć że strasznie się na bieganie nakręciłem i takiego uczucia życzę każdemu początkującemu biegaczowi!
Za razem proszę o jakiekolwiek wskazówki jak pokusie zaniechania biegania nie ulec. Pozdrawiam wszystkich biegaczy!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |