2009-10-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 10 Maraton Poznań (czytano: 1692 razy)
Podobno miał to być największy maraton z dotychczas rozgrywanych w Polsce i no wszystko na to wskazuje że byłem jednym z tych,którzy tworzyli historię.Niewielkie to pocieszenie dla kogoś kto przez ostatnie dwa tygodnie przed biegiem więcej czasu spędził w łóżku pokonany przez chorobę niż na treningu.Sporo myślałem biec czy nie biec a jeżeli już to na jaki czas i w końcu wymyśliłem że pobiegnę sobie tak w granicach 4.00,może w grupie będzie zawsze łatwiej.Grupa 4.00 była taka liczna że poruszanie się w takim tłumie to spore problemy szczególnie jak większość to niezbyt doświadczeni maratończycy.Wytrzymałem gdzieś do 30-go kilometra a później postanowiłem uciec i obiecałem sobie że już nigdy więcej nie pobiegnę z pacemakerem,najlepiej to albo kilka metrów przed lub za nim.Kiedy już myślałem że dobiegnę sobie w spokoju do samej mety dała o sobie znać choroba i powoli zacząłem zwalniać.Widziałem jak przegania mnie grupa 4.00 ale do mety już niewiele kilometrów.Po kilku minutach siły powróciły ale już nie próbowałem gonić grupy.Maraton ukończony w czasie 4.03.Po biegu miałem wrażenie że biegłem gdzieś obok,nie docierały do mnie okrzyki kibiców,nawet ich nie pozdrawiałem.To był mój najgorszy maraton.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |