Nikt nigdy nie przypuszczał z jakim problemem przyjdzie nam się zmierzyć. Zamknięte szkoły, sklepy, kina, teatry, obiekty sportowe, restauracje, hotele…, można by jeszcze długo wymieniać. Każdy z pewnością pamięta, że zamknięte były również parki i lasy. Życie przybrało scenariusz filmu, jaki mogliśmy nie jeden raz oglądać na szklanym ekranie. Prócz Ziemi niemal wszystko stanęło.
Bieganie, będące często ucieczką od problemów dnia codziennego, stało się ucieczką od stanu wariactwa. Chcemy biec przed siebie i zapomnieć o noszeniu maseczki, nie martwić się tym, że mój kolega, czy koleżanka biegnąca obok mnie jest zagrożeniem dla mojego zdrowia i życia. Biegnąc, chcę czuć rosnące powoli zmęczenie i beztroskim śmiechem pokonywać kolejne progi słabości.
Jak się okazuje, nie jest to łatwe. Motywacja karmiona i podsycana do tej pory co rusz nowymi wyzwaniami i zawodami straciła swoje źródło energii. Niezliczona do tej pory liczba biegów osiągnęła liczbę ZERO. Odbywające się we wszystkich zakątkach kraju i świata, najrozmaitsze imprezy biegowe pozwalały skosztować najczystszego źródła radości, jakie niesie ze sobą bieganie. Każdy z pewnością poczuł ten magiczny dreszcz emocji, kiedy stał się jedną z cząstek wielkiego atomu, jaki tworzył peleton biegaczy.
Dzisiejsze bieganie przybrało dla mnie formę czysto zdrowotną. Przestępuję z nogi na nogę bez większego zaangażowania i wysiłku. Nie chcę – bo nie muszę! – przekroczyć progu dyskomfortu spowodowanego brakiem oddechu i zalewającym moje mięśnie kwasem mlekowym. W moim kalendarzu widnieje pustka i nie ma najmniejszego śladu czerwonego markera. Mogę w zamian za to wziąć udział w niejednym wirtualnym biegu na dowolnie wybranym przeze mnie dystansie.
Jesteśmy bowiem świadkami nowo powstałej formy biegania - ścigania, jaka zaczęła nam towarzyszyć w COVIDowym świecie. Z pewnością tego rodzaju zawody znane są już każdemu dzięki organizowaniu biegu Wings For Life. Jednak w tym przypadku przyświeca temu zupełnie inny cel! Nie chodzi o nas biegaczy tylko o innych, którzy chcieliby chodzić i biegać. Obecnie, pokonując określoną ilość kilometrów wzdłuż dobrze wydeptanych przeze mnie ścieżek polnych, mogę zaliczyć jednego dnia bieg w Paryżu, następnego - zawody w Dubaju i jeszcze kolejnego w Holywood.
Widząc codziennie te same kępy traw, powalone drzewa i rowy melioracyjne okazuje się, że mogę zdobyć kolejny medal z jakiegoś tam egzotycznego zakątka świata. Przyznaję, że lubię zbierać kolorowe medale. Biorąc każdy otrzymany kiedyś kawałek metalu (drewna bądź gliny) automatycznie cofam się myślami do wspomnień - gdzie byłem, kogo spotkałem i co zobaczyłem.
Zastanawiam się, czy kupowanie pięknie odlanej formy zawieszonej na kawałku kolorowej szarfy ma jakikolwiek sens? Żaden wirtualnie zakupiony medal nie zagwarantuje mi takich wrażeń. Jest zakupionym w Internecie przedmiotem bez historii. Niestety żaden znaleziony kamień na nowej trasie biegowej - mimo, że ma sentymentalnie więcej energii, nie wywoła u nikogo efektu „Wow”.
Potrzebujemy czegoś, co przyciągnie uwagę innych i nagromadzi „Lajki”, potrzebne do nakarmienia naszego ego. Czy to jest główny cel wirtualnego biegania?! Chciałbym wierzyć, że to próba motywowania do podjęcia wyzwania. Może będę nie fair, ale ja tego jednak nie kupuję!
Marcin Ćwiek |
| | Autor: Ryszard N., 2021-01-26, 22:03 napisał/-a: Z maratonu w Kenii? Ja na FB widziałem ofertę medali z...Olimpiady w Tokio. | | | Autor: arrek777, 2021-02-06, 01:45 napisał/-a: chętnych przybywa ponieważ wciąż rosną apetyty .Nie ma jak to z braku laku dobre i to .Być może następną grupą są sami kolekcjonerzy medali i ot zwykły Kowalski który nie trenuje a chce zdobyć medal łoch jeszcze Kenii i już jest .Maraton to cała procedura treningów potów maratonczyk stary wyga wie .Osobną kategorją powinny być biegi maratony virtual i ich nie zaliczamy do zwykłych maratonów , | | | Autor: arrek777, 2021-02-06, 01:53 napisał/-a: zgadzam się z Tytusem fakt rośnie motywacja .Jej brak to też człowiek by sobie posiedział przy ekranie tv na wygodnym fotelu .ucieczką od tego może stać się nawet virtual a o to chodzi by się ruszać .a mnie sie nie chce za bardzo d..y ruszać .To jednak ten virtual no jak jest to już niechaj będzie .Nie chce czekać na viruska chce przed nim uciekać .Dobrze ze Rossman run w maju będzie to jedziem do Łodzi | | | Autor: emjurek, 2021-02-06, 21:44 napisał/-a: Jeden jedyny raz dałem się namówić na jakiś bieg wirtualny (zabijcie jeśli pamiętam jaki), a chodziło o wpłacenie 150 zł na jakiś szlachetny cel, w zamian za co otrzymywało się medal, koszulkę i kubek. Skoro cel szlachetny, a 150 zł nie majątek, to przekaz poszedł, obiecane bonusy do mnie przyjechały- jest ok. Proponowanych 5 km, w jakimś tam określonym terminie, nie pobiegłem ( żeby na medal i kubek zasłużyć, bo to po prostu głupiego robota. Mam satysfakcję, że wspomogłem finansowo coś tam, cos tam- ale z bieganiem to wszystko ma niewiele wspólnego.
Star w biegu realnym to nie tylko przemierzenie trasy od startu do mety. To przede wszystkim klimat biegów, atmosfera przedstartowa, rozmówki z biegaczami "przed i w czasie", pogaduszki "tuż po", te spojrzenia sobie w oczy na mecie, te porozumiewawcze gesty z kimś, kto miał kryzys na trasie, lub pomógł nam pokonać tenże kryzys- i tak dalej, i tak dalej- każdy, kto startował w jakimkolwiek biegu wie o czym mówię i co mam na myśli.
Nawet najpiękniejszy kawałek blachy na sznurku ( plus okolicznościowy kubek) za wirtualny bieg, nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie towarzyszy temu klimat sportowej rywalizacji "face to face".
A jeśli ktoś w biegach widzi tylko szansę na zdobycie kolejnej blaszki i kolejnej koszulki, żeby było co powiesić na ścianie i czym szpanować przed ciocią i wujkiem, to biegi wirtualne są wymarzoną okazją, żeby takie trofea za psi pieniądz zdobyć.
Biegacz z krwi i kości takim inicjatywom zawsze pokaże środkowy palec. | | | Autor: harpaganzwola, 2021-02-08, 23:14 napisał/-a: nie widzę sensu startować wirtualnie. Wolę sobie koło domu biegać po cichu a nie pajacować | | | Autor: Lektor443, 2021-02-09, 22:03 napisał/-a: Jeśli ma ktoś potrzebę biegać, to sposób ma drugorzędne znaczenie. Jak ktoś wyżej napisał, czasem potrzebny jest pretekst i bodziec | | | Autor: Asiek9933, 2021-02-22, 18:52 napisał/-a: Według mnie wirtualne bieganie jest świetną sposobnością do motywacji. W izolacji wielu ludzi cierpi głównie na jej brak. | | | Autor: emjurek, 2021-02-22, 20:58 napisał/-a: To nie motywacji brakuje ludziom w czasie izolacji, a towarzystwa innych biegaczy. A bieg wirtualny to w 99,9% przypadków bieg samotny. Kwadratura koła i nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. | | | Autor: Martix, 2021-03-14, 17:05 napisał/-a: Na jedno wychodzi. Czy biegam sobie sam po swoich wymierzonych trasach, czy robie to na afiszu po wpłaceniu kasy na której przecież ktos zarabia.Mnie nie trzeba motywować do biegania przez jakies sztuczne zapisy po ktorych i tak nie integruje się z innymi, a to integracja tylko daje satysfakcje i tylko ona w pełni spełnia swoje zadanie nadajac sens w organizowaniu tylko takich zawodów.W realu. Satysfakcja i super atmosfera tylko z innymi i to tylko oddaje swój urok i istotę takich zawodów.
Na wirtualne sie wogle nie zapisuje bo szkoda na to kasiory. I czekam na realistyczne biegi. | | | Autor: harpaganzwola, 2021-04-12, 22:10 napisał/-a: nie ma sensu, głupota nic więcej. Lepiej na dziko w kilka osób zrobić bieg | |
| |
|
|