2012-09-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| CZY UROSNĄ MI SKRZYDŁA ??? (czytano: 956 razy) (POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)
Czy wszystko musi rodzić się w bólu? Prawdę mówiąc tak to chyba wygląda od samego początku. Rodzimy się i …już boli. Najpierw chyba mocniej boli mamusię (podobno). Potem tatusia jak przesadzi z radością i wypije za dużo. Czasem też boli nas bezpośrednio kiedy położna żeby pobudzić nas do życia walnie nam klapsa w miejsce gdzie plecy kończą swoją szlachetna nazwę.
Jak idziemy do przedszkola (pechowcy zaliczają jeszcze żłobek) to boli, chociaż jeszcze nie za bardzo zdajemy sobie sprawę dlaczego. Na wszelki wypadek buntujemy się i nie śpimy w czasie leżakowania albo w ramach buntu nie robimy do nocnika z całą grupą tylko załatwiamy sprawę indywidualnie bez użycia tego sprzętu. Wtedy bardziej boli panie przedszkolanki ale trudno. Wraz z upływem lat nasz bunt zmienia się w ten sposób, że chcemy spać nawet jak nie mamy na to czasu, do tego chcielibyśmy żeby czasem zaopiekowała się nami jakaś pani przedszkolanka ale niestety… I to też nas boli.
Wszelkie kolejne etapy bolesnej edukacji szkolnej pominę, bo przecież po latach i tak patrzy się na to jak na przyjemny okres ponieważ nowy, mocniejszy ból przesłania tę młodzieńczą, bolesną łagodność. Zaczyna się praca i …oj to bardzo boli, więc szukamy sobie jakiejś pasji.
Znajdujemy np. bieganie i biegamy. Cieszymy się tym a potem chcemy pokazać sobie (i znajomym), że potrafimy pokonać ból i startujemy sobie w maratonie. Co za głupota!!! Po co nam kolejny ból tym razem na własne życzenie? No cóż człowiek widocznie jest do tego stworzony. Kiedy już jakoś przecierpimy bolesny debiut to chcemy się poprawić, żeby cierpieć krócej!!! Ha, ha, ha :-)
Właśnie wtedy boli mocniej. Zaczynają się mocne, trudne treningi. Znosimy to wszystko mimo, że bolą nas mięśnie ścięgna, kości i…wszystko.
Jakby tego było mało, kiedy już oswoimy niektóre bóle i nawet zaczynamy widzieć w tym przyjemność przytrafia się kontuzja i …BOLI JESZCZE BARDZIEJ.
Boli a my nie odpuszczamy. Niektórzy powiedzą głupota inni, że przyzwyczajenie. Ja nazywam to pasją a wiadomo PASJA TO CIERPIENIE.
Jest jeszcze nadzieja, że wreszcie jak kiedyś przestanie boleć, to polecimy jak na skrzydłach. Tylko jest jeszcze ryzyko, że wtedy kiedy nie poczujemy bólu okaże się, że jesteśmy już w nowym, lepszym świecie.
Ja ciągle jeszcze nie jestem w tym lepszym świecie. Biegam mimo, że boli, ciągle boli. Tak jestem naiwny wierzę, że przestanie i wtedy… Może nie będą to skrzydła ale polecę:-)))
Wszelkie podobieństwo osoby na obrazku do mnie jest zupełnie przypadkowe ;-))))))))))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2012-09-25,09:48): Relacja przechodnosci: pasja jest cierpieniem, milosc jest pasja a wiec milosc jest cierpieniem. Czy wiec warto kochac? To tak samo jak odpowiedziec sobie na pytanie czy warto biegac. Motylem jestem... szlaku13 (2012-09-25,10:39): A skąd Ty wiesz, co robi niezadowolony przedszkolak...? ;)
Ja przyznaję... w przedszkolu zaliczyłem jeden dzień... pierwszy i ostatni, a dałem do wiwatu... nie było spania, nie było nocnika, a kupa owszem... ;))) Bunt to bunt! ;))) Teraz po latach, mój bunt przyjmuje już inne postaci... ;) szlaku13 (2012-09-25,10:40): Co do podobieństwa... Ty nosisz taki mały rozmiar listka?! ;))) Marysieńka (2012-09-25,10:48): Też się łudzę, że może dziś przestanie boleć.....niestety nie przestaje...ale łudzę się dalej:)) Rufi (2012-09-25,15:10): I na ten ból najlepszy ostatni wpis Reni :-) snipster (2012-09-25,21:18): hmmm skąd ja to znam... Namorek (2012-09-25,21:52): WIESIU - OD CZASU DO CZASU TRAFIAJĄ SIĘ STARTY LUB TRENINGI GDY NIC NAS NIE BOLI I "LECIMY" JAK NA SKRZYDŁACH - TO TYLKO DZIĘKI TEMU ŻE BARDZO CZĘSTO NAS TU I TAM BOLI .
I NAWET TO ZACHWALANE BIEGANIE CZASAMI NAWET JEST PRZYJEMNE ;-) Paweł Szady (2012-09-26,18:20): Boli - znaczy że żyjemy, pozdawiam.
|