2012-05-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| wiele my¶lę o bieganiu (czytano: 1246 razy)
Zbliża się dzień mojego startu w pierwszym biegu, wydaje mi się że jestem gotowa by przebiec 11 km, bo przecież robię to codziennie. Ale apetyt ro¶nie w trakcie jedzenia, zaczynam „być łasa” na sukces, czyli coraz czę¶ciej my¶lę o wyniku, a nie tylko o ukończeniu biegu. Staram się nie sprawdzać czasu w jakim pokonuję mój 10 km dystans, po prostu biegam około godziny, ale im bliżej startu tym bardziej mnie kusi, żeby jednak popracować nad wynikiem. Nie wiem tylko, czy w moim wieku osi±gnęłam już max i podwyższanie poprzeczki to już obsesja i szaleństwo? W maju zaczęły się upały i widzę różnicę między form± czasie biegu wieczorem i rano lub w południe. Biegi zazwyczaj s± koło 11-12, więc mój wynik na pewno nie będzie taki jak w czasie wieczornego biegania. Wczoraj pojechałam na Dębow± , zrobiłam 3 okr±żenia jeziora, to jest około 12 km, i chociaż było gor±co, nie czułam zmęczenia, chociaż zwiększenie tempa biegu wydawało mi się niemożliwe-a może powinnam sforsować tempo?
Wiele my¶lę o bieganiu, wła¶ciwie to bieganie zdominowało moje życie-rytm dnia, jedzenie, zajęcia, cokolwiek robię my¶lę jak to przekłada się na bieganie. Odwrotnie oczywi¶cie też- jestem sprawniejsza, mój wygl±d się zmienia chociaż nie tak szybko jakbym tego oczekiwała, waga stanęła na 52 kg, zaplanowałam, że do końca maja osi±gnę 50 kg. W moje życie zakrada się niecierpliwo¶ć sukcesu i poczucie, że osi±gnęłam wszystko. A przecież teraz muszę utrzymać formę , no i przede wszystkim biegać, biegać i cieszyć się tym bez spinania jak mówi Ania .
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |