MISTRZOSTWA POLSKI SENIORÓW z BIEGU ALPEJSKIM*
I BIEG NA PILSKO 1557 m. n.p.m. na dystansie 9 km - 09.06.2001
Małym tytułem wstępu celem wtajemniczenia niewtajemniczonych
(* ) Biegi górskie dzielimy na 2 typy:
1) bieg angielski – tylko pod górę!
2) bieg anglosaski – naprzemienny wbieg i zbieg.
Każdy z 2 typów biegów górskich ma swe Mistrzostwa Polski. Typ anglosaski ma swe Mistrzostwa Polski w tym roku w Międzygórzu 4.08.2001 dystans 11,692 km dla Mężczyzn oraz 7,068km dla Kobiet. Dla chętnych górskich wycieczek biegowych podaję namiary na organizatora: Bystrzyckie Centrum Kultury Fizycznej, ul. Mickiewicza 14, Bystrzyca Kłodzka, tel./fax. (074) 8110417.
Tym razem zawody odbyły się nie jak przed rokiem w Karpaczu, ale w Korbielowie. Do zdobycia została wyznaczona, królująca w Beskidzie Żywieckim góra Pilsko. Zawody odbyły się w zgoła odmiennej aurze, niż przed rokiem. Rok temu jak opisywał Damian Żmudziński w artykule „Z Karpacza na Śnieżkę ...” (dostępny w dziale Artykuły) pogoda był ekstremalnie gorąca. W tym roku doskwierał biegaczom na trasie chłód, lekka mżawka, momentami brak przyczepności z nawierzchnią (błoto, ślisko) oraz mleczna mgła. Brakowało tylko opadów śniegu i gradu... czyli TYKO DLA ORŁÓW – zdało by się rzec.
Transport do Korbielowa przebiegł sprawnie gdyż organizator (Klub Diament Jastrzębie– słowa uznania za sprawną organizację imprezy) zadbał o połączenie dworca kolejowego w Żywcu (dokąd przybyła część biegaczy ze Śląska) z Korbielowem specjalnym komfortowym autobusem. Po przybyciu do biura zawodów rejestracja przebiegała sprawnie i szybko. Każdy otrzymał swój numer startowy (na własność!), dyplom. Częstym pytaniem które dało się słyszeć w szatni i w biurze zawodów to pytanie: „A jaka pogoda na Pilsku?” Odpowiadali nam goprowcy „8 stopni Celsjusza, duża wilgotność i mgła”. Jednak nikt z nas nie przypuszczał co to na prawdę oznacza.(„NAS” tzn. amatorów biegów górskich).
Jak na pierwszy bieg w tej okolicy trzeba przyznać że organizator zadbał o reklamę biegu (także w Internecie za pośrednictwem Maratonów Polskich) i na starcie zjawiło się około 140 osób co jest swoistym rekordem. Po małej rozgrzewce wyruszyliśmy punktualnie „w samo południe” na podbój tej, jak się słyszało w szatni, „jednej z najtrudniejszych „górek” w Polsce”.
Trasa biegła delikatnym podbiegiem (asfalt) 3,5 kilometra przez Korbielów, by potem przejść w odcinek typowo górski 5,5 kilometra na szczyt Pilska. Przed biegiem przyjąłem taktykę by na początku biec 3.5 kilometra spokojnie, a następnie przejść, w miarę możliwości „do ataku” na górskim odcinku. Tak też zrobiłem, jednak już po pierwszych metrach po wbiegnięciu na szlak górski wiedziałem, że to zła taktyka. Od początku podbiegu oczom ukazała się ściana, na którą nie sposób był wbiec. Trzeba było przejść do szybkiego marszu by ją zdobyć. Potem druga ściana, trzecia. Trasa naprawdę stawała się coraz cięższa. Na trasie były do dyspozycji biegaczy dwa punkty z wodą, na szczęście niegazowaną i chłodną – rok temu była to woda ciepła i gazowana!!!
Skłamałbym podając że trasa było tylko pod górę. Były odcinki gdzie można było zbiec, rozluźnić napięte mięśnie czworogłowe, w końcu poczuć jakąś rozwijaną prędkość oraz podgonić uciekający czas. Jednak takich odcinków było mało... i były krótkie. Spocona koszulka przywiera do ciała, chłód daje się coraz bardziej we znaki, z powodu dużej wilgotności rosa gromadzi się, jak małe białe kuleczki, na końcówkach włosów rąk i nóg, pogarsza się widoczność.
Staram się za wszelką cenę nie stracić z oczu zawodnika biegnącego przede mną, wiem że go nie dogonię, ale jego biała koszulka niczym latarnia morska, pokazuje w mglistej pogodzie gdzie biec. Oby także ten biegacz także kogoś gonił, albo dobrze znał trasę – myślę przez moment.
Szczytem jasnowidztwa staje się w pewnym momencie wbieg na polanę gdzie nie widzę ani taśm ograniczających trasę, ani żywej duszy, biegnę nie pewnie przed siebie. Cisza ... w końcu po 150 metrach słyszę głosy – uf... dobrze, że jestem na właściwym tropie. Swoja drogą na otwartych przestrzeniach powinno się bardziej zadbać o oznakowanie trasy szczególnie wtedy gdy dookoła mgła. Dodam, iż na całej trasie stały osoby z pokazujące drogę oraz były rozwinięte taśmy pokazujące kierunek biegu, jednak momentami przy dużej mgle było to słabo widoczne.
W końcu dobiegam do schroniska na Hali Miziowej (około 1300 m. n.p.m.). Już nie dużo zostało do pokonania, ale ten odcinek około 1,5 kilometrowy okazuje się być najcięższy. Trasa biegnie stromo pod górę, mgła (widoczność 3–5 metrów!), ślisko część biegaczy, która ukończyła już bieg, schodzi ze szczytu tą samą drogą do schroniska na gorący posiłek. Ciasno, błoto robi się coraz gorsze, przyczepność spada do minimum, w końcu postanawiam uruchomić ręce by poczuć się pewniej na szlaku chwytając okoliczne krzaki jagód. Najgorsze, że ciągle szczytu nie widać. W końcu wyłania się przede mną z mgły tak nagle, że sam jestem zaskoczony jego obecnością. Na mecie każdy dostaje medal i szybko przemieszcza się do schroniska by przebrać się i zjeść coś ciepłego (Bigos i herbata był dla wszystkich biegaczy, nie tak jak przed rokiem iż tylko dla pierwszych 100!!!). Nie czuję się, aż tak zmęczony, ale po prostu szybciej nie dało się tam WEJŚĆ (nie mylić z wbiegiem). Trasa porównują z zeszłoroczną Śnieżką wypada o wiele trudniejsza. Teraz pozostaje tylko zbieg do Korbielowa i czekanie na wręczenie nagród. Po tym sympatycznym obowiązku, przeplatanym fragmentami żywieckiego folkloru, nastąpiła część oczekiwana przez wszystkich uczestników biegu, czyli losowanie wycieczek zagranicznych oraz wycieczek w piękne żywieckie strony.
Szczęśliwcom, którzy ukończyli bieg jeszcze raz gratuluję!! KAŻDY jest tu zwycięzcą, szczególnie w tak trudnym biegu. Jedyne co można byłoby poprawić w tej imprezie to ... wysłać wcześniej prośbę o słoneczną pogodę za rok!!! Organizacja biegu sprawna, wyniki otrzymaliśmy wszyscy na miejscu beż żadnych problemów, każdy kto ukończył bieg wywoził z Korbielowa pamiątkowy medal, dyplom, numer startowy (dla porównania do biegu zeszłorocznego na Śnieżkę podam tylko iż ŻADNEJ pamiątki z tego biegu nie mam!!! Sic!!!) i pełen bagaż doświadczeń na następny bieg górski. Może w Międzygórzu, a może w Boguszowie, Dukli. Bieganie górskie rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie,zaś Polscy biegacze górscy święcą dziś sukcesy, nie tylko w Europie!!!
Wyniki (oraz zdjęcia!!!)– dostępne na stronie głównej pod datą 11.06.2001
JAN STASICZEK
stasiarek@wp.pl
41–500 Chorzów
ul. Drzymały 10a/4
|