2022-08-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Leśna Dyszka na medal (czytano: 604 razy)
Mimo, że to była już V edycja biegu Leśnej Dyszki o Puchar Wójta Gminy Wierzbica, miałem przyjemność uczestniczyć w nim dopiero po raz pierwszy. Sam zastanawiam się dlaczego, bo przecież odbywa się on w moich rodzinnych stronach, gdzie bywam bardzo często.
Zalesice to wieś leżąca w gminie Wierzbica w powiecie radomskim, którą zamieszkuje ok. 840 mieszkańców.
W lipcu 2018 roku w Zalesicach powstał Klub Sportowy "Team Zalesice", którego celem jest promocja i rozpowszechnianie aktywności fizycznej wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Zaczęto organizować treningi biegowe, w których udział brali mieszkańcy, w większości zaczynający swoją przygodę z bieganiem, następnie organizowano wspólne wyjazdy na zawody w całym kraju. Kilku członkom klubu udało się już złamać 3 godziny w maratonie, co uważam jest wynikiem godnym odnotowania. I Leśną Dyszkę, zorganizowano już we wrześniu 2018r. , a w 2022 roku odbyła się już V edycja tego wyjątkowego biegu. Co ciekawe, zawody odbywały się nawet w okresie pandemii.
Co jest takiego wyjątkowego w tym wydarzeniu, że pozwoliłem zwrócić czytającym uwagę na tę imprezę?
Przede wszystkim organizacja. Biegam od 7 lat i uczestniczyłem już w wielu imprezach biegowych w Polsce i za granicą, ale rzadko spotykałem się z taką oprawą zawodów.
Wszytko jest tutaj jak na dużych zawodach ogólnopolskich:
- pakiet startowy, który zawierał: pamiątkowy worek, napój w puszce, izotonik, ręcznik, kupon na posiłki (zupa, ciastko), jabłko, baton energetyczny, materiały od sponsorów,
- elektroniczny pomiar czasu,
- oznaczenie trasy co kilometr,
- punkty nawadniające na 2,6,8 kilometrze,
- kurtyny wodne na 9 i 10 kilometrze,
- zabezpieczenie medyczne,
- pamiątkowy medal,
- wpisowe 40 zł.
Sama trasa biegu należy do najtrudniejszych na jakich startowałem. Ma kilka wymagających podbiegów, a od 7 do 9 kilometra prowadzi piaszczystymi ścieżkami, które dają wrażenie biegu po plaży. Na szczęście w większość prowadzi przez las, co przy temperaturze, która była w tym roku miało spore znaczenie. Droga asfaltowa, to pierwszy i ostatni kilometr. Nie jest to trasa na życiówkę, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę termin biegu, w którym panują zazwyczaj wysokie temperatury. Ale tutaj nie przyjeżdża się po rekordy. Tu przyjeżdża się dla atmosfery i całej otoczki, która dopracowana jest perfekcyjnie.
Dla formalności dodam, że najszybszym zawodnikiem V Leśnej Dyszki wśród mężczyzn okazał się Jakub Gałasiewicz z Radomia z czasem 00:35:14. Wśród pań pierwsza na metę przybiegła Karolina Waśniewska z klubu sportowego Biegiem Radom z czasem 00:41:48. Mnie udało się uzyskać czas 00:43:24 co dało 18 m-ce open i 2 w M50;)
Leśnia Dyszka to nie tylko bieg główny 10 km, ale także biegi dzieci na kilku dystansach i marsz Nordic Walking. Oprócz klasyfikacji generalnej są także kategorie wiekowe i drużynowe, dzięki czemu biegacze w różnym wieku mogą liczyć na nagrodę. Wszyscy nagrodzeni oklaskiwani są przez licznie zgromadzonych mieszkańców na scenie z odpowiednią oprawą muzyczną i konferansjerem.
Oprócz rywalizacji sportowej na terenie Zespołu Szkolno – Przedszkolnego w Zalesicach zorganizowano wiele innych atrakcji. Największą popularnością cieszyła się strefa zabaw dla dzieci. Dla nieco starszych była strefa zdrowia, gdzie można było poznać stan zdrowia i skorzystać z porad wykwalifikowanych dietetyków.
Na mecie dla finiszujących biegaczy przygotowany był posiłek: kiełbaski, pierogi, zupa, ciasta, kawa. Wszytko to przygotowane przez Koło Gospodyń Wiejskich Zalesiczanki i członków klubu Team Zalesice.
Po części oficjalnej odbywa się część nieoficjalna dla sponsorów i członków klubu, w której miałem w tym roku przyjemność uczestniczyć, ale to temat na inną opowieść, dodam tylko, że przebiła chyba organizację samych zawodów :)
Leśna Dyszka, to zawody lokalne i odbywają się dzięki zaangażowaniu i determinacji członków klubu Team Zalesice, lokalnym sponsorom, których spora ilość, co roku wspomaga te zawody. Dodatkowo liczne grono wolontariuszy i życzliwi mieszkańcy sprawiają, że organizacja jest na najwyższym poziomie, a każdy kto tu startuje, deklaruje udział w kolejnych edycjach. Ja też mam taki zamiar.
Wszystko to odbywa się w małej wsi, gdzie nie ma sali gimnastycznej i w której jeszcze kilka lat temu mało kto myślał o bieganiu, a dzisiaj dział tu prężny klub sportowy, w którym w tym roku dodatkowo powstała sekcja kolarska i którego członkowie pokazują, że chcieć, to znaczy móc.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |