Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [279]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
475 / 483


2016-09-12

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
11.09.2016 Ostrawa (czytano: 1139 razy)

 

To był pomysł z dupy, żeby w ten weekend biegać na zawodach. Ostatni regularny trening (mój) miał miejsce w kwietniu. Potem rzygałam na samą myśl o bieganiu. Wolałam rower albo piesze wycieczki. Zdarzało się jakieś tam sporadyczne pływanie i to tyle. Nawet gimnastyka się zdarzyła. Bieganie było beeee, a poza tym nie miałam po prostu na nie czasu. I nagle, w sobotę wieczorem zatęskniłam za atmosferą zawodów. No ale weź się człowieku zapisz dzień wcześniej i jeszcze to opłać, jak wszyscy teraz zapisani na rok naprzód i opłaceni jeszcze wcześniej. Blado to widziałam. Od czego jednak FB i biegający znajomi? Wystarczyło zadać pytanie i okazało się, że trochę takich biegów na ostatnią minutę można znaleźć.

Pierwsza propozycja to był Maraton Ostrawski i przy niej zostałam. Maraton... No ja nie dam rady?? Ja?? I z tą myślą położyłam się do łóżka. Pospałam, wypoczęłam, rozsądek wrócił jak zobaczyłam co pokazują termometry. O 9.00 w Ostrawie było 28.5 C. Ups.. nie chce mi się. Może w ogóle nie chce mi się biegać w taką pogodę ale skoro już tu jestem to jednak polecę. Do wyboru: maraton, półmaraton, 10 km, 5 km i jeszcze kolobeżki. To ostatnie to autentyczny szał. Wyścig na zajefajnych hulajnogach. Taką chcę!

Ostatecznie zdecydowałam się na połówkę.Ale o tym później. Na razie chodzę z rodziną i podziwiam kompleks sportowo - kulturalny Trojhali Karolina. Piękne ceglane hale, pełne szkła, betonu i żelaza. Wszystko pachnące nowością, a to tylko dawne zaplecze dawnej koksowni i kopalni. Dzisiaj to po prostu miejsce gdzie Ostrawianie mogą pograć w piłkę, w badmintona, czy cokolwiek innego. Do tego czyściutkie łazienki i szatnie z których po biegu korzystało się bez kolejki i z wielką przyjemnością. Zdecydowanie możemy Czechom tego zazdrościć.

Przed halą spotkałam Puchałków. Bardzo mnie ich widok ucieszył i jednocześnie Puchałki stały się jawnym dowodem na to, że nie ma biegu na ktorym choć jedna twarz nie będzie brzmiała znajomo. Wystartowałyśmy z Baśką razem. Nie bardzo gadałyśmy, bo jednak żar lejący się z nieba skutecznie zamykał nam paszcze. Na trzecim kilosie Basia powiedziała, że ona odpoczywa. Ok - i tak mnie dogonisz powiedziałam i poleciałam swoje. Biegło się nieźle i gdyby nie to, że wiedziałam że cudów nie i w końcu zabraknie mi wytrzymałości to patrzyłabym w stronę mety z optymizmem. Na piątym dali nam pić, pozwolili polać plecy lodowatą wodą i znów biegło się jak na początku. Na ósmym kilosie doszła mnie Basia. I teraz mogłyśmy wreszcie normalnie gadać, bo już organizmy były na obrotach więc było fajnie.

Do 11 km walczyłyśmy a potem wolałyśmy iść i gadać. I tak sobie maszerując i podbiegając pojawiłyśmy się na mecie. Takie sobie długie wybieganie, połączone ze spacerem i konwersacją i jeszcze ze zwiedzaniem. Trasa puszczona było przez kopalnię i to był najmocniejszy akcent tego biegu. Miejsce absolutnie magiczne. Chyba nie tylko na nas zrobiło to wrażenie, bo Piotrek też był zadowolony. :)

To był mój pierwszy start w Czechach więc niektóre rzeczy były dla mnie sporym zaskoczeniem. Choćby ta, że maraton i półmaraton startowały o 12.00. W normalnych warunkach byłoby to nawet ok. Na pewno nikt z orgów nie był w stanie przewidzieć, że 11 września będzie ponad 34 stopnie. Smiałyśmy się z Basią, że my to byśmy im od razu cały harmonogram ustawiły odpowiednio. Ale z drugiej storny, organizator też ma prawo zakładać, że biegacz to osoba dorosła, odpowiedzialna, przygotowana do biegu i w każdych warunkach sobie poradzi. Dla mnie więc było ok. I nie zmieni tego nawet to, że ostatni wodopój, niezbyt zasobny był na 14 km, a potem już niccc... pustynia aż do mety. I okazało się, że idzie sobie z tym poradzić. Nie wiem czy Czesi startujący wczoraj krytykują orgów na forach. Ja nie mam zamiaru, mnie się bardzo podobało i obiecuję sobie, że to nie był mój ostatni bieg u sąsiadów. Zwłaszcza u sąsiadów w Ostrawie bo z wszelkich udogodnień na biegach najbardziej cenię sobie prysznic w czystej, zadbanej łazience bez kolejki, szafkę zamykaną na kluczyk i generalnie pustki w szatniach. I powtórzę to choćby na dworze było jeszcze ze 6 stopni więcej niż wczoraj.

Dziękuję sąsiadom za fajnie spędzony dzień a Basi za przemiłe towarzystwo. (Choć oczywiście szlag mnie trafił, że Bacha nic się nie starzej i wciąż wygląda jak dziecko).


PS. A jednak! Bajzel w wynikach aż miło! Występuję w maratonie a nie w połówce, w dodatku mam DNF! Nożeż w mordę...

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2016-09-12,10:53): Śliczna pupa to i pomysł "z dupy" fajny. Nie ma to jak bieg w milym towarzystwie, no i powrot corki marnotrawnej do biegania w wielkim i miedzynarodowym stylu.
paulo (2016-09-12,12:49): byłem ze dwa razy w Czechach i zawsze mnie urzekały, dlatego nie dziwię się Tobie :) Szkoda, że mam tak daleko :(
Truskawa (2016-09-12,17:28): No niektórzy to mają pomysły Jacku. Ale było fantastycznie! To lubię po prostu! :)
Truskawa (2016-09-12,17:28): A ja mam tak blisko Paulo a dopiero pierwszy raz pobiegłam w Czechach. Organizacyjnie może było słabiej niż w Polsce ale cóż z tego. Mnie się bardzo podobało. :)
snipster (2016-09-12,21:36): Spontany są najlepsiejsze :)
DamianSz (2016-09-12,22:42): Tydzień temu w Tychach półmaraton zaczynał się o 12:30-ci zresztą też przy upale.
Truskawa (2016-09-13,13:08): I to się za każdym razem potwierdza Piotrek.
Truskawa (2016-09-13,13:09): Bardziej jednak chodziło mi o maraton Damku. Ale bieganie połówki też jest od czapy w takim upale.
WojtekGR (2016-09-13,14:10): Pomysły z dupy najlepszymi pomysłami!!! Gratulacje ! :)
Truskawa (2016-09-13,19:03): Dzięki serdeczne. :)
Inek (2016-09-14,00:36): Przyjemnie czyta się taki wpis, w którym sprawy ważne i mniej ważne są odpowiednio zaakcentowane! Gratuluję też ciekawych planów na przyszłość :)
Truskawa (2016-09-14,10:16): Ignacy, jak miło Cie widzieć! :)
(2016-09-15,10:28): prysznic po biegu to jest to! kopalnia na trasie - super!
Truskawa (2016-09-15,11:07): Mało, że na trasie. Biegliśmy przez samo serce tej kopalni. Otoczenie bardzo zadbane, kopalnia jak z filmu. najfajniejszy punkt po drodze. :)
żiżi (2016-09-21,10:28): Chyba już pisałam,że jesteś niemożliwa:)))Uwielbiam to w Tobie-czasami też mam ochotę na taki spontan,ale rozwaga bierze górę..:(Kiedy wspólne bieganie,bo z zazdrością czytałam o bieganiu z koleżanką:))
Truskawa (2016-09-21,14:09): Jezu, ja to z Tobą zawsze, tylko ze mną teraz cokolwiek ustalać, tak mam zapchany czas. Napiszę Ci czy będę coś biegła i gdzie. Napisz mi też. Może coś się z tego urodzi. :D
żiżi (2016-09-28,10:34): No dobrze na przyszły rok nie ma bata musimy jakiś dłuższy bieg zaplanować razem:))







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
20:51
aga74
20:48
jantor
20:47
szuwar
20:40
proch
20:39
manjan
20:33
42.195
20:25
Pawel63
20:10
Raffaello conti
19:41
entony52
19:23
pagand
19:22
maratonczyk
19:13
stawmar
19:09
fit_ania
19:09
tomek_f
19:07
DaroG
18:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |