2010-09-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Berlin zdobyty czyli bieganie po wodzie (czytano: 1350 razy)
Od pocz±tku wiedziałem, że z szybkiego biegania raczej nici. Zweryfikowany cel minimum to życiówka. Na pierwszych kilometrach, kiedy doszedłem "Suchego", który chwilę wcze¶niej odjechał mi odrobinkę pojawiła się jeszcze Aga. Od tej chwili zaczęli¶my tak jakby pracować na ni±. Doci±gnęli¶my j± do 33 km. potem ruszyli¶my trochę żwawiej do mety. Suchy dobiegł na 78 miejscu a ja na 79 z wynikiem 2:33:58. Aga przybiegła jak±¶ minutę po nas. Na półmetku mówiła, że chciałaby zakręcić się koło 2:36, więc plan wykonany z nawi±zk±. Przed biegiem bałem się o lewy po¶ladkowy, który mi trochę podokuczał przez ostatnie dni, tymczasem, gdy ruszyli¶my na 33-cim poczułem mocny ból w prawej łydce. Udało mi się doci±gn±ć z tym bólem bez zwalniania, ale dzisiaj mam solidny obrzęk z zasinieniem. Poza tym jestem usatysfakcjonowany i czuję się ¶wietnie. Trzy razy na trasie pojawił się Jurek Skarzyński który krzyczał „tak trzymajcie” a przy okazji zrobił parę fotek.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |