| | | |
|
| 2010-08-06, 12:17 Lyprinol: Ocean Biegaczy - Olga Brańska
wspólne bieganie z partnerem życiowym - pozazdrościć ;)
wytrwałości dla Pani Olgi! :) |
|
| | | |
|
| 2010-08-06, 22:30 Oby nie deficyt.
Otyłość jest dokuczliwa, szkodliwa, zabiera poczucie atrakcyjności...Obyś tylko Olga za bardzo nie wychudła, bo dodatkowe kalorie ( delikatnie ponad BMI ) są apetyczne dla mężczyzny hehe...
Ja z kolei jestem na deficycie ( bieganie + praca + krwiodawstwo HDK ) - to niestety nie pozwala przytyć tej pożądanej odrobiny. Tyle, że jak to mówi ta niejedna lekko puszysta - "dobry kogut nigdy nie jest tłusty"...
Powodzenia Olu w utrzymaniu optymalnej sylwetki!
Pozdrowienia mocy militarno - sportowej! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-08-07, 00:18
Gdyby tak wszystkie kluseczki chciały biegać ;-)
Brawa za wytrwałość! |
|
| | | |
|
| 2010-08-07, 09:52
Dziękuje kochani.
Wierzcie, naprawdę nie było łatwo. Teraz już wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych są tylko rzeczy trudne.
Pozdrawiam. |
|
| | | |
|
| 2010-08-07, 16:01
Wspaniale, że bieganie może być zaraźliwe :)
No i gratulacje za realizację celów :) |
|
| | | |
|
| 2010-08-07, 20:34 klucha
tak jak Olga zaczynałem biegac żeby zgubic brzuch i to mi się udało już nie byłem kluchą gubiąc 19kg i wsiąkając na dobre w to bieganie? kiedyś zaczynałem od 3km na 3 raty dziś bez problemu przebiegam w jednym kawałku 15km i w sumie 75km tygodniowo takich startów jak Olga nie mam jeszcze ale 2 półmaratony zaliczyłem i trochę drobnicy?ha ha ha a Oldze należy się też szacunek za to ranne wstawanie ja tylko w niedzielę biegam rankiem w tygodniu przed pracą by mi się niechciało?ha ha ha |
|
| | | |
|
| 2010-08-07, 22:27
Świetny artykuł. Życzę niesłabnącej pasji, zaraźliwego optymizmu i euforii na mecie:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-08-08, 10:41
A mi najbardziej zaimponowałaś tym irokezem :)))))
Trzymaj się Olga i do następnego spotkania, |
|
| | | |
|
| 2010-08-08, 12:22 Run OLGA,run..;)
Szalenie motywują takie artykuły,prawdziwe historie ludzi walczących przede wszystkim ze swoimi słabościami,a nie rekordami,które i tak prędzej czy później przyjdą;)Gratuluję OLGA wytrwałości i konsekwencji w tym co robisz.Pobudka 4-a rano i bieg przed pracą..?.No,no!Chociaż z drugiej strony,jak się prowadzi w miarę ustabilizowany tryb życia-można się przyzwyzwyczaic do takiego rytmu biologicznego.Wszystkiego dobrego;)I byc może do zobaczenia na którymś z biegów(?);) |
|
| | | |
|
| 2010-08-09, 12:22
Zdecydowanie i do przodu, tak właśnie ma być. Ave Miluś :) |
|
| | | |
|
| 2010-08-09, 14:31
WSPANIALE!!!
Pozdrawiam biegowo!:) |
|
| | | |
|
| 2010-08-10, 01:57
O jak miło, że Kluseczko wspomniałaś o Visegradzie i o Wiedniu - na obu widzieliśmy się i biegliśmy, a w Visegradzie razem przez cały czas, bo nie pozwalałem ci zejść wtedy z trasy. Widziałem wtedy Twoją determinację... Tak trzymać!!! :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-08-10, 18:45
Świetne:)
Wiesz...chyba mało kto ma odwagę tak jasno mówić o swojej walce z własnym ciałem.
U Ciebie pełen sukces i nowa miłość, która z tego wynikła.
I jeszcze jedno...imponuje mi Twoja miłość do swojego miasta.
Mam to samo:)
I mimo, że nasze miasta są zantagonizowane, to potrafię zrozumieć Twoją miłość. Na zasadzie pokrewieństwa odczuć:)
Powodzenia:) |
|
| | | |
|
| 2010-08-10, 22:46
Dostarczasz nam także niezłej rozrywki pisząc o bieganiu na swoim blogu.
Polecam tym którzy nie czytali mój ulubiony wpis (z tych które przeczytałam)z dnia 2009-05-06
"Mój kochanek... Maraton" |
|