2016-11-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| I Nocny Bieg Pamięci Bohaterskich Lotników Podlasia (czytano: 895 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/MaciejMalecki/posts/1813084912240012
Od ponad trzech lat odwiedzam piękną miejscowość Kodeń, która sprzyja wycieczkom biegowym. Kilometrów wyrobiłem w okolicach Kodnia całkiem sporo ale pomimo wielu planów nie miałem okazji zadebiutować w żadnej imprezie biegowej. Zawsze coś wypadało, a to kontuzja, a to ślub :P i itp.
Wreszcie w tym roku po cichutku w plan treningowy wcisnąłem ciekawe zawody w Białej Podlaskiej a mianowicie „I Nocny Bieg Pamięci Bohaterskich Lotników Podlasia”. Zawody specyficzne bo nie dość, że odbywały się w kompletnych ciemnościach to jeszcze po pasie startowym na nieczynnym lotnisku. Zdecydowałem się na trasę 5 km, liczyłem że będzie płasko i uda się osiągnąć całkiem przyzwoity czas. Dodatkowo traktowałem zawody jako ostatni sprawdzian formy przed biegiem Niepodległości.
Odnośnie samych przygotowań do zawodów to o ile bieg jest rano sprawa jest prosta szybkie śniadanie, kawa i lecę walczyć. Gorzej jak zawody odbywają się wieczorem cały dzień zastanawiam się zjeść tego kotleta, czy nie jeść bo mnie wieczorem kopnie w tyłek, a raczej w żołądek ;-). Start zawodów był planowany o godzinie 18:30, pogoda tego dnia mocno dawała znać, że wcale nie będzie tak łatwo i kolorowo. Co chwile padał deszcz i do tego mocny wiatr, który na otwartej płycie lotniska naprawdę dawał w kość.
Wystrzał startera pierwszy kilometr pod wiatr, kilku biegaczy od razu się oderwało i mocno polecało do przodu, a ja czuje że nie ma co mocniej cisnąć bo i tak jest naprawdę ostro – 3:26 minuty. Następnie mocny skręt o 90stopni i wiatr odpuszcza, fajne uczucie jakby ktoś trzymał Cię za plecy i nagle puścił, siłą rozpędu wymijam kilku zawodników. Jeszcze nawrót prawie o 180 stopni i zamykam pętlę 2,5 km na szóstej pozycji. Na drugim okrążeniu przyjdzie mi mocno zapłacić za mocny początek biegu. Wbiegając w ścianę wiatru myślę już tylko o tym by przetrwać, w oddali widzę kołyszące się czołówki. Nie mam szans ich dogonić ale co się dzieje za mną? Nie chcę marnować sił na sprawdzanie tylko staram się biec jak najszybciej. W końcu linię mety przekraczam z czasem 17:28, na niezagrożonej 6 pozycji, która zagwarantowała mi 3 miejsce w kategorii wiekowej.
Ceremonia dekoracji zwycięzców odbywała się wraz z piknikiem wielkie ognisko, smażone kiełbaski i grochówka. Co mnie urzekło w tej imprezie to rodzinna atmosfera i oczywiście nietypowa formuła rozgrywania biegu ;) O oznaczeniu trasy jak i poszczególnych kilometrów mógłbym napisać jeszcze dużo ale podsumuje, ze ciekawe a zresztą zobaczcie na zdjęciach ;-)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |