Wpis otwierano: 2014 razy | | WYDARZENIE | Goral Marathon | Tymi przyciskami możesz poprawić dane, dodać pliki oraz zamieścić wyniki zawodów -> |
| <- Tymi przyciskami możesz dodać bieg do swojej listy startów i kibicowań |
MIEJSCE | Istebna Zaloguj się aby zobaczyć dokładną lokalizację | | DATA | 5-7-2014 (sobota) | | LICZBA UCZESTNIKÓW | Zaloguj się aby zobaczyć informacje. | | DYSTANSE | 0 km Zaloguj się aby zobaczyć pełne informacje | | TELEFON | brak | | EMAIL | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | STRONY INTERNETOWE | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | ELEKTRONICZNE ZGŁOSZENIA | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DYSCYPLINY | Biegi ultradystansowe Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | PLIKI | Zaloguj się żeby otworzyć pliki. | regulamin.doc | | | OPŁATY STARTOWE | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYKRES FREKWENCJI | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | HARMONOGRAM WYDARZEŃ | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DOTYCHCZASOWI ZWYCIĘZCY | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYNIKI | Więcej wyników znajdziesz w dziale WYNIKI
| | GALERIE ZDJĘĆ | Powyższa lista przedstawia prawdopodobne galerie zdjęć odszukane na podstawie daty i lokalizacji zawodów. Aby dokładnie przeszukać dostępne w naszym serwisie galerie zdjęć skorzystaj z działu ZDJĘCIA
Jeżeli chcesz dodać galerię zdjęć z tych zawodów - wypełnij FORMULARZ | | UCZESTNICY | | DODATKOWE INFORMACJE | | Zaloguj się żeby zobaczyć więcej informacji. |
| | |
|
Zaloguj się żeby zobaczyć więcej informacji.
|
| | Autor: running fish, 2014-06-15, 13:34 napisał/-a: Czy ktoś wie jak wygląda nawierzchnia na trasie 93 km? Jaki procent stanowi nawierzchnia asfaltowa? Chodzi mi oczywiście o dobór obuwia. Z góry dziękuję | | | Autor: ksero vel. NAMORDNICZEK, 2014-06-21, 08:43 napisał/-a: No właśnie, przydałby się jakiś regulamin, bo ultra to nie przelewki. Jakaś informacja o nawierzchniach by się przydała, przepaki, odżywianie, ... | | | Autor: running fish, 2014-07-07, 15:22 napisał/-a: Jest spora grupa zawodników, którzy nie lubią czytać regulaminów imprez i później są zdziwieni, że czegoś nie ma lub wszystko wygląda nie tak jak to sobie wyobrażali (ja do nich się nie zaliczam). Po raz pierwszy spotkałem się jednak z sytuacją, że to "organizator" nie znał regulaminu swojej imprezy. Ten cudzysłów to nie przypadek, bo o jakiejkolwiek organizacji na tej imprezie trudno mówić. Ja naprawdę nie mam wygórowanych wymagań, chcę tylko by Organizatorzy wywiązywali się z tego, o czym zapewniają w Regulaminie i programie imprezy. Praca biura zawodów pozostawiała wiele do życzenia i pomimo, że to impreza, jak by nie patrzyć, kameralna, to odbiór pakietu (próżno było w nim szukać obiecanej mapy trasy) trwał niemal pół godziny. I wcale nie dlatego, że był jakiś wielki tłum zawodników. Ludzie, którzy obsługiwali biuro (Polacy, Słowacy i chyba jeszcze Czesi) sprawiali wrażenie, jakby siedzieli tam za karę. Ciężko było uzyskać jakąś konkretną informację, a koniec końców, wszyscy odsyłali mnie do jakiegoś Słowaka, który miał wszystko wiedzieć, a w zasadzie nie wiedział nic. Jakiś miesiąc przed startem otrzymałem maila z ankietą, w której musiałem m.in. zaznaczyć rozmiar koszulki (oczywiście otrzymałem inny) i czy będę korzystał z noclegu w szkole. Gdy zapytałem Pana Słowaka jak trafić do szkoły,gdzie miał być nocleg, to okazał wielkie zdziwienie i stwierdził, "że tam nikt nie chce spać i szkoła jest zamknięta". Ja na to, "że ja i mój kolega chcemy", a on - już chyba lekko oburzony - spytał "czy ma otwierać szkołę dla 2 osób?!". Odpowiedziałem mu, "że skoro tak jest w Regulaminie, to nawet dla jednej i nie ruszę się stąd dopóki nie otworzy tej szkoły i nie powie jak tam trafić". Słowne utarczki trwały jeszcze dłuższą chwilę, aż w końcu sukces :). Pan wykonał telefon i żądał tylko ode mnie odpowiedzi o której będę w szkole, bo ktoś tam ma czekać. Odpowiedziałem,"że jak dotrę, bo nawet nie wiem gdzie ta szkoła". Pan pokierował nas na szlak, który niby miał nas zaprowadzić do miejscowości Cierne na Słowacji. Oczywiście szlak skończył się po kilkuset metrach i dalej przedzieraliśmy się przez las. Dobrze, że miejscowości była widoczna ze szczytu góry na którą się wspięliśmy. Na miejsce dotarliśmy po pół godz., ok 21.15. Okazało się, że kilka osób już śpi na hali, o czym Pan Wielki Organizator nawet nie wiedział. Od nich dowiedzieliśmy się, że na start można dotrzeć drogą asfaltowo-szutrową (jej pokonanie rano zajęło nam również pół godz :)). Oczywiście próżno było liczyć na transport na linie startu, mimo takiego zapisu na stronie (miał być o godz. 3:30). Później na szczęście było blisko 12 godz walki na wymagającej i urokliwej trasie ( jednej z ładniejszych na których startowałem). Na trasie ultra 93 km w którym brałem udział, było 6 lub 7 pkt odżywczych, dobrze zaopatrzonych (m.in. moje ulubione arbuzy). Zabrakło może tylko misek z wodą, w których można by się lekko obmyć (od godz. 11 przygrzewało już nieźle) i informacji, który to akurat kilometr trasy. Na całej trasie nie zauważyłem też żadnych służb medycznych. Na szczęście nie potrzebowałem, ale...
Linię mety przekroczyłem po 11 godz. i 42 min i ku mej wielkiej radości dowiedziałem się, że dało mi to 4 miejsce w Open i 2 w kategorii wiekowej. Dobrze, że w bidonach zostało mi jeszcze trochę wody i izotonika, bo nikt nie kwapił się, by zawodnikom kończącym bieg, podać jakieś płyny. Była tylko zupa o której można powiedzieć jedynie, że była gorąca :). Dobre i to. Można było kupić piwo i kawałek golonki z ogórkiem za 10 euro. Nie skusiłem się. Do dekoracji przewidzianej na godz. 20:15 miałem ponad 4 godz, ruszyłem więc w kierunku Istebnej na poszukiwanie baru, gdzie mógłbym coś zjeść i wypić. Na metę wróciłem przed godz. 19 i oklaskując ostatnich zawodników, oczekiwałem na dekorację. O godz. 20 skończył się limit czasu, parę minut później wbiegło 2 ostatnich zawodników i zaczęło się zwijanie biura. Gdy zapytałem o której będzie dekoracja, to oczywiście zostałem odesłany do dobrze znanego Pana Słowaka. Okazało się, że wszystko już miało miejsce ok. godz. 18 i był wielce zdziwiony, czego ja w ogóle chcę. Gdy mu wytłumaczyłem, to zapytał z wyrzutem " gdzie byłem o 18?". Odparłem, "że to nie ma znaczenia i czekam na dekorację, która zgodnie z Regulaminem ma być o 20.15". A on na to "w jakim regulaminie?". Poważnie! Później zapytał mnie jeszcze, "kto odebrał moją nagrodę?". Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, ale tak było. Machnąłem na to wszystko ręką i pożegnałem się bez żalu. Pozostała satysfakcja z ukończenia biegu w niezłym czasie i medal ze sklejki, taki sam dla wszystkich zawodników (niezależnie, czy ktoś przebiegł 6 czy 93 km).
To mogła być naprawdę fajna impreza. Mogła być, ale nie była i przy takiej organizacyjnej partyzantce raczej nie będzie. Szczerze i gorąco odradzam. | | | Autor: ziko303, 2014-07-07, 18:46 napisał/-a: Hmmm nie wyglądało to faktycznie za ciekawie. Ja bieglem tylko półmaraton i jedyne do czego mogę się przyczepic to że zamiast regulaminowych 2 punktów odżywiania był tylko jeden (chyba ze czegoś nie zauwazylem). Pakiet z koszulka odebralem sprawnie w niedzielę około 7.40. Zastanawiał się tyko jaki finalnie był dystans, Garmin pokazał mi 24 km ale pewnie mógł trochę fiksowac w górach. Zresztą jaka to różnica 24 czy 26 :-) czy są gdzieś wyniki? | | | Autor: raszk, 2014-07-07, 19:11 napisał/-a: Tak właśnie myślałem, że ludzie którzy przyjadą na ten bieg w sobotę nie będą mieć takich samych odczuć. Ja też byłem na miejscu w piątek. Organizacja jeśli można to tak nazwać to jakaś wielka porażka. Odniosłem też wrażenie, że ten bieg jest świętem dla organizatorówi a nie dla sportowców. Wszak przyjechali w piątek ultrasi i co ? Niech się wyśpią na trawie. Niech idą / jadą / biegną kilka kilometrów do najbliższego sklepu aby zjeść jakąś kolację. Po co im zapewniać posiłek przed biegiem ? Dobrze, że "organizatorzy" na ich oczach raczyli się darmowym makaronem czy golonką. Może zacznę jednak po kolei. Przyjechaliśmy około 17. W "biurze" było bardzo mało osób. Podszedłem więc do stolika oznaczonego "ultra" i zapytałem gdzie mogę przepisać się na "półmaraton" gdyż kontuzja po ultramaratonie podkarpackim wyłączyła mnie z długodystansowych biegów a te 26 km miały być pierwszym treningiem sprawdzającym moje zdrowie. Wcześniej oczywiście upewniłem się czy mogę się przepisać mailując na adres podany w regulaminie imprezy. Nie było problemu jak zapewnił mnie organizator. Więc stoję w kolejce, miła Pani która biegała i strasznie chaotycznie wszystko tłumaczyła odesłała mnie do innych miłych Pań (chyba Słowaczek). Tamte Panie z kolei w ogóle nie wiedziały czego ja od nich chce. Odsyłając mnie do innej osoby. Była ze mną żona i 6 miesięczna córka które czekały na mnie około 40 min gdy wyszedłem z reklamówką Peugeot, koszulką w jakimś dziwnym rozmiarze (była wcześniej ankieta która miała weryfikować rozmiary koszulek zawodników) oraz kilkoma papierami w środku, trochę to mało jak na 120 zł. Nie dostaliśmy wcześniej nawet butelki wody. Zwróciłem uwagę na Słowaka który obżerał się tak, że aż nieprzyjemnie się to na patrzyło. Obok stało kilkadziesiąt osób którym wystarczyłaby miska ryżu. O 20 miała być odprawa. Na pytanie o depozyt organizatorzy zrobili wielkie oczy. I padło pytanie "Jaki depozyt?" Zawodnicy zaczęli pytać o mapy dystansów 70+ i 90+ i dostali coś co moja 12 letnia siostra w Paincie zrobiłaby lepiej. Dodatkowo podana została informacja na numerach startowych z tyłu macie numery do służb ratunkowych w przypadku problemów. Po przyjściu do szkoły o której pisał running fish zerknęliśmy na numery. Na moim nr statowym był wypisany niewyraźnie długopisem jakiś numer, na numerze startowym Jacka było pusto (biegł 93km). O historii z noclegiem pisał. W stronę startu ruszyliśmy około 3 rano. Jak już Jacek wystartował położyłem się na trawie w śpiworze i poczekałem na cieplejszą porę. I tak czas mijał. Organizator zapewnił "depozyt". Kawałem sznurka do wiązania siana z karteczką na której wypisany miał być mazakiem numer. Dla mnie taka forma była by akceptowalna. Była by gdyby nie to, że po złożeniu plecaka z numerkiem w namiocie organizatora nie mógł wejść ktokolwiek. Sam po złożeniu plecaka wchodziłem do środka i grzebałem jeszcze w swojej torbie to wyciągając kurtkę przeciwdeszczową, to chowając kamerkę sportową, to biorąc baton na trasę. W tym czasie w namiocie nie było nikogo. Później start pół i maratonu. Pobiegłem bardzo asekuracyjnie ze względu na problemy z biodrem. Po dotarciu na metę dostałem colę ale od razu dostałem też instrukcję by zachować kubeczek gdyż nie posiadają ich zbyt wieje. No dobrze pomyślałem. Czekałem na Jacka. około 15 organizatorzy zaczęli worami wywozić butelki coli czy arbuzy. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby nie to, że w momencie jak ludzie chcieli zjeść cokolwiek (po biegu była tylko jakaś ciepła i pikantna woda w plastikowym talerzu) to miła Pani Słowaczka powiedziała, że na trasie jest jeszcze 30 osób i nie wolno się niczym częstować. I teraz wchodzi wcześniej wspomniany pan Słowak w zmierzwionych włosach i wczorajszym ubraniu i nabiera garściami ciastka biorąc ze sobą 2 kiście bananów. Wbiega Jacek, zjada gorącą wodę. Jedziemy coś zjeść wracając na 20 na rozdanie nagród. Mam ze sobą kamerę wszak kolega był 4 w Open i wiem, że gdybyśmy biegli razem wykręcilibyśmy lepszy wynik. Czekamy, czekamy, czekamy. Okazuje się, że losowanie niespodzianek oraz wręczenie nagród odbyło się o 18stej. Mało tego ktoś kto nie był Jackiem otrzymał nagrodę na 2 miejsce w M40. WTF ? Jakim cudem skoro ten ktoś na pewno posiadał inny numer startowy pomyślałem. Później po chwili odpowiedziałem sobie na to pytanie. Przecież pri registracii nikt nie żądał od nas dowodów tożsamości, ani niczego innego. Jakiś Iwan mógł odebrać mój pakiet i nikt nie wiedziałby co się stało. Dodam jeszcze tylko, że na trasie nie widziałem żadnej obsługi medycznej mimo maratonu, półmaratonu oraz dystansów ultra. Nie polecam nigdy tej imprezy a szkoda, bo to piękne tereny do górskiego biegania. | | | Autor: mucha1306, 2014-07-08, 10:03 napisał/-a: Też biegłem półmaraton - 24km - trasa została zmodyfikowana w locie, przez co trochę zamieszania było na początku, gdy chciałem biec trasą podaną przez organizatora na stronie... Też w czasie biegu zastanawiałem się czy nie zauważyłem pierwszego punktu z wodą...
Sama trasa mi się podobała, jak i pomysł z profilem wysokości na numerze :)
Z minusów, to brakowało kogoś kto pilnowałby przejścia przez drogę w okolicach 10km, na samym końcu zbiegu.
Wyniki:
http://www.bgtimesport.pl/zawody/info/id/50 | | | Autor: GiganT, 2014-07-08, 15:18 napisał/-a: Biegłem maraton i jestem zachwycony! Znakomita trasa: łatwa technicznie (gładka nawierzchnia, brak skał), ale wymagająca fizycznie (długie i strome podbiegi). Trasa została też perfekcyjnie oznaczona - sprayem i taśmami. Przyjemnie było też na punkcie odżywiania napić się wody z porcelanowego kubka.
Punktów z wodą rzeczywiście nie było zbyt wiele (4 na 50km trasie), ale organizatorzy chętnie nalewali płyny do butelek. Były też na punktach arbuzy, pomarańcze i cytryny. O walorach kulinarnych przed- i pobiegowych nie będę się wypowiadał, bo tego typu dodatki zbytnio mnie nie interesują.
Przepiękne widoki, bieg w towarzystwie owiec i niesamowita stromizna - to zapamiętam z Goral Marathonu.
Warunki w biurze organizacyjnym trochę spartańskie, ale tak już zwykle jest u Czechów i Słowaków. Jeśli np. na kimś słowacki TOI-TOI zrobiony z dykty i gałęzi robił zbyt duże wrażenie, by z niego skorzystać (należałem do tych osób), to po polskiej stronie było kilka bardziej klasycznych i higienicznych urządzeń.
Miałem też to szczęście, że przebiegając przez drogę, ale i tory kolejowe, robiłem to w asyście organizatorów lub policjantów.
Reasumując, na pewno wrócę tu za rok. Mam nadzieję, że będę miał trochę lepszą formę i końcowe podbiegi nie będą dla mnie już takie męczące. | | | Autor: ziko303, 2014-07-08, 18:08 napisał/-a: dzięki za link do wyników | | | Autor: tytus :), 2014-07-08, 18:42 napisał/-a: Biegłem w tamtym roku, cóż organizacja w biurze zawodów na tym samym poziomie, natomiast trasa w porównaniu z ubiegłorocznym biegiem oznakowana perfekcyjnie. Profil trasy na numerze startowym mógłby być odwrócony do góry nogami, korzystanie z niego byłoby łatwiejsze, również powinny być na nim zaznaczone "wodopoje". Na mecie byłem "zagubiony", musiałem prosić się o coś do picia, do jedzenia dostałem zamiast zupy dużą porcję zimnej golonki. Do dużych plusów można zaliczyć "wodopoje" choć było ich mało to zaopatrzone były dobrze, miła oferująca wszelka pomoc obsługa. W skali 10 stopniowej oceniam bieg na 7. | | | Autor: jola., 2014-07-11, 11:46 napisał/-a: Biegłam 93k. O organizacji, biurze zawodów i dekoracji przemilczę, bo już zapomniałam ;), ale chciałam potwierdzić to, co napisał Tytus: trasa oznaczona była rewelacyjnie! Na tak długim dystansie ani przez moment nie miałam wątpliwości, którędy biec, a było bardzo dużo odcinków, zwłaszcza pod koniec, gdy biegłam całkiem sama.
I to właściwie było dla mnie najważniejsze. | |
|
|