2020-10-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 2020 rokiem mikroturystyki! (czytano: 1082 razy)
Gdy mnie pytają, co z bieganiem w dobie pandemii, powtarzam, że bieganie się obroni. Jeśli jest pasją, a dokładnie: jeśli jest przede wszystkim pasją. Bo jeśli jest tylko, bądź głównie, środkiem do jakiegoś celu, jak sprawdzanie siebie, ustanawianiem rekordów, zdobywaniem poklasku i popularności, by zaspokoić swoją próżność, czy w drodze do sukcesu medialnego, bądź finansowego, to nie. Łatwo się zniechęcić przy pierwszych większych problemach.
Jest taka świetna scena w jednym z moich ulubionych filmów, argentyńskim “Sekret jej oczu”, gdy jeden prokurator mówi do drugiego, wyjaśniając, czym warto się kierować, ścigając mordercę, skutecznie zacierającego za sobą ślady. Mówi mniej więcej tak: facet może zmienić wszystko: żonę, rodzinę, pracę, religię, poglądy, miejsce życia… Ale jednego nie może zmienić. Pasji!”. Oczywiście odnosi się to także do pań.
Potwierdziło się to w tym roku, gdy kolejne biegi były odwoływane, a rząd wprowadzał różne ograniczenia (niektóre absurdalne, jak bezwględny zakaz wstępu do lasów). Wielu biegaczy wpadało w kryzys covidowy. Przestawali biegać, twierdząc, że brakuje im motywacji. Inni z kolei biegali jakby nigdy nic.
Ja też, choć jako biegowy turysta czułem się rozczarowany, gdy kolejne biegi wypadały z mojego kalendarza. Jeszcze przed pandemią, na początku roku, zdążyłem pojechać do Włoch i Czech oraz w Góry Bialskie na trzy świetne długie (70, 50 i 40 km) biegi narciarskie: Marcialongę, Jizerską 50 i Ultrabiel. Gdy zaatakował wirus, żegnałem się po kolei: ze szwajcarskim Engadinem, islandzkim Fossavatganganem, maratonem w Jelczu, 3xŚnieżka=1Mount Blanc, maratonem w Budapeszcie (ten akurat nie został odwołany, ale trudności administracyjne okazały się dla mnie nie do przeskoczenia i zniechęciły mnie).
Biegałem jednak bez przerwy. Gdy zakazano wstępu do lasu, doceniłem polne drogi w pobliżu domu. Ogłosiłem też prywatnie rok 2020 rokiem mikroturystyki. Ruszyłem poznawać nowe miejsca i trasy w pobliżu, czyli w okolicach osiedla Zabobrze w Jeleniej Górze. Najpierw były to niewielkie wzgórza w odległości paru kilometrów, a potem – wraz z kolejnym luzowaniem obostrzeń antywirusowych – różne atrakcje znane mi, ale nie odwiedzane, odległe maksymalnie o około dwie godziny jazdy samochodem. Głównie po polskiej i czeskiej stronie Karkonoszy i Gór Izerskich. Raz – z okazji otwarcia granicy z Niemcami – pojechałem też na pogranicze niemiecko-czeskie, bliskie Polski, by zdobyć najwyższy szczyt jedynego pasma Sudetów w Niemczech: Gór Żytawskich.
Nowością dla mnie okazały się też bardzo długie (jak na mnie), wycieczki piesze – długości ponad 40 kilometrów. Zdarzyły się takie dwie, z Kowar do Jakuszyc, a potem z Karpacza do Szpindlerowego Młyna i z powrotem. Biegowe wycieczki też wydłużyłem, niemal do 40 kilometrów.
W efekcie, w tym pandemicznym roku, dla wielu fatalnym dla biegania, osiągnąłem rekordowy kilometraż. Spory wpływ na to miał brak podróży (w tym podróży biegowych) – one jednak wytrącają z rytmu i zabierają sporo energii. Czasem długa podróż samochodem lub samolotem (z przesiadkami, dojazdami, kolejkami do odpraw etc.) wykańcza w równym stopniu, co maraton.
Cała energia została na miejscu i mogła pójść na bieganie! No, prawie cała, bo skusiłem się na wyjazd w poprzek kraju na Wigry Maraton na wspaniałej trasie. Szkoda, że to maraton tylko z nazwy, bo trasa ma 41 km. Ale i tak polecam.
Pozostałe trzy starty w czasie pandemii były częścią mikroturystyki: Złoty Maraton w Górach Złotych, Chojnik Maraton w Karkonoszach (wspaniały!) oraz Patrol Graniczny (we wschodnich Karkonoszach i na wzgórzach Bramy Lubawskiej) – kapitalny debiut organizacyjny na fantastycznej trasie długości 53 km. Był też sympatyczny Dogtrekking Karkonoska Wataha w Rudawach Janowickich.
Ponieważ maczam palce przy Biegu Piastów, jestem bardzo zadowolony, że udało nam się zorganizować Letni Bieg Piastów i Rowerowy Bieg Piastów. Już sam natomiast, pod nazwą: Biegaj w Karkonoszach, zrobiłem pod koniec sierpnia tygodniowy obóz – bez żadnych przeszkód, z udziałem 16 świetnych osób z różnych stron.
Co teraz? Pandemia wraca, ale widać po przepisach dotyczących imprez sportowych, że rząd odrobił lekcje i nie ma już mowy o jakimś bezmyślnym i bezwarunkowym blokowaniu ich organizacji. Są ograniczenia, ale biegi się odbywają, także uliczne. Gorzej będzie z wyjazdami na maratony. Te wszystkie kwarantanny, testy, kontrole itp. Ponieważ dla mnie podróż na maraton zawsze była świętem, zaczynającym się od wyjścia z domu aż do otwarcia drzwi mieszkania po powrocie, pełnym dobrych emocji, po utracie siedmiu wyjazdów w tym roku, w aktualnej sytuacji, odpuszczam dalekie podróże biegowe.
Ale nie odpuszczam biegania i startów. Nie mogę bez nich żyć! Kalendarz już się klaruje: w styczniu zimowa połówka w Górach Stołowych, w lutym maraton Rudawy, w czerwcu 3xŚnieżka=1Mount Blanc (przełożony z 2020). Mam nadzieję, że latem wróci Maraton Karkonoski i że wrócę na jego trasę po kilku latach przerwy. Pod koniec sierpnia zrobię znowu obóz w Jakuszycach. A jesienią… Może uda się pojechać do Budapesztu? Bo jego organizatorzy zachowali się wzorowo: choć nie odwołali maratonu, to z powodu trudności z wjazdem na Węgry z powodu epidemii, zgadzali się na przeniesienie opłaty startowej na rok 2021 lub 2022.
Biegamy!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2020-10-14,10:15): Miło się czyta zakręconych ludzi na punkcie biegania :) Zazdroszczę trochę tych pięknych okolic Jeleniej Góry na co dzień. Fajnie masz :) kokrobite (2020-10-14,12:20): Odkryłem i doceniłem te okolice dopiero, gdy zacząłem biegać. A teraz jeszcze bardziej. Pozdrawiam! Truskawa (2020-10-14,20:04): DZwiny bardzo jest ten rok. I chyba dlatego takie wpisy jak Twój są bardzo krzepiące. Ja się trochę poddałam. Ciebie podziwiam. kokrobite (2020-10-14,20:11): Trus, też trochę się poddałem na ulicy. Biegam od 2008, a 2020 jest pierwszym bez płaskiego maratonu. Czuję jego brak. Ale najważniejsze, że jesteśmy w grze. Oby zawsze! aspirka (2020-10-18,19:02): Brawo Amigo! Widać jak żyjesz na biegowych ścieżkach, to Twoja prawdziwa Pasja! 2020 jeszcze trwa, czekam na więcej:-) Ps. Wpisow też! kokrobite (2020-10-20,06:44): Z przyjemnością! Niech tylko wena mnie nawiedzi :-)
|