2018-10-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| TCS Amsterdam marathon (czytano: 932 razy)
TCS Amsterdam Marathon.
21.10.2018r wystartowałem w maratonie w Amsterdamie.
Dwa dni wcześniej odebrałem w kompleksie sportowym usytuowanym wokół Stadionu Olimpijskiego pakiet startowy. Dojazd do stadionu metrem lub tramwajem zajął około pół godziny. Niestety nie przewidziano dla zawodników darmowej komunikacji publicznej. Jak zwykle wziąłem pakiet basic, w którym znalazłem koszulkę techniczną numer i czip, trochę reklamówek. Targi expo dość duże i ciekawe ale oczywiście ceny nie dla nas.
Start maratonu przewidziano na 9:30. Wyszedłem z hotelu około 6:30 , było jeszcze ciemno, od razu spotkałem jakiegoś Niemca w stroju sportowym więc na start jedziemy razem. W metrze tylko biegacze dosiadający się na kolejnych stacjach, w sumie zrobił się dość duży tłok. Ponieważ obowiązują bilety przy wejściu ze stacji zrobił się wielki zator czekałem około 20 minut na peronie zanim dopchałem się do schodów , później już szło dość sprawnie.
Pogoda niezła, dość zimno 10-12 st.C,. zachmurzenie duże więc słońce nie będzie przeszkadzać.
Startujemy z bieżni stadionu olimpijskiego, ja ze strefy „orange” na czas 3:45 -3:59 . Zupełnie nie jestem w formie, Zapisywałem się prawie rok wcześniej w listopadzie 2017r kiedy jeszcze mogłem biegać, skąd mogłem wiedzieć co się wydarzy później. Przed maratonem przebiegłem raptem jedynie półmaraton w Krakowie z czasem 1:55, trochę za mało jak na przygotowania do maratonu.
Oczywiście jestem nastawiony pozytywnie na ukończenie biegu. Jest dość dużo biegaczy, około 15 tyś. Równolegle odbędzie się półmaraton i bieg na 8 km ale start przewidziany jest na inną godzinę.
Startujemy zgadnie z planem falami , nasza grupa rozpoczyna około 12 min. po czołówce. Najpierw robimy małą pętlę około 5 km przez rozlegly Vondelpark w strone Rijks Muzeum, znów przebiegamy koło stadionu olimpijskiego i dalej wybiegamy na dużą pętlę . Trasa prowadzi przedmieściami wzdłuż kanałów, robimy dwie agrafki najpierw biegniemy małą 2 km a później większą około 13 km jedną stroną kanału Amstel a wracamy drugą , bufety co 5 km, przy tej pogodzie to zupełnie wystarczające, Na trasie widać dużo muzyków , są orkiestry dęte, bębniarze i zespoły rockowe. Dość dużo publiczności dopingującej biegaczy, w sumie czuć sportową atmosferę. Trasa trochę za ciasna na tą ilość zawodników. Kilka razy dosłownie musimy przejść do marszu z powodu zatoru spowodowanego nagłym zwężeniem trasy. Poza tym trochę ciasnych zakrętów, trochę kostki , trochę podbiegów na mostki nad kanałami, w sumie dość przyjemna i niezbyt trudna trasa. Do półmetka idzie mi nie najgorzej, biegnę wolno ale robię czas 2:04:34 , po 26 km zaczynam słabnąć. Mięśnie w porządku ale wydolność wyraźnie siada. Zwalniam, truchtam, podchodzę, odwiedzam ToiToi, to nieomylny znak ze mam kryzys. Od 30 km ból brzucha i wymioty organizm broni się przed wysiłkiem. Dopiero na 3-4 km przed metą sytuacja trochę się poprawia. Wracam do truchtu i biegu. Znów przebiegamy pod bramą Rijks Muzeum i wbiegamy do Vondelpark . Na 40 km jak zwykle wyciągam flagę i trzymam ją nad głową . To bardzo lubią kibice i komentatorzy. Wszyscy zaczynają mnie dopingować albo po imieniu , które jest wypisane na numerze startowym albo krzyczą Poland, Poland, Komentator krzyczy „runer from Poland, i Polska”. To pomaga w mobilizacji na tych ostatnich metrach. Wieżę stadionu widać już z daleka, znacznie wcześniej niż skręcamy w aleje przed stadionem z flagami państw biorących udział w maratonie. Kilkaset metrów przebiegamy tą aleją wśród wiwatujących kibiców i wpadamy przez bramę na stadion. Pozostało tylko około 200 m po bieżni i jest finisz. Medal i napoje, które rozdają po wyjściu z płyty stadionu. Kończę z czasem 4:54:40 na miejscu 10733/12128. Zgodnie z oczekiwaniami. Fizycznie wszystko w porządku , nie odezwała się żadna kontuzja, mam nadzieję, że najgorszy okres mam już za sobą. W sumie świetna impreza sprawnie zorganizowana, z dość dużą frekwencją i pięknym miejscem do biegania jakim jest Amsterdam.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |