2016-10-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 25 ZAGREB MARATHON (czytano: 2300 razy)
25 ZAGREB MARATHON 9.10.2016
Jesienny start maratoński to wyprawa do Zagrzebia. Stolica Chorwacji nie jest miastem tak chętnie odwiedzanym jak chociażby Budapeszt, w którym gościłem w ubiegłym roku. Maraton w Zagrzebiu to bardzo kameralna impreza. Wystarczy nadmienić , że do maratonu zgłosiło się zaledwie 610 osób... Frekwencję ratowali startujący razem półmaratończycy oraz zawodnicy biegnący na 5 km.
Organizacja tego maratonu jest zadziwiająco prosta. Zapisy oczywiście możliwe poprzez stronę internetową. Opłata startowa dokonana przeze mnie w czerwcu nie była zaksięgowana do końca zapisów. Biuro zawodów, czynne dzień przed startem, mieści się na głównym placu Zagrzebia. To mały namiot umiejscowiony w miejscu startu i zarazem mety maratonu. W biurze znajdowały się cztery stanowiska z laptopami, w których przyznawano numery według kolejności przybycia do biura. Na szczęście potwierdzenie przelewu, weryfikowane na miejscu, było łatwe i bezproblemowe. W pakiecie znalazły się pamiątkowa koszulka techniczna (jakość bardzo przeciętna), puszka napoju, trochę słodyczy. Zabrakło niestety broszurki z informacjami o programie czy też trasie maratonu. Wszelkie informacje dostępne są na stronie internetowej, informacje bardzo skromne trzeba przyznać.
Pogoda w dzień maratonu była idealna dla biegaczy. Z rana na starcie chłodno 13 st. C. , ale już w trakcie imprezy słonecznie i dużo cieplej. Trasa okazała się mało skomplikowana, tak jak i organizacja imprezy. Po starcie następowała długa prosta na około 8 km, nawrót i powrót do głównego placu. Mijaliśmy go i ponownie prosto biegliśmy w drugą stronę, tylko trochę krócej - około 3 km. Różnicę robią tylko szyny tramwajowe, biegnie się wzdłuż nich, co wymaga dużej uwagi, bo można sobie zrobić na nich krzywdę. Wspomniana prosta jest główną i najdłuższą ulicą Zagrzebia.. Trzeba było uważać, bo po drodze z naprzeciwka finiszowali półmaratończycy, a że było dość wąsko, to przez te 6 km trzeba było zachować szczególną ostrożność. W drodze powrotnej do placu wzrok przykuwała fantastycznie dopingująca wszystkich młodzież. Młodzi Chorwaci dawali biegaczom spory zastrzyk adrenaliny. Skąd mieli tyle energii i ochoty? Zapewne dzięki dobrej muzyce, i niewielkiej ilości alkoholu. Łącznie tych spontanicznie wiwatujących kibiców mijaliśmy czterokrotnie.
Po kolejnej wizycie na głównym placu zostałem w wąskim gronie maratończyków. Moja grupa liczyła raptem 7 osób. Po drodze na trasie minęliśmy ZOO oraz stadion Dinama Zagrzeb. Ponownie wróciliśmy na plac, gdzie był już 32 kilometr. Wtedy złapała mnie lekka zadyszka, a moja grupa na czas 3:30 trochę mi uciekła. Na 40 kilometrze spotkałem rodaka. Okazało się, że w maratonie startowało 8 osób z Polski. Metę osiągnąłem w czasie 3:35.25. Nieźle jak na dość słabe przygotowanie. Zaskoczyła mnie mała liczba finiszujących. Maraton ukończyło zaledwie 343 uczestników (!) w tym 54 kobiety.
Moje ogólne wrażenia były bardzo przyjemne. Na mecie otrzymałem bardzo ładny medal, piwo oraz posiłek. Bardzo niska frekwencja uczestników była dla mnie największym zaskoczeniem. Chorwacja jest krajem, który stosunkowo niedawno proklamował niepodległość, więc organizowanie dużych imprez biegowych nie jest tu jeszcze zbyt popularne. Najważniejszą rolę w społeczeństwie w tym pięknym nadmorskim kraju odgrywa oczywiście turystyka. Dlatego też po maratonie odwiedziłem jeszcze Zadar - urokliwe miasteczko, oddalone na południe o ok. 300 km na wybrzeżu. Mimo październikowej pory nie mogłem sobie tam odmówić kąpieli w Morzu Adriatyckim. W drodze nad Adriatyk oczywiście nie można pominąć , jakże wspaniałych jezior Plitwickich.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |